W sumie to o każdym programie, który ma kłopoty z interfejsem można napisać, że jest dla dużych monitorów. Sztuką jest natomiast zmieścić wszystko nawet w średniej rozdzielczości, a nie tworzyć dziesiątki okien, które się nawzajem przesłaniając i iść w "elitarność" wielkich rozdzielczości.
Właściciel monitora 6000x4000px też chce je wszystkie wykorzystać na obraz a nie interfejs programu, po czym mu pozostanie 1600x1200 :)
Nie uważam systemów linuxowych jako intuicyjnych. Bynajmniej są one takowe z mojego punktu widzenia. Mój pierwszy kontakt z linuxem (a dokładnie z Aurox 9.1) mocno mnie rozczarował. Problemy z kompatybilnością urządzeń, brak jakiś bibliotek, nieintuicyjne instalowanie nowych programów, konsola i cała ta komandologia, (kiedy przyszlo mi coś zainstalować to się okazało że ta paczka do fedory, tamta do jakiegoś czerwonego kapelusza, coś tam jeszcze do czegoś tam cholera wie czego i musisz kompilować, nadpisywać, jakieś jądra trzeba rozczepiać (fizyka jądrowa się kłania) dokoptowywać itd). Internetu już nie uruchomiłem bo nie miałem dostępu (i chyba z pożytkiem dla mojego zdrowia). Odpuściłem sobie na dobre kilka lat. Jakieś dwa tygodnie temu spróbowałem ponownie z openSUSE 11. I co? Znaczna poprawa. Ale na krótko. Wypakowałem paczkę z programem. Kompiluje i bach komunikat że nie ma jakiś podstawowych bibliotek, które wydawałoby się powinny być instalowane podczas instalowania systemu. Ale się nie poddaję i używam zamiennie poczciwego Windowsa XP i topornego (dla mnie jak na razie) openSUSE.
Pozdrawiam wszystkich fanatyków i zagorzałych przeciwników poczciwych okienek :)
Nie rozumiem dlaczego większość ludzi słowo "usability" kojarzy z interfejsem i według ogólnie przyjętej zasady programy, które się odznaczają "usability" są z wyglądu prawie takie same (pasek na górze z wszystkimi funkcjami, trochę niżej pasek ze skrótami najczęściej używanych funkcji), a jak czegoś nie ma, albo jest inaczej to taki program już ma problemy z "usability".
Może przestańmy używać angielskiego słowa i skupmy się na użyteczności. Tu się zaczynają schody, bo się okazuje, że to co jest użyteczne dla jednej osoby, jest bezużyteczne dla innej. Jedna lubi klikać w ikonki, druga woli używać klawiatury.
Tak na prawdę wygląd programu, układ menu itp. ma znaczenie tylko gdy zaczynamy pracę z programem i nie wykonujemy na nim cały czas tych samych czynności. Jeśli np. często pogrubiamy czcionkę, to nieergonomiczne jest rozwiązanie polegające na tym, że za każdym razem klikam w ikonę gdzieś na pasku - o wiele wygodniejszy jest skrót klawiaturowy. Często najbardziej ergonomiczna jest możliwość zautomatyzowania działania programu (nie jest to przyjazne dla początkującego użytkownika, ale bardzo przydatne dla zaawansowanego użytkownika).
Podsumowując nie ma czegoś takiego jak uniwersalna użyteczność. Wszystko zależy od zastosowań i indywidualnych preferencji użytkownika. Jak by zmienić trochę kryteria mogłoby się okazać, że Vim jest bardziej ergonomiczny Word...
I myślę, że dobrze jest, że są i takie programy i takie. Każdy może sobie wybrać coś dla siebie. Głupie by było dążenie do tego, żeby wszystkie programy były takie same