Bardzo fajny tekst. Jednak nie do końca zgadzam się z poglądem, że dzisiaj liczy się szybkość, choć faktycznie - tego oczekują Internauci. Jednak czytanie miliona newsów o tym samym "tylko inaczej" również potrafi zmęczyć. Są też blogi, które zdecydowały postawić się na jakość, jak choćby coraz popularniejszy spidersweb.pl. Ostatnio wpadł mi też w oko blogi bezprzyciskow.pl i smartos.pl. To są przykłady ciekawie prowadzonych stron, których autorzy nie pędzą za nowinkami, a mimo wszystko mają czytelników.
Może to moje staroświeckie poglądy karzą sądzić, że społeczeństwo zaczyna się męczyć torpedowaniem. Ja na przykład wolę poświęcić parę minut na lekturę takiego tekstu, jak ten powyżej, niż przeczytać kolejny kiepski "pocisk".
Słowo "postęp" ma pozytywne konotacje. Tymczasem nie jestem pewien czy to, co dzieje się z dziennikarstwem jest pozytywne. Zresztą jest to tylko wycinek większej całości pt. pogoń za pieniądzem.
Weźmy przykład: mamy 2 newsy - jeden o kryzysie w strefie euro, drugi o bunga-bunga. Jak myślicie, który z nich będzie miał większą "klikalność"? Potem zadajcie sobie kolejne pytanie: jakie wnioski wyciągnie redakcja?
Skończyły się czasy, gdy człowiek włączał radio, tv, czy cokolwiek innego, żeby się dowiedzieć co się dzieje na świecie. O najważniejszych rzeczach się nie mówi/pisze, bo to się nie opłaca. Smutne. Postęp?
Najbardziej uderzające w dziennikarstwie jest niechlujstwo. Objawia się ono głównie w dwóch płaszczyznach:
1. Niechlujstwo sprowadza się do nieznajomości tematu, o którym się mówi i pisze oraz do pogoni za sensacją za wszelką cenę, bez sprawdzenia wiarygodności źródła. I zdarza się to również „dużym” mediom, po których można by się spodziewać rzetelności.
2. Błędy ortograficzne i stylistyczne. Pierwsze w słowie pisanym łatwe do wykrycia przez autokorektę, choć często gdzieś coś umknie. Natomiast w słowie mówionym to już często dziennikarz wysławia się gorzej niż przeciętna osoba, jeszcze nie usłyszałem z ust dziennikarza, że coś się włącza, oni wszystko „włanczają” chyba włancznikiem ;).
Poziom istotnie sie obnizyl. Nie chodzi tu wylacznie o brak rzetelnosci, ale - w szczegolnosci - o JEZYK. Naduzywanie kolokwializmow, wtracanie mowy potocznej, "lekkie" przeklenstwa w tresci "artykulow", etc.
Jak rozumiem to wlasnie na tym polega owa "innosc", jednak ja za taka innosc podziekuje. Jest to zwyczajny brak warsztatu, znajomosci ojczystego jezyka, subiektywizm i brak rzetelnosci.
Nie tak 'powinno' wygladac *dziennikarstwo*. Sugeruje zapoznanie sie z etymologia tego slowa i przeczytac definicje 'dziennikarza'.
Zdecydowanie nie ma on nic wspolnego z blogiem i innymi subiektywnymi formami przekazu, coraz czesciej emocjonalnymi [a nie wywolujacymi emocje. To roznica].
Co się dziwić. Wystarczy spojrzeć na główną WP.pl. Codziennie po kilka artykułów pod tymi samymi tytułami zaczynającymi się od "Nie uwierzysz...", "Zobacz jak...", "Zobacz jak teraz wyglądają", "Zaskakujące...". Z WP zrobiła się druga Sfora.pl która zasłynęła od artykułó z powtarzającymi się tytułami "Na potęgę" www.google.pl/search?q=sfora.pl+na+potęgę
Jakość dziennikarstwa jest coraz niższa. Większość mediów staje się brukowcami i gra na emocjach co nie ma nic wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem. Dziennikarze są coraz młodsi i coraz głupsi, a starsze pokolenie dziennikarzy powoli odchodzi na emerytury. Takie portale jak np. onet, wp czy gazeta już dawno stały się brukowcami, nie mówiąc o o2 czy innych tego typu internetowych śmieciach.
Jak dla mnie obniżanie poziomu jest własnie dla informatyków równie dobrze widoczne. Najlepszy przykład to szeroko rozumiany web developing. Ktoś przeczyta kilka kursów podstawowych i już jest wielkim guru od tworzenia stron :) Portfolio wprost zalane "nowomową" marketingową, a jakość przedstawionych rozwiązań pod kątem bezpieczeństwa woła o pomstę do nieba. Ludzie bez rzetelnej wiedzy i przygotowania biorą się za coś, czego nie rozumieją, gdyż widzą to tylko pod kątem "ma działać i ładnie wyglądać", ale czy jest bezpieczne i na ile to już dla nich czarna magia. Nawet nie wspominam o wydajności, która wielokrotnie pod chwilowym obciążeniem powoduje natychmiast zawieszenie skryptu.
Z dziennikarstwem jest podobnie. Dużo bełkotu, często marketingowego, pobieżna jedynie znajomość tematu, prowadząca czasem do poważnych błędów rzeczowych. Kiepska znajomość poprawnej polszczyzny, wielokrotne wtrącenia zwrotów obcojęzycznych w miejscach niezbyt fortunnych.Ogólnie językowo znacznie gorzej niż powinno być.
Nie tylko szybkość dostarczenia informacji się liczy, ale i forma. A ta często jest, delikatnie mówiąc, niechlujna. Nawet bardzo porządny treściowo artykuł ucierpi, jeśli forma w jakiej się go poda będzie kiepska. Bardzo często winny jest tu skład tekstu lubfakt, że otoczenie tekstu nie współgra z całością czy też brak jest pewnego ustandaryzowania. Przy wielu autorach jest to wychwytywalne i stąd bierze się właśnie "rozpoznawalność" redaktora. Każdy ma pewien indywidualny styl. Jedni lepszy, inni gorszy. Akurat teksty Marcina lubię nie tylko z racji tematyki czy stylu, ale i samego podejścia do ewentualnej korekty w komentarzach i umiejętności przyznania do błędów. To też powinna być cecha dobrego dziennikarza, ale niestety nie jest regułą w większości serwisów.
Tzw. obecne dziennikarstwo jest tragicznie niskiej jakości. Przyczyna tego - wg mnie - tkwi w strukturze wlasnościowej mediów, które stały się zwyczajnym biznesem nakierowanym na zysk. To zabiło służbę społeczeństwu, jaką pełnili dziennikarze jeszcze w XX wieku. To samo stało sie i ze służbą zdrowia, a za chwilę tak będzie i z edukacją. Zysk, zysk, zysk - tylko on się teraz liczy!
Od blogerów nie wymaga się rzetelności? Cóż, ja znam wielu, którzy piszą naprawdę rzetelnie i właśnie za to są cenieni. Można też gardzić dziennikarzem za brak rzetelności, więc gdzie jest ta granica, o której Pan mówi?
Co do wstępu - tym się różni felieton od newsa czy reportażu, że jest formą swobodnego wyrażania myśli i nie wymaga on zawsze dokładnych źródeł i udowadniania, że wie się to co się wie. Nie wiedział Pan o tym?
Ależ dinozaur!
Już od dawna "postęp" jest w Polsce rozumiany jako drastyczne obniżenie poziomu. Postępem jest np. masowe produkowanie bezrobotnych magistrów, czy podwyższanie zdawalności matury poprze obniżanie jej poziomu. Postęp=degradacja!
To co wymieniłeś to nie jest całość zjawiska, jakim jest postęp. Postęp ma swoje dobre i złe strony np. wyszukiwarka ułatwia znalezienie treści, ale powoduje spłycenie ich analizy przez czytającego. Taśma produkcyjna przyśpieszyła produkcję, ale spowodowała wzrost bezrobocia. Coś za coś.