Wydawct prasy (czy jak sie to nazywa) oprotestuja takie rozwiazanie.
Zdecydowanie jest im bardziej na reke wydawac tradycyjne ksiazki i podreczniki, bo kazdy w lancuszku zarobi.
A tak to byle firma moze sprzedawac w wersji elektronicznej i pozbawic zyskow cale towarzystwo wzajemnej adoracji.
To nie wydawcy chcą sprzedawać usługę, tylko użytkownicy - ją kupować. Jeden z większych atutów ebooka to możliwość ściągniecia go "tu i teraz" - czyli właśnie pobieram plik komputerowy. Kupowanie ebooka na płycie nie byłoby tak atrakcyjne.
Od początku było jasne, że nośnik nie ma znaczenia. Już dawno wypuszczano cyfrowe książki na CD i nie było problemu z VATem.
To wydawcy wolą sprzedawać usługę „ograniczony dostęp do treści z DRM” niż dać kupującemu prawo do dysponowania zakupioną książką jak normalną książką papierową. A stronie dochodzi do sprzedaży rzeczy a jedynie usługi.
Po prostu wolą pobrać opłatę od każdego czytającego oddzielnie „za przeczytanie” nawet jeśli muszą wtedy zapłacić wyższy VAT niż sprzedać jedną książkę którą mogło by przeczytać wiele osób.
Tak przy okazji w sytuacji gdy wydawca ma monopol na jakiś tytuł to zawsze ustala maksymalną cenę po jakiej jest w stanie sprzedać książkę, koszty tu nie mają znaczenia, bo nawet jeśli koszty mu spadną to nikt mu nie zabroni zarobić więcej. Skoro książka się sprzedaje to ceny nie obniży (bo po co).
Więc obniżenie VATu i tak nie obniżyło by cen w sytuacji gdy autor ma z wydawcą umowę na wyłączność. Jedynie w sytuacji gdy wielu wydawców ma tę samą książkę w ofercie i konkurują między sobą cena by spadła (niestety takie sytuacje są obecnie bardzo rzadkie).
VAT musi być obniżony, ale nasze pazerne państwo do tego nie chce dopuścić.
Aż do tego czasu e-booki będą kosztowały tyle ile kosztują czyli dużo (choć są wyjątki jak choćby http://poczytajto.pl, czy http://wydaj.pl) z niezrozumiałych powodów, bo przecież e-book nie zawiera kosztów druku, transportu itp