z jednej strony fajnie,klawo, a z drugiej co z tego że np dostaliście plik odf/odt/ods skoro wasz szef np wykupił licencje na Ms WORD? to teraz zaczynaja się schody, sekretareczka musi wezwac informatyka by zainstalował OO. No spoko informatyk to zrobił, teraz kolejny konflikt, który program ma być priorytetowy? OO czy MS WORD?.. jeden problem stwarza następny... Też niegdys sie zdziwiłem że paramtery usług z TPsy dostałem w pliku ODT, tylko zeby otworzyć jeden plik musialem OO zainstalowac i potem jak sciagnac OO w końcu plik tyczył się ustawień internetu:))) Wszytko ma swoje wady i zalety, ale raczej ODT bardziej miesza niz czyni dobro. Pozatym Word jest do dzis niezastąpiony i raczej nie ma konkurencji pod względem szybkości i bycia userFriendli (prócz moze Offica 2007 który jest porazka)
Dopiero teraz? Sam wysyłałem do prasy dokumenty w ODF. Sam również otrzymuję takie od czasu do czasu.
W opisanym przypadku na uwagę zasługuje jedynie fakt, że dokument taki został wysłany z urzędu, czyli instytucji lokującej się na statystycznie niskiej pozycji pod względem informatyzacji i wyszkolenia pracowników. Z drugiej strony, nie ma się co dziwić - w administracji publicznej formaty ODF obowiązują.
Właśnie na tym cały wic polega, żeby każdy używał oprogramowania jakie mu pasuje, ot choćby MSO, ale żeby wymiana danych następowała w jednym wspólnym formacie i żeby ten format nie był zamknięty lub pseudo otwarty.
Ktoś uważa, że MSO jest najlepszy, ktoś inny, że OOo, a przyjdzie trzeci i powie, że program XYZ bije pozostałe na głowę. Jeśli jednak wszyscy trzej otworzą i mogą edytować ten sam plik, to cała dyskusja o wyższości jednego programu nad drugim traci sens.
@xxxxxxx:
Wczoraj dostałem od kumpla dokument, zapisał go w MS-owym Wordzie jako .docx
Po 20 minutach poddałem się, musiałem prosić o pomoc znajomego z zainstalowanym Officem 2003, który i tak musiał sobie dociągnąć łatkę z sieci, zeby to otworzyć. Ja z OO praktycznie nie miałem możliwości otwarcia tego pliku.
A do otwarcia odt wystarczy mieć OO który jest za darmo w sieci
Sam na co dzień używam OpenOffica ale czasem bywa upierdliwy. Przykładowo potrzebowałem w Calcu pozbyć się wszystkich niepotrzebnych pasków narzędzi, odznaczyłem co trzeba i do dzieła a tu niespodziewnka, gdy klikam na arkusz wyskakują paski z powrotem.
Ja używam tylko OO, ale w życiu by mi nie przyszło do głowy żeby wysłać do kogoś odf'a. Zazwyczaj konwertuje do pdf'a (jeżeli to ma być plik tylko do odczytu) bo z otwarciem owego nikt nie będzie miał problemu. Ale miło usłyszeć, że odf robi się coraz popularniejszy. oby szybko wyparł .doc'a.
Od kiedy zainstalowałem sobie OO, często wysyłam ODF-y np. do redakcji, dla których coś piszę, albo materiały na konferencje... Kiedy jeszcze używałem (krótko) Worda, wysyłałem z reguły RTF-y, nigdy DOC-e (PDF-ów nie chciało mi się robić, bo wymagało to zachodu: druk do drukarki postscriptowej, potem Ghostscript...). A jeszcze wcześniej długo używałem edytorów pod DOS-em, więc wysyłałem po prostu zwykłe pliki ASCII...
Mimo wszystko póki co polecam - jeżeli nie mamy pewności, że odbiorca jest w miarę wprawny w używaniu komputera i będzie wiedział co zrobić z ODF-em - wysyłanie plików RTF. Odczytają to i użytkownicy Worda, i OO, i praktycznie jakiegokolwiek inego edytora...
Po pierwsze bardzo wielu użytkowników otwartych pakietów biurowych wysyła mimo wszystko pliki .doc lub .pdf (coraz częściej), bo szkoda im czasu na walkę z panią Kasią z jakiegoś sekretariatu.. i tłumaczenie jej, dlaczego ten załącznik "się nie czyta".
Z drugiej strony, dość często otrzymuję i wysyłam pliki w formatach Open office 2.x i nie widzę w tym nic... niezwykłego (w firmie używamy wyłącznie Open Office i sporadycznie - LaTeXa). M$ Office nawet nie posiadamy!
Ja też używam OO, ale sa kłopoty. Oświeceni ludzie w biurach, często i gęsto nie wiedzą co to załącznik i co się z nim robi. Wiec trudno wymagać od nich tak arcytrudnego zadania jak wiedza, którym programem otworzyć go. Z tego względu wysyłam doc'e pdf'y i rtf'y tak na wszelki wypadek. A nuż zdaży się cud i ktoś w ogóle odczyta zawartą w nim informację. Ranking: na 20 wysłanych maili, zaledwie jeden odczytany. No kiepściutko ja to widzę. Może na takie "firmy" trafiałem. Któż to wie.
Państwowa firma, w której pracuję - Zakład Karny - od jakichś trzech, czterech lat wprowadziła u siebie (na Windows) OpenOffice'a. Na początku słyszałem, że to ... głupi program, bo nic nie jest w nim normalnie (normalnie - czytaj tak, jak w Wordzie), ale bardzo szybko te głosy ustały. Dzisiaj jest oczywiste, że wszystko da się w nim zrobić i nikt nie narzeka. Niektórzy instalują go nawet w domu, bo przecież można go mieć za darmo.oczywiście wewnątrzzakładowy obieg dokumentów jest w otwartych formatach. Firefox też pojawia się coraz częściej.
Ja prywatnie dawno używam linuxa i OpenOffice'a, ale przyznaję, że dokumenty wysyłam w .doc. Od dzisiaj obiecuję to zmienić
Zgodnie z Rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 11 października 2005 roku (Dz.U. 212, poz. 1766) pliki w formacie MS Word DOC mogą być wysyłane wyłącznie jako do odczytu. Zatem jeśli mam komuś wysłać jako urzędnik coś co może być później obrabiane (cytowane) to muszę użyć formatu ODF 1.0, RTF lub tekstowego w unikodzie. Urząd zna prawo i go przestrzega prawa, nie ma się czemu dziwić.
Dziwić należy się urzędom administracji centralnej, że wystawiają formularze do wypełnienia w formatach DOC, XLS itd.