Kto układa się z przestępcami, sam jest przestępcą. Microsoft jest znany ze swego cwaniactwa, przekuwania porażek w sukcesy, sprzedawania półproduktów, elektronicznej kolonizacji, wciskania na siłę swoich produktów, utrudnianie ich zwrotu, no cóż... Jakoś nie potrafię nic miłego o nich powiedzieć i nie jest mi z tego powodu przykro.
Nie widzę znamion przestępstwa. Może chociaż napisz, w którym kraju prawo karne zakazuje "przekuwania porażek w sukcesy"? :)
Do ~PoNgO. Prawo nie zakazuje .ale ludzkie sumienie i honor powinien takich praktyk zakazywac ,bez tego nie jestes czlowiekiem tylko cwaniakiem bydujacym swoje bogactwo na cierpieniu innych ,a potem stajesz sie robocikiem ,ktory reaguje na stworzone -najlepiej przez siebie- prawa i na nic wiecej. Globalnie, to powinno sie stosowac prawo : " nie czyn drugiemu co Tobie nie jest mile" ,ale jaki prawnik cos takiego napisze ? :-( pozdrawiam.
"Przekuwanie porażek w sukcesy" w wykonaniu MS oznacza tak z grubsza wmawianie ludziom, że g... oferowane przez tą firmę przez lata to super produkt, a to że ludzie mają z nim problemy jest błahe, bo gdyby nie ta "wspaniały Microsoft" to na rynku nie było by w ogóle oprogramowania... Więc w sumie powinniśmy ich hołubić i być wdzięczni.
Natomiast co do współpracy z Chinami, to Amerykanie jak zawsze myślą kategoriami szybkiego zysku i nie martwią się co będzie potem. Współpracują z bandyckim systemem, wzmacniają go, a potem będą kwiczeć, jak zacznie przejmować nad nimi kontrolę lub z nimi walczyć. W końcu Talibów to też USA stworzyło, bo bez ich szkoleń i kasy to była by to nic nie znacząca grupka żałosnych partyzantów. A teraz co mamy? Niestety szefostwo różnych koncernów jest tak bardzo oderwane od realiów zwyczajnego życia, że im się wydaje iż najważniejszy jest zysk, "a co tam jakieś prawa człowieka"...
Google traci coraz bardziej na zaufaniu. Naginanie polityki prywatności jest najsłabsza cechą te korporacji.
"To kłopotliwa kwestia, ale trzeba jakoś z tym żyć – mówi prof. Janusz Filipiak, prezes Comarchu, który też robi tam biznes, pytany o łamania praw człowieka. – Wiele osób i państw chciałoby, aby Chin nie było, ale one przecież są. Można zrezygnować i nie wchodzić na tamtejszy rynek, ale one za chwilę wejdą do nas."
W latach 30-tych i 40-tych mówiono podobnie
i Goebbels był nawet doktorem, któremu niewiele zabrakło do uzyskaniu tytułu profesora :D
Obejrzałem niedawno wstrząsający litewski film o Wielkim Głodzie na Ukrainie. Dokumentaliści dotarli do autentycznych gazet amerykańskich z zimy-wiosny 1932-giego. Ci, którzy importowali ukrainskie zboże za grosze WIEDZIELI o tragedii Ukrańców, a jednak kupowali to zboże, spożywali je i cieszyli z "dobrego interesu".
Smutny przyczynek do Tybetu, praw Człowieka..
Panie Tomaszu! Wcale nie trzeba! Wmusili w nas takie myślenie "fahofcy" od PR, pracujący dla globalnych koncernów, które to jako JEDYNE maja zysk z "globalnej gospodarki". Wszyscy inni tracą, łącznie z krajami, które miały zyskiwać, czyli USA (dziura budżetowa coraz większa!!!), WB i Japonia (gospodarki kurczą się i końca nie widać!). Tracą Obywatele w Am. Pn. i UE, bo nie mają pracy, a muszą używać badziewia zrobionego z byle czego, poza wszelką kontrolą, traci Ziemia, bo takich zanieczyszczeń jak produkują "azjatyckie tygrysy" nie wchłonie środowisko a w szczególności tracą życie mieszkańcy Darfuru (za ropę dla Chin) itd. itp. A w stosunku do Chin najwięksi "obrońcy" praw człowieka, demokracji i wolnego rynku (kasę w Chinach robią głównie fisze partyjne) wykazują się wyjątkowym, zbrodniczym wręcz, cynizmem i kunktatorstwem (co najmniej!!!).
No cóż - też mi się to nie podoba, niemniej za ten bunt przeciwko chińskiej cenzurze i dyktaturze zdecydowanie należy im się uznanie. Myślę, że nie bez znaczenia tu jest fakt, iż jeden z założycieli wyemigrował z ZSRR...
Bylem na przelomie roku w Chinach (na szczescie tylko transferem). Wygladalo to tak, ze na lotnisku wszyscy podrozujacy dalej (kilku dunczykow, kilku niemcow i brytyjska para) zostali poproszeni o pozostanie w wydzielonej strefie, oznaczonej niebieska linia. Zabrano wszystkim paszporty a proba kontaku z kimkolwiek nie miala sensu, poniewaz nikt nie mowi wystarczajaco dobrze po angielsku. Przekroczenie niebieskiej linii wywolywalo zamieszanie. Po kazdej fali podroznych obsluga stanowisk Immigration Check ustawiala sie w rzadku jak w wojsku a przelozony cos wykrzykiwal. Moze wydawac sie smieszne ale ludzie w Chinach poddawani sa praniu mozgu nawet o tym nie wiedzac. Co wiecej, przekonani sa o wlasciwym kierunku dzialan swoich przywodcow.
Doceniam sprzeciw Google - akceptacja cenzury to wyrzeczenie sie wolnosci. Trzeba byc slepym albo miec wyprany mozg, zeby tego nie widziec.