Ale kolega sprytnie to sobie wykoncypował. Jest jedno "ale". Dobra materialne, po wspomnianej przez kolegę kolektywizacji, znikają ze stanu posiadania dotychczasowego właściciela - ergo, ktoś realnie traci. Dobra niematerialne natomiast, w żaden sposób nie pozbawiają ich twórcy czegokolwiek poza domniemanym zyskiem. Temat był wałkowany milion razy, więc nie będę się powtarzał i powiem krótko. Kopiowanie to kopiowanie - nie kradzież.
A ja proponuję uchylić wszystkie przepisy chroniące własność. Nie od dziś wiadomo, że własność to kradzież. Przepisy nakazujące karać złodziejstwo to ochrona grupy posiadaczy z pokrzywdzeniem nie-posiadaczy. Wprowadźmy powszechną kolektywizację i gospodarkę nakazowo-rozdzielczą ku ogólnemu rozwojowi społeczeństw. Dla przykładu - dlaczego posiadacz samochodu ma z niego korzystać a ja nie. Gdybym mógł wziąć sobie jego auto, ludzkość tylko by na tym tylko skorzystała, gdyż moje idee o wiele szybciej docierałyby do nieświadomego ludu. Rewolucję proponuję zacząć od autora tekstu. Niech odda mi swoje płyty i książki (jeśli takie posiada), abym mógł je następnie dalej rozpowszechniać. Już niedługo nastanie nowy wspaniały świat.