Przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia. Nie ma tu znaczenia, czy autor prawa "zastrzegł" lub utwór opublikował. Uzależnianie ochrony własności intelektualnej od wpisu do jakiegoś rejestru można porównać do inkwizycyjnego palenia ksiąg - co nie zatwierdzone, to bezprawne.
Nie znam szczegółowych zasad działania plagiat.pl jednak nie kojarzy mi się ona puki co z "firmą zaufania publicznego"; taka instytucja w moim przekonaniu zbierać informację również nieodpłatnie. Np jeśli ktoś reprezentuje uniwersytet to dopłaca i ma wtedy swoje logo, link itp... Jeśli plagiat.pl czy inna instytucja działa jedynie w porozumieniu z wybraną grupą podmiotów to wg mnie się zupełnie nie nadaje. Bo czy statystyczny Kowalski nie ma prawa publikować swoich artykułów na swojej stronie w sieci i w jakiś sposób ich zastrzec? Każdy - albo nikt - musi mieć dostęp do takiego mechanizmu, bo inaczej prawa autorskie to tylko slogan na plakacie...
Swoich studentów, którzy oddawali mi prace przeklejone ze "ściąga.pl" traktowałem wyjątkowo surowo, choć spolegliwy i łagodny na codzień jestem. I znów okazałem się głupi jak gówno, bo trzeba było ich pochwalić - Pani była minister a obecnie rektor to promuje, nic w tym nawet niestosownego nie widzi, to pewnie to jest coś chwalebnego, takie przeklejanie z internetu
1. Przymusowe oddawanie przez studentów licencjatów/magistrantów/doktorantów swoich prac komercyjnemu podmiotowi
2. Brak wypłat wynagrodzeń dla twórców za komercyjne wykorzystanie ich pracy
3. Nieodprowadzanie tantiem do organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi
itd. itp. To skandal, którym powinny zająć się organy ścigania. Wygooglaj sobie więcej.