"Nikogo nie obchodzi los tych dwudziestu kilku normalnych dzieci, które z powodu takich aparatów jak Stolec-Kupski nie mogą się normalnie uczyć."
smutna prawda niestety....,
a swoją drogą pamiętam jednego takiego ambitnego i naiwnego nauczyciela informatyki ;)
Było zostać nauczycielem i też byś miał tak zajebiście.
Ja chciałem się czegoś NAUCZYĆ na informatyce. Niestety, straciłem 1h tygodniowo by robić mało odkrywcze rzeczy z produktami M$.
Jestem w 4 klasie TI. U mnie jest podobnie - nie wiem po co niektórzy poszli na infę. 90% mojej klasy nie wiąże z tym zawodem swojej przyszłości. Ok - nie ma przynajmniej 100% klasy geeków ale bez przesady - robią byle co byleby zdać a niektórzy nie wiedzą czym jest defragmentacja czy kompresja.
Ja miałam dobrego nauczyciela informatyki w liceum, co w czasach 15 lat temu było zupełną rzadkością.
Oprócz rzeczy typu uruchomienie edytora tekstu (w DOS) uczył podstaw np. systemu binarnego, algorytmów, programowania.
Posiadał ponadto niesamowitą umiejętność ironii i szyderstwa. Ktokolwiek podskoczył na lekcji, dostawał tak cięty komentarz albo ripostę, że cała klasa rżała ze śmiechu. Metoda skuteczniejsza niż uwaga, wizyta u dyrektorki albo telefon do rodziców.
Prawdą jest, że nie wystarczy postawić komputera z internetem, żeby dziecko było mądrzejsze. I prawdą jest, że dzieci grają i siedzą na gg, ponieważ nauczyciel nie ma im nic ciekawego do przekazania. Daje zadania, których sam nauczył się na dwutygodniowym kursie worda i excela, a które dla przeciętnego 12-latka są proste, banalne, naturalne jak używanie łyżki. Co byście robili, gdyby posadzono Was przed komputerem i kazali tworzyć i usuwać foldery w windowsie albo wysłuchiwać wykładu, jak zrobic czcionkę pogrubioną albo pochyłą.
Dzieciaki można zaciekawić, trzeba mieć dla nich tylko co do zaoferowania. Natomiast z biurokracją już rzeczywiście nie wygrasz.