Jak to po co aby taki gadżet, aby kraść pieniądze ludziom z kart.
Czytnik NFC wbudowany w telefon (mogący robić również za programator i emulator kart zbliżeniowych) to idealne urządzenie aby kopiować dane z kart.
Jest mały, nie rzuca się w oczy. Przecież to tylko telefon a telefon posiada prawie każdy, nic dziwnego że ktoś tam sobie w tłumie w autobusie albo na przystanku bawi się telefonem - a on sobie w tym czasie kopiuje kartę kogoś stojącego obok. Potem taki kieszonkowiec wykorzystując dane z kart może sobie nakupować masę kont premium na jakiś stronach/grach i odsprzedawać je na alledrogo już za realną kasę.
Działają całe międzynarodowe mafie takich złodziei, tak aby nie zostać złapanym w późniejszym etapie sprzedaż kont/kodów nabytych na kradzione dane odbywa się w innym kraju niż miała miejsce kradzież danych.
Co więcej dzięki temu, że telefon ma możliwość łączenia się z internetem - 2 telefony z NFC mogą więc robić za mostek tak aby pokonać dość mocne zabezpieczenia chellenge response w zwykłym (nieinternetowym) sklepie.
Jeden telefon odczytuje dane a drugi w tym samym czasie w sklepie emuluje działanie karty gdy terminal każe mu się uwierzytelnić przekazuje zapytanie do pierwszego telefonu a ten do karty i przekazuje z powrotem odpowiedź karty.
Ciekawe jak ofiara potem udowodni, że jej nie było w sklepie.
Ja jestem sceptykiem tej technologii, jak ostatnio żona w ikei przybliża kartę do czytnika i ją skasowało to zamarłem :)
Może i 50zł to mała kwota, ale tak jak napisano w artykule, nawet "zgubioną" kartę można wielokrotnie i nabić tych 50złotowych wydatków sporo...
Według mnie takie technologie jak płatności bezgotówkowe powinny być jakoś zabezpieczone, PIN wydaje mi się rozsądny...