Jeśli czytałeś tą książkę w autobusie po cichu i tak, żeby nikt nie widział, to wystarczy ta opłata, którą uiściłeś kupując książkę.
Jak czytałeś na głos to już podpadłeś. Sytuacja taka, jak w artykule.
A jak za Tobą ktoś stał i zrobił zdjęcie telefonem to już w ogóle kryminał. Ty umożliwiłeś stworzenie kopii (trzeba było książkę zamknąć), a ów ktoś spiratował fragment utworu chronionego prawem autorskim.
Ależ to jest przecież ustalone jedną z unijnych dyrektyw, Polska co prawda nie wprowadziła do swojego prawa tego zapisu ale oznacza to tylko tyle, że nasze prawo w tym zakresie nie jest zgodne z dyrektywami UE. W końcu będzie musiało być zgodne, więc sprawa powróci. Na początku tego roku było zresztą głośno na ten temat.
Wszystko przez to że zarobek z kar idzie w znaczniej mierze do ręki właśnie takich organizacji. Ciekawe ile oni z tego co zarobią odstępują konkretnemu autorowi, którego utwór został "spiratowany". Jak już chcą koniecznie ścigać to niech robią to bez pobierania jakiegokolwiek zarobku np. przez zawiadomienie policji, a nie szantażem w celu wyłudzenia pieniędzy. Szantaż taki powinien być traktowany jak przestępstwo i karany surowiej niż tzw "piractwo".
cytat:
...
A jak za Tobą ktoś stał i zrobił zdjęcie telefonem to już w ogóle kryminał. Ty umożliwiłeś stworzenie kopii (trzeba było książkę zamknąć), a ów ktoś spiratował fragment utworu chronionego prawem autorskim. ...
no chyba ,że udowodni że jest to cytat dozwolony ale chyba trzeba ekspertyzy "fachowca" ...
i tu masz rację ... bowiem "oni" twierdzą ,że zostało naruszone czyjeś prawo a czy zostało naruszone ...?
o tym jednak decyduje sąd.
I tak jak piszesz poprawna droga to powiadomienie o domniemaniu popełnienia przestępstwa właściwemu organowi a nie orzekaniu w/g niewiadomo jakich kryteriów ... a ponoć jeszcze nie ma ACTA ... a może są ?
Obowiązujące znaczy się ... tylko my o tym nie wiemy a może "zapomniano" nas o tym poinformować ?
A co do treści artykułu ... SKANDAL ,że taki fakt zdarzył się właśnie w Europie ...
Dobrze że twórczość Konopnickiej, Andersena czy braci Grimm już nie podlega prawom autorskim, aczkolwiek gdyby dzisiejsze przepisy obowiązywały gdy Disney produkował kreskówki na podstawie ich bajek, to film animowany nie tak prędko by zaistniał. Widać jednak po aferze z usuwaniem fragmentów artykułów z belgijskiego Google i związanych z tym stratami przemysłu dziennikarskiego, Belgowie niczego się nie nauczyli dlatego mam nadzieję że 'ochroniarze praw autorskich' dopną swego, oby jednak znów jedynie w Belgii.
Organizacje nie są głupie, ale prawnicy w nich zatrudnieni - jak najbardziej. Prawnicy powinni być wydzielonym gatunkiem, bo ich systemy motywacji, kodon moralny, nie dają się porównać z żadnym innym. Do tego dochodzi problem nasycenia zawodu - jest ich za dużo, więc jak już dostaną robotę, chcą się wykazać. A czym się tu wykazać, skoro nie ma się wiedzy i doświadczenia? W sali sądowej, w najprostszych nawet sprawach karnych polegliby z kretesem. No to biorą się za takie sprawy, gdzie pozwany nie przyjdzie z bejzbolem i nie wyjaśni swoich praw.