Panie Danielu!
Dał się Pan podejść trollowi :( Stracił Pan tylko czas i nerwy a jego Pan nie przekonał. Ostrzegałem Pana, że tak będzie. Te jego pomysły na limity ilości wykupywanych domen... mam się śmiać? Płakać? A może powiesić?
Niech on sobie dalej wierzy w te swoje socjalistyczne banjaluki, a Pan niech się zajmie tym co umie Pan najlepiej. Za rok się okaże kto wyszedł na tym najlepiej. Ja nie mam wątpliwości.
Mnie również korci aby mu odpowiedzieć. Ale po chwili sam zadaję sobie pytanie PO CO? Znacznie lepiej na tym wyjdę jak poczytam sobie obecne notowania GPW i komentarze do nich niż mam stracić czas na bezsensowną próbę przekonywania kogoś, kogo z założenia przekonać się nie da.
Pozdrawiam serdecznie!
Oj dałem się podejść, dałem Panie Tomku :) Zwykle mam do czynienia z merytoryczną rozmową i argumentami, z którymi można dyskutować. Tutaj ta strategia zupełnie mnie zawiodła :) Człowiek uczy się całe życie. Nie dawać się wciągać w głupie dyskusje w internecie, nie dawać się wciągać w głupie dyskusje w internecie... ;) Pozdrawiam!
Na forach eksperckich skupiających osoby mające przynajmniej blade pojęcie na tematy o których się pisze to taka strategia się rzeczywiście sprawdza (choć znam niechlubne wyjątki). Natomiast na forach publicznych należących do najbardziej znanych portali internetowych (Onet, WP, Interia, Dziennik) fachowców Pan nie spotka. Bo ci już dawno sobie je odpuścili. Czasami pojawi się jakiś zabłąkany ekspert, ale po jednej - dwóch dyskusjach zda on sobie sprawę, że to miejsce nie jest dla niego i je opuszcza.
Pan idealnie wpisuje się w ten obraz. Nawet jak teraz się ze mną Pan nie zgadza, to najprawdopodobniej po czasie przyzna mi Pan rację.
Wie Pan... moja nisza to tworzenie witryn internetowych (a także to co napisałem Panu na Golden Line a publicznie nie chcę o tym pisać) w technologii Web 2.0
Kiedyś w dyskusji na forum publicznym szczerze i uczciwie wyjaśniłam jakie są koszty stworzenia i utrzymania portalu takiego jak Golden Line czy Nasza Klasa. Obydwie przykładowe witryny gdzieś kiedyś przekroczyły pewien etap stron amatorskich i zostały zmuszone do zatrudnienia pracowników zajmujących się bieżącą obsługa klientów. Inaczej one by upadły. A tym pracownikom trzeba stworzyć stanowisko pracy, ubezpieczyć i wypłacić pobory, a to kosztuje. Sposobem na pozyskanie pieniędzy na działalność są płatności pobierane od użytkowników. Napisałem nawet, że ich wysokość zależy od ilości użytkowników, zakładając, że jedynie 1-5% użytkowników kupi przykładowe Eurogąbki.
Wszystko spokojnie, jak czteroletnim dzieciom tłumaczyłem skąd się bierze konieczność pobierania opłat przez profesjonalne portale.
Oczywiście zostałem zwyzywany od nieudaczników, wyzyskiwaczy itp. Tylko jak się zapytałem oponenta czy umiałby bez zaglądania do książek napisać najprostszą podstawową funkcję PHP, to dowiedziałem się, że PHP to jest już przeszłość. Serdecznie się uśmiałem, gdyż sytuacja jest dokładnie odwrotna - PHP z MySQL jest w tej chwili hm... mówiąc skrótowo - na topie i na chwilę obecną nic nie zapowiada jego detronizacji.
Po takiej odpowiedzi przestałem się kompletnie przejmować mądrościami osób nie mających bladego pojęcia o czym się pisze. Dlatego ignoruję wypowiedzi Phoenix'a.
Szkoda tylko, że ten tak ciekawy temat został zawładnięty przez jednego trolla dla którego jedynym celem bytu w tym wątku jest udowodnienie Panu i wszystkim dookoła, że jesteś Pan spekulant. Problem tylko polega na tym, że to interesuje tylko i wyłącznie jego samego. Możliwe, że nikogo więcej poza nim.
@Daniel: Próbujesz odwracać kota ogonem. Moje rozważania nie mają nic wspólnego z socjalizmem. A może to twój problem z definicją "społeczeństwa", które wykorzystujesz a bez którego nie możesz istnieć. Wierz mi, społeczeństwo cię nie potrzebuje. Co by się stało gdybyś zniknął? Samo plusy! Więcej dostępnych domen!
To nie ja jestem ignorantem. Przywiązuję wagę do rodziny, przyjaciół, efektu cieplarnianego, inflacji, biznesu (który tworzy, a nie szkodzi). Są granice, po przekroczeniu których neguje się istnienie wartości. Dla ciebie wyznacznikiem wartości jest prawo, nie moralność, jak zaznaczyłeś. To straszne. A do tego moralność definiujesz jako "socjalizm". To z kolei śmieszne.
Tak jak 4for4, dziwię się, że osoba taka jak Twoja stawiana jest w DI i lookr.tv za wzorzec postępowania w biznesie.
Ciągle pytasz mnie o profesję. Nie dowiesz się jej bo takie już prawo społeczności forum DI i każdej innej, że może coś wytknąć jednostce.
Przy, którymś komentarzu napisałeś: "NIE WSTYDZĘ SIĘ TEGO JAK WYDAJĘ SWOJE PIENIĄDZE". Oczywiście, wstydzisz się tego jak je zdobywasz. Ale rób to w domu, nie szczyć się tym publicznie, bo dostaję mdłości.
@Czarny nero: "przez krytykujących przemawia wyłącznie zazdrość i chciwość". Nic podobnego. Zarabiam tyle, że co roku stać mnie na wypad do Australii czy Indii. Mam w nosie ile kto zarabia. Ale szanuję innych ludzi i nikomu nie szkodzę i nikogo nie szantażuję.
@Tomek: Trollem jest raczej ten, kto wierzy, że etyka to "socjalistyczne banjaluki". Oczywiście wg ciebie system wartości jest dla loser-ów.
Złe jest to, że Daniel osiągając sukces dzięki swoim nieprzeciętnym umiejętnościom predykatorskim, stawiany jest jako wzorzec dla innych. Powtarzam, z takimi umiejętnościami można TWORZYĆ, nie spekulować.
@Tomek: Jakimś cudem z domen udało ci się przeskoczyć na PHP. Zostałeś nazwany nieudacznikiem i wyzyskiwaczem - może dlatego, że potraktowałeś rozmówców jak czteroletnie dzieci, próbując wyciągnąć od nich jakąkolwiek funkcję PHP.
Chcesz porozmawiać o PHP albo MySQL? Powiedz, tylko gdzie. Może być nawet obiektowe PHP. Nawet object-oriented C++ czy Pacal. Mój ostatni program miał 900 tysięcy linii. Kiedyś napisałem sterownik do dBase bo chciałem mieć natywny szybki dostęp do bazy danych, zamiast ODBC.
Programowanie to tylko hobby, profesjonalnie jestem inżynierem który szkoli innych inżynierów.
Dziwi cię moje nastawienie do działalności Daniela. Rozumiem. Tworzenie witryn internetowych jest nieprzeciętną wartością dodaną, niewielu jest ludzi, którzy się na tym znają. Handlowanie domenami nie wytwarza żadnej wartości dodanej. Odwrotnie, zmniejsza potencjał firmy, bo część zasobów musi pójść na wykup domeny.
phoenix - jak miło, że znów napisałeś :) Naprawdę. Podgrzewasz dyskusję, dzięki czemu wywiad ze mną jest już prawie najbardziej komentowanym artykuł na di.com.pl - to w dużej mierze Twoja zasługa ;)
Znowu małe sprostowanie: pieniądze, które zainwestowałem w domeny zarobiłem wcześniej świadcząc usługi internetowe. Nie wiem czy świadczenie usług hostingowych czy tworzenie stron www jest dla Ciebie etyczne.. mam nadzieję, że tak :P Pisałem już o tym, szkoda że Ci to umknęło :) Negujesz więc moje prawo do wydania tych pieniędzy na zakup domen? :)
Co do etyki zawodowej - skoro mówisz, że jesteś inżynierem i szkolisz innych inżynierów, to chciałem publicznie napisać, że postępujesz bardzo nieetycznie. Słyszałem wczoraj w Wiadomościach, że NIK zakwestionował 50% oddanych po remoncie dróg. Mówiono o fuszerkach, złodziejstwie i nadużyciach. Ale ci inżynierowie nieetyczni... Wiesz, dlaczego daję ten przykład? Żeby Ci pokazać, że dla chcącego nie jest trudno doszukać się niewłaściwego działania w kimś innym.
Ja zawsze staram się doszukać pozytywów, Ty negatywów. Każdy sam wybiera swoje podejście wobec świata :) Jeszcze raz pozdrawiam Cię serdecznie i życzę sukcesów! Osobiście mam wielu znajomych inżynierów i uważam, że w większości odwalają kawał dobrej roboty! Ale wiesz co - większość z nich nie miałaby co robić, gdyby nie zaradni, sprytni, pomysłowi przedsiębiorcy. Każdy ma inne umiejętności i talenty. Wszyscy się świetnie uzupełniamy.
Panie Tomku - ma Pan rację. Duży minus z dyskusji z phoenix to zupełne odejście od tematu. Wątpię, żeby komukolwiek chciało się czytać te wszystkie komentarze. Dlatego zapraszam chociaż do obejrzeniu wywiadu i odwiedzenia mojego bloga, gdzie można znaleźć więcej ciekawych informacji o rynku domen :)
@phoenix: wiesz, jak bardzo te Twoje coroczne loty do Australii czy Indii zatruwają nasze środowisko? Obnosząc się swoją zamożnością tylko utwierdzasz mnie w przekonaniu, że tak naprawdę nie zależy Ci na domenach (bo takich jest jeszcze bardzo dużo dostępnych), tylko na tych najbardziej wartościowych, gdyż one są w posiadaniu domeniarzy czy innych osób.
Panie Danielu!
Tak sobie czytam tą dyskusję po raz N-ty i zadałem sobie trud aby porównać Pańską działalność do któregoś z zawodów.
Najbardziej analogicznym porównaniem wydaje mi się hm... inwestor giełdowy.
Czy gra na giełdzie jest czymś nagannym albo nieetycznym? Przecież tam też ktoś musi stracić aby zyskać mógł kto inny. Tu - w inwestowaniu w domeny - jest podobnie. Co więcej - sytuacja na giełdach jest wskaźnikiem poziomu recesji, stagnacji bądź ożywienia w gospodarce.
Dlatego pomimo ryzyka i wad jakimi obarczona jest działalność inwestora giełdowego nikt rozsądny nie postuluje zamknięcia giełd.
Więc z domenami jest podobnie... .
Do tej pory była mowa o tym ile to Pan zarobił na domenach. A przecież zapewne ma Pan też doświadczenia negatywne, gdy Pan na nich stracił zamiast zarobić. Ludzi interesuje to ile Pan zarobił, a to ile Pan zainwestował i ile stracił oraz jaką Pan uzyskał stopę zwrotu to już dla nich mało istotne. A takie wybiórcze spostrzeganie rzeczywistości tylko ją zniekształca.
Dzięki Panie Tomku - faktycznie można pracę "domeniarza" porównać do inwestora giełdowego. Ja mam jeszcze jedno dobre porównanie ;) "Śmieciarz" :) Osoba, która szuka w śmietniku rzeczy, które inni wyrzucili, bo już nie były im potrzebne lub nie widzieli w nich wartości. Osobiście uważam, że osoby "grzebiące w śmietnikach" wykonują bardzo pożyteczną i potrzebną pracę.
Tak jest często z domenami. Ktoś nie przedłuża danej nazwy, bo przestała mu być potrzebna lub nie widzi w niej wartości. Ktoś inny ją kupi, bo dostrzeże w niej ciekawe zastosowanie.
@Daniel: Mówisz o "fuszerkach, złodziejstwie i nadużyciach" inżynierów dróg. Jestem przekonany, że jest to raczej zasługa ich menadżerów.
Usługi hostingowe czy tworzenie stron WWW, którymi zajmowałeś się wcześniej, są jak najbardziej pozytywne. Nie mam też nic przeciwko kupowaniu domen, jeśli celem zakupu jest jej użycie. Natomiast kupowanie ze względu na zbliżające się mistrzostwa czy wydarzenia czy choćby onomatopeje dla tych co są z polskim na bakier, np. fejsbuk.pl (o, kurka! parkowanie domen!) - to owoc zakazany moralnie, chociaż nie prawnie.
@Tomek: Porównanie do grzebania w śmietniku wywołało we mnie pewną refleksję. Rozejrzyjcie się dookoła, wszystko to wygrzebaliśmy z ziemi, wyrosło z niej lub zostało przetworzone, oprócz meteorytów. Im bardziej przetworzone tym większa wartość (dodana). Te "ziemskie" surowce czy produkty nadają się do handlowania (giełda towarowa). Prężniejsze firmy wypuszczają akcje, dzięki czemu mogą dalej się rozwijać. Akcje reprezentują kapitał firmy. Można je kupić na GPW. Wszystko jest OK, dopóki kupuję akcje firmy, co jest przejawem mojego zaufania do tej firmy. Jeśli firma jest źle kierowana, akcje mogę sprzedać w dowolnym czasie (to główna zaleta giełdy). Aby nabyć akcje, potrzebuję funduszy, więc wpierw muszę jakoś je zarobić. Tak zrobił Daniel, działając wpierw na rynku pierwotnym. Zarobiwszy wystarczająco dużo przeniósł się na rynek wtórny, skuszony zakazanym owocem (oczywiście nie zakazanym prawnie).
Nieetycznie postępuje np. inwestor giełdowy kupujący akcję na krótko przez wypłaceniem dywidend i sprzedający je po ich wypłaceniu (divident stripping).
Sam mam pakiet akcji firmy, w której pracuję, bo ją lubię i jej ufam. Nie spekuluję, nie gram w totka, nie liczę na szczęście w życiu, tylko na siebie. A jeśli postanowię założyć własną firmę, żeby nie pracować całe życie dla kogoś, wtedy okaże się że wszystkie fajne nazwy domen są zajęte (wspomniane 22 miliony).
Pięć rzeczy na koniec:
1. To jest mój ostatni komentarz, jeśli ktoś z was ma ochotę na dalszą dyskusję, jestem pod adresem flammable.as.phoenix_(at)_gmail.com, założyłem przed chwilą. Najważniejsze... Wszystkie popularne domeny flammable.as.phoenix (com, pl, eu, org) są wolne! :)
2. Wierzę że w każdym jest człowieczy pierwiastek, bez względu na to czym się zajmuje i każdy ma na uwadze czyjeś dobro, dzieci, sąsiada, klienta, przyjaciela, nawet szefa. Że nie kierujemy się tylko zyskiem. Jeśli nie potrzebowałbym pieniędzy, robiłbym to samo bo mam pasję. Wy pewnie też.
3. Nie miejcie mi za złe moich przekonań i "ognistych" wypowiedzi.
4. @Czarny nero: ależ mnie przycisnąłeś! wiem, że każdy lot to więcej niż tona CO2, mam to zawsze na bilecie i zawsze mnie to mierzi, tym bardziej cieszę się, że być może za niedługo będę brał udział w projekcie takim jak te: http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_solar_thermal_power_stations
5. A żeby nie zostawić was w ponurej atmosferze, kilka nazw istniejących poważnych domen, które czytane trochę inaczej brzmią bardzo śmiesznie, wręcz nieprzyzwoicie :) Therapist Finder www.therapistfinder.com, Pen Island www.penisland.net, Italian Power Generator www.powergenitalia.com, www.ipanywhere.com (mój ulubiony), Experts Exchange www.expertsexchange.com
Pozdrawiam wszystkich
Flammable As Phoenix
pamietam jak kiedys nie przyjeto pewnej domeny do sprzedazy na aukcji organizowanej przez Pana Dyzka głosowałem na nia była to domena wypoczniesz.pl bardzo fajna domana na serwis turystyczny, ogłoszeniowy itp zostały natomiast przyjete domeny typu twój-urlop.pl itp. dziwna polityka , ale ok teraz juz wiem na cxzym polega ta polityka na sprzedawaniu swojego
Drogi Panie Malicki :) Przypominam tylko, że domenę wypoczniesz.pl proponował Pan w 2009 roku w cenie 45 tysięcy PLN. Uznałem, że w tej cenie nie znajdzie nabywcy... Na aukcji MeetDomainers w Warszawie mieliśmy natomiast kilkanaście dobrych domen od 1 PLN, które były atrakcyjne dla potencjalnych nabywców. Domena twój-urlop.pl nie znalazła się na aukcji. A polityka aukcji, które organizuję polega na tym Panie Malicki, że oferowane są dobre domeny w atrakcyjnych cenach. Jeśli taki warunek jest spełniony, to domena trafia na aukcję. Tutaj pełna lista domen wystawionych na aukcji w 2009: http://meetdomainers.eu/2009/aukcja/
uffff....
Doczytałem do końca.
Jeden jedyny wniosek, który wynoszę ze wszystkich komentarzy.
Jeśli zdobyłeś pieniądze i nadal je zdobywasz bo masz pomysł na biznes - nie chwal się tym. Ludzie Cię zjedzą.
Statystyki udowadniają, że donosy do Urzędów Skarbowych zaczynają być narodowym sportem Polaków.
Jedni przespali przemiany w gospodarce, drudzy nie widzą różnicy pomiędzy liberalną socjologią a socjalizmem liberalnym a Ci trzeci wyciągną dla siebie wnioski bo chcą się czegoś nauczyć.
Panie Danielu - nie ma sensu "kopać się z koniem", czyli przekonywać nieprzekonanych.
Niech każdy robi swoje.