no, a jak ktoś będzie miał NIELEGALNY dzwonek mp3 w komórce to zakazać używania komórki dozywotnio. a jak ktoś ma mp3 zgrane na cd i słucha w trakcie jazdy samochodem to zabrać prawo jazdy dożywotnio. a jak ktoś sobie nuci pod prysznicem najnowszy hity to obciąć język, a sąsiadom uszy żeby nie słyszeli.
a najlepiej to wydać ustawę zmuszającą obywatelstwo do kupowania każdej płyty jaka ukaże się na rynku. a w okresie bożonarodzeniowym każdy obywatel musiałby kupić co najmniej 5 płyt, jako prezent pod choinkę.
Hmmm... Skąd oni wezmą maila do takiej osoby? I w ogóle ja sobie tego nie wyobrażam - jakaś grupa osób ma kontrolować parę milionów internautów. Ale jak stwierdzą co jest piraceniem, a co nie? Samo używanie p2p nic nie oznacza... i kto zapłaci za niewykorzystaną umowę z providerem?
Francuzi maja piękną historię stosowania "prawa". Tylko czekać jak na placach postawia gilotyny i będą ścinać "piratów".
Przykład uchwalenia tego prawa dowodzi, że we Francji nie ma demokracji. W demokracji prawo broni większości i jest wyrażeniem jej woli. We Francji to "prawo" broni silniejszego.
Prawo wywodzi się z obyczaju, to co jest społecznie nieakceptowalne jest zakazywane prawem. Społeczeństwo widzi, że władzuchna je robi w balona i chroni prawa niektórych łamiąc prawa większości. Do d..y z taka demokracją.
Ogólnie oberwie się po łapkach wszystkim, łącznie z rządzącym bo internautów mało nie jest.
Cóż. Zamiast przystosować prawo do postępu technologicznego - hamuje się postęp by prawo mogło go objąć.
Ktoś dobrze mówił że wygląda na to że wszelkie technologie przesyłu danych w postaci niejawnej teraz będą robiły we Franci kokosy jeżeli to ich prawo rzeczywiście będzie uprzykrzać życie internautom.
I to w przeddzień wyborów do PE :) Oczywiście obywatele republiki się już cieszą z tej zemsty Sarkozego. Będą mieli okazję do rewanżu.... oj zaboli....
Ale co się dziwić Sarkozemu który dostał wszystko od koncernów. Pieniądze na kampanię, poparcie, narzeczoną.... pakiet normalnie.
No i w pewnym sensie historia zatacza koło. Przytoczę fragment "Zapowiedzi świata post-copyright". Wystarczy tylko powstawiać parę obecnych rekwizytów i aktorów (prasa drukarska --> internet, rząd angielski --> medialne korporacje, LCoS --> HADOPI, palenie książek --> odcinanie od internetu) i scenariusz sprzed kilkuset lat jest jakby wyjęty z dzisiejszego dziennika.
"Pierwszym prawem autorskim była cenzura. Nie miała nic wspólnego z ochroną praw autorów. Nie miała też na celu zachęcać artystów do tworzenia nowych dzieł.
W szesnastowiecznej Anglii prawa autorów nie były zagrożone i pojawienie się prasy drukarskiej (pierwszej na świecie maszyny kopiującej) było dla nich raczej motywujące i pobudzające do działania. Na tyle pobudzające, że rząd angielski coraz bardziej martwił się zbyt wielką liczbą tworzonych dzieł, nie zaś ich niedostatkiem. Nowa technologia ułatwiała powstawanie wywrotowych materiałów i rząd pilnie potrzebował możliwości kontroli nad przepływem druków, legitymizując funkcję cenzury na równi z przynależną administracji rządowej funkcją budowania dróg.
Metodą, którą wybrał rząd, było ustanowienie cechu prywatnych cenzorów, “Londyńskiego Zrzeszenia Sprzedawców Papieru” (the London Company of Stationers), którego dochody zależały od tego, jak dobrze sprawowało swoją funkcję. W zamian za pilne przyglądanie się temu, co było drukowane, sprzedawcy ci mieli nadany królewski monopol na wszystkie druki w Anglii, prace zarówno nowe, jak i stare. Ich statut dawał im nie tylko wyłączne prawo druku, ale także prawo do wyszukiwania i konfiskaty wydanych bez oficjalnego pozwolenia druków i książek, a nawet do palenia tych wydrukowanych nielegalnie."
Cały artykuł polecam na www.kto.org.pl
@Kornislaw:
Rzeczywiscie trafiony przyklad. Zmienily sie tylko czasy i medium, ale caly czas chodzi o swobodny dostep do informacji.
Ktorys z poprzednikow powiedzial ze 'inernautow jest duzo' i ze restrykcje w internecie nie przejda. Nie byl bym tego taki pewien.
w kontekscie 'pakietow internetowych'... Ilu z tych internautow to 'swiadomi internauci'? Dla wiekszosci znajomych mi internautow (angielscy znajomi z biura w UK) internet to: Facebook, Google, BBC, Expedia, Amazon, Ebay, iTunes. I nat tym ich internet sie konczy. Dla mnie internet to o wiele wiecej, korzystam z niszowych serwisow i forum hobbystycznych badz informacyjnych. Giganci branzy internetowej nie ucierpia. Ucierpia wlasnie te niszowe serwisy, portale czy prywatne strony.
Internet jest piekny dlatego ze prawie kazdy przy minimalnym nakladzie moze w nim zaistniec (prywatna strona www, blog) i wyrazic swoja opinie. Jednak byc moze w niedalekiej przyszlosci pakietowany internet zmieni sie nie do poznania.
Każdy może zaistnieć, ale równie dobrze każdego można zablokować. Łatwo wyłączyć stronę WWW czy łącze w własnym serwerem.
Prawdziwa niezależność to p2p dlatego, że wrzucając tam materiał nie da się go łatwo usunąć. Wystarczy mu nadać "popularny" tytuł, i już dziesiątki milionów mają go na swoim dysku.
Dlatego walka ze swobodami tak intensywnie skupia się na p2p. Zwróćcie uwagę, że mówi się nie o nielegalnych treściach, ale o nielegalnym p2p.
Teraz tylko czekamy aż koncerny i kliki polityczne wprowadzą te prawo w całej europie, a potem odetną cię za krytykę prezydenta, premiera czy innego politruka. Nie masz jak się odwołać, wyślą ci jednocześnie pismo, maila i odetną cię sekundę później. Jeszcze odpowiednia papka medialna sprawi, że własna rodzina będzie przeciwko tobie - "przez te twoje rewolucje nie mogę wejść na naszą klasę!". I tak eliminuje duży kapitał aktywistów, a masy pokornie jedzą z rączki.
Co chcecie następne? Prawo do przeglądania przez służby plików na komputerach bez decyzji sądu (Niemcy) czy zakaz krytyki władzy (Australia). A może niezależne opinie gospodarcze i do paki? (Korea Południowa).
Pamiętajmy też o retencji danych (m.in. Polska) i zakazie posiadania oprogramowania umożliwiającego łamanie praca (USA). A potem się tylko wszystko pouzupełnia i będziecie sobie mogli..... taka jest cena za ignorancję polityczną. Popytajcie Niemców którzy pamiętają II WŚ ile kosztuje ignorancja....
A co jeśli jeden żabojad stworzy stronę z linkiem do materiałów opisanych jako archiwum zawierające ustawę o 'Własności intelektualnej', a faktycznie w archiwum tym będzie 'Noc w muzeum 2'?. Kto będzie winny? Zapewne nie pobierający - został przecież wprowadzony w błąd.
Stąd już tylko krok do generatorów takich stron na przeróżnych serwerach, istniejących przez kilkanaście godzin, kierujących do fałszywie opisanych zasobów, no a adresy takich stron można było by przecież bez problemu zdobywać w czasie rzeczywistym (no chyba że była by chroniona prawem autorskim ).
To tylko zarys pomysłu, 'proof of concept' - ale już widać, że to prawo będzie raczej martwe.