Micro USB. Ja już w swoim telefonie to mam, a mam LG. Koleżanka w Nokii tez ma Micro USB i korzystamy z jednego kabelka do ładowania, a to z komputerowego USB, albo z zasilacza, który także ma wyjście USB.
Mam nadzieję, że Apple nie zrobi dodatkowego złącza micro usb i jakoś fajnie to rozwiąże, przez idiotyczne unijne pomysły tylko design będą musieli popsuć ;-/
Mylisz się i to bardzo. Przykładowo Nokia 2310 lub N72 ładowane są źródłem napięciowym 7,2V i wydajności prądowej 500mA - napięcie spada do 4,8V dopiero podczas ładowania. Jednak już np. Nokia 1208 ładowana jest ze źródła prądowego 500mA o napięciu 5V, które nie spada podczas ładowania. Widzisz różnicę? Pierwszy telefon po podłączeniu do USB (ładowarki uniwersalnej) nie naładuje się, drugi już tak. To samo jest z Sony Ericssonami tylko nie pamiętam modeli (a nie mam pod ręką żeby sprawdzić).
Czyli skoro "napięcie spada do 4,8V dopiero podczas ładowania" to chyba jest ładowanie napięciem 4,8V - bo to chyba wynika z Twojej wypowiedzi?
Źródło zasilania może mieć wyższe napięcie bez obciążenia a dopiero po podłączeniu odbiornika zostaje obniżone napięcie.
Tylko ze nokia potrzebuje napiecia 7V bo inaczej spadek bedzie na tyle duzy ze napiecie bedzie za niskie. Z kolei jesli 7V podepniesz do innego modelu to go spieprzysz po prostu.
Bzdury piszesz i tyle. Wyobraź sobie sprawdziłem, 99,9% telefonów komórkowych jest zasilanych akumulatorem o napięciu 3,6V. Kilka modeli jest tylko zasilanych akumulatorem o napięciu 2,4V lub 4,8V. Jest to wielokrotność napięcia 1,2V na jedno ogniwo.
Ładowarki akumulatorów w komórkach dostarczają napięcia DC 5V,tyle samo co daje USB.
Stare ładowarki dają zazwyczaj napięcie w okolicy 5V z tym, że są to zasilacze niestabilizowane i w zależności od obciążenia napięcie może się dość mocno wahać (od 4,5V nawet do 7V) więc telefon musi się sam męczyć ze stabilizacją.
(@klawisz żaden telefon z akumulatorem litowym nie potrzebuje 7V, tyle że musiał wytrzymywać takie napięcie jeśli się pojawi)
Zasilanie portu USB w komputerze pochodzi z zasilacza stabilizowanego - standard przewiduje, że musi się ono mieścić w granicach 4,75 - 5,25V
Dla telefonu oznacza to, że nie musi się on męczyć ze stabilizacją napięcia bo ma gwarancję, że zajmie się tym zasilacz.
Pojawia się jednak problem innego typu, standard USB przewiduje, że jeśli urządzenie chce pobierać więcej niż 0,1A musi negocjować jaki chce prąd pobierać, potrzeba więc nieco elektroniki która pogada z komputerem i powie mu np że do ładowania potrzebuje 0,5A.
Kolejny problem pojawia się z konstrukcją ładowarki która musi nie tylko dawać stabilne napięcie ale i potrafić w jakiś sposób dać znać do telefonu ile prądu może pobierać. Do tej pory było to rozwiązywane w taki sposób, że jeśli telefon zauważy, że urządzenie po drugiej stronie portu USB nie chce z nim gadać znaczy, że to nie komputer tylko głupia ładowarka i może brać ile wlezie. Tyle że to nie jest uniwersalne rozwiązanie bo dla jednego telefonu jest to 1,2A dla innego 0,6A dla jeszcze innego 0,3A, pół biedy jak podłączymy silniejszą ładowarkę, ale w jaki sposób zakomunikować, że ładowarka jest słabsza niż ta która była dołączona do do telefonu w komplecie ?
Od kilku lat ładuję kolejne telefony taką samą ładowarką, która również pasuje do wielu odtwarzaczy audio. A unia twierdzi, że dopiero teraz będę tak mógł.
Ktoś tu kręci.
A może gniazdko do ładowania nie jest dla ludzi na tyle istotne, żeby zagłosować portfelem? Mamy wolny rynek i nie potrzeba unijnych regulacji do takich pierdół jak ładowarka do telefonu.