Jarek Pogodny, świeżo upieczony nauczyciel informatyki, szedł do szkoły z wielkimi planami i nadziejami. Widział się w roli oświeconego człowieka, który wielu dzieciom otworzy oczy na wielkość i różnorodność nowych technologii.
reklama
Jarek był człowiekiem ambitnym. Pracował nad uruchomieniem własnego startupu. Miał rewelacyjne pomysły, które jednak nie mogły od razu przynieść dochodu. Na studiach Jarek uczęszczał na blok pedagogiczny, więc wpadł na pomysł dorobienia w szkole. Był jednym z tych ludzi, którzy wierzyli w liczby. Jarek myślał, że mając w szkole 18 godzin zajęć, będzie pracował 18 godzin tygodniowo.
Konieczność przygotowania rozkładów zajęć i innych dokumentów nieco zbiła Jarka z pantałyku. Wciąż jednak wierzył, że to tylko takie chwilowe trudności, a potem będzie już tylko 18 godzin pracy i sporo czasu na prowadzenie firmy...
Jarek był ambitny i doszedł do wniosku, że w szkole szybko zrobi karierę. Uważał, że już w pierwszych dniach zachwyci uczniów i współpracowników swoją iście magiczną wiedzą, pomysłami, możliwościami. Nie był przecież "zwykłym nauczycielem". Jako wykształcony informatyk uważał się za kogoś stojącego na wyższym poziomie intelektualnym.
* * *
Poprzedzające rok szkolny posiedzenie rady pedagogicznej było nudne. Nowi koledzy niespecjalnie zwracali uwagę na Jarka i nie wyrażali swojego podziwu dla jego wspaniałej osoby. O dziwo, dużo szeptali i podrzucali sobie liściki. Jarek siedział obok nauczyciela plastyki, z którym nawet się zaprzyjaźnił. Człowiek ten był idiotą, ale sympatycznym.
Po radzie obaj panowie spotkali się na przystanku autobusowym. Rozmawiali o tym i owym, aż wreszcie Jarek postanowił się zwierzyć.
- Wiesz, w ogóle to ja pracuję w szkolę tak na chwilę. Pracuję nad swoim startupem.
Nauczyciel plastyki lekko wykrzywił usta i kiwnął głową. Jarek zdał sobie sprawę, że użył tajemnego zaklęcia i potrzeba lepszych wyjaśnień.
- Startup to takie przedsięwzięcie...
- Wiem, co to jest startup - przerwał mu plastyk. - Po prostu mnie zdziwiłeś. Niełatwo będzie pracować w szkole i rozwijać firmę. Szczerze podziwiam.
- Ale ja mam tylko 18 godzin - powiedział ze śmiechem Jarek.
Plastyk nie odpowiedział uśmiechem. Znów się wykrzywił i kiwnął głową. Jarek zastanawiał się przez chwilę, co to ma oznaczać. Potem doszedł do wniosku, że dobrze będzie zmienić temat.
- W ogóle mam ciekawe plany co do nauczania tutaj. Wiesz... edukacja technologiczna w Polsce kuleje totalnie. Dzieciaki jedyne, co znają, to Winda, NK, Gadu-Gadu... chciałbym do tego podejść inaczej.
- Hmmm... - plastyk jeszcze bardziej się skrzywił. - Ciekaw jestem, co wymyślisz - dodał po chwili.
Jarek nie spodziewał się takiej reakcji. Postanowił ostatecznie przygwoździć towarzysza, aby ten pojął jego wielkość.
- Wiesz, przykładowo, co to jest Linux? - spytał i już szykował się do wyjaśnień.
- Używam od 2003 roku...
- Więc Linux to... co... znaczy... - Jarka zatkało. Nie tak miała iść rozmowa.
- Używam Linuksa od dawna - stwierdził plastyk bezczelnie. - Próbowałem nawet uczyć dzieciaków instalacji wspólnie z twoim poprzednikiem. Nie byli szczególnie zainteresowani. Woleli posiedzieć na NK i Gadu-Gadu, jeśli już o tym mowa.
- No, ale ja planowałem nie tylko to. Chciałbym, wiesz... więcej mówić im o tych najnowszych technologiach. Chciałbym też więcej używać kompów, rzutników w procesie nauczania. Będę im robił testy za pomocą specjalnego oprogramowania, pozwolę samodzielnie zdobywać wiedzę...
- I co to da?
Tego pytania Jarek się nie spodziewał. Oczywiście, każdy idiota mógł tak spytać, ale to było pytanie od kogoś, kto znał słowa "startup" i "linux".
- Skąd ten cynizm? - spytał Jarek
- Cynizm? - plastyk znów się skrzywił. - To nie jest cynizm. Ja po prostu pracuję w szkole od 2 lat. To niewiele, ale wystarczająco dużo, aby zrozumieć, że technologiczne problemy szkoły nie są w ogóle ważne.
- Nie?!
- Nie. Czytałeś może ostatnio w Dzienniku.pl taki tekst pt. Szkoła 2.0, czyli na dwóję?
- A wiesz... czytałem - przypomniał sobie Jarek.
- No widzisz. Ten tekst napisali ludzie, którzy chyba wierzą w to, że gdy umieścisz w każdej klasie komputer podłączony do sieci, to nagle wszystkie dzieci staną się mądre, skoncentrowane i dobrze wychowane. Ba! Ci sami ludzie wierzą, że gdy dasz dziecku laptopa, to nagle stanie się ono bardziej oczytane i twórcze, niż wtedy gdy miało kontakt z książkami i piórem. Ty w to wierzysz?
- Ja... no... - Jarek był nieco zaskoczony pytaniem.
- Powiem ci więcej. Jeden debil... tylko jeden... może rozwalić ci całą lekcję. W szóstej klasie mamy takiego ucznia o nazwisku Bożydar Stolec-Kupski. Ten uczeń już w trzeciej klasie zwyzywał swoją nauczycielkę od szmat i dziwek. On będzie teraz na twoich lekcjach w klasie szóstej. Będzie wstawał, będzie głośno gadał, będzie prowokował innych do bójki. Może nawet będzie zabierał twoje rzeczy z biurka.
- I... co z tym zrobić? - Jarek zadał pytanie lekko wystraszony.
- Ty masz sobie z tym poradzić. Możesz do niego mówić... jak posłucha, to masz szczęście. Telefony do rodziców nie pomogą, bo rodzice albo cię oleją, albo będą mieli do ciebie pretensję, że się czepiasz ich dziecka. Może nawet wyślą skargę do kuratorium.
- A dyrektor?
- Jak wyślesz do dyrektora, to on ci powie, że sobie nie radzisz i trzeba rozważyć zmianę pracy.
- No, ale inne dzieci... - Jarek mimo wszystko chciał znaleźć jakiś pozytyw.
- Inne dzieci są normalne. Ich prawo do spokojnej nauki nie ma żadnego znaczenia. W Polsce przy temacie uczniów trudnych zawsze wszyscy pytają: "Co zrobić z tym biednym dzieckiem, któremu się nie powiodło?". Nikogo nie obchodzi los tych dwudziestu kilku normalnych dzieci, które z powodu takich aparatów, jak Stolec-Kupski, nie mogą się normalnie uczyć.
- I nie da się z tym nic zrobić? Czy ministerstwo edukacji o tym wie?
- Minister edukacji to taka fajna kobita, która wymyśla sposoby na dokumentowanie wszystkiego. Ona wierzy, że dokumenty rozwiążą każdy problem. Właśnie dlatego będziesz pracował więcej niż 18 godzin i będziesz rozliczany z dokumentów. Nie będziesz rozliczany z dobrych chęci, z wiedzy czy z mówienia dzieciom o nowych technologiach. Rozumiesz? Polska szkoła to instytucja z takimi problemami, których nie rozwiążą komputery i sieć. One mogą co najwyżej stworzyć nowe problemy w tym bałaganie.
Jarek przez chwilę rozmyślał nad tym, co usłyszał. Potem zastanowił się nad sobą, nad swoim nowym kolegą i coś sobie uświadomił.
- Zaraz... przecież my jesteśmy tylko postaciami fikcyjnymi w tekście z serii IT Fiction. To, co mówisz, nie jest prawdą! To fikcja! Technologiczna fikcja! Tak naprawdę sieć uzdrowi wszystko...
Plastyk znów się skrzywił.
- My jesteśmy fikcyjni - powiedział - ale niestety reszta to prawda.
UWAGA: Ten tekst nie jest newsem, a jedynie komentarzem do bieżących wydarzeń. Przedstawione wydarzenia są fikcyjne. Podobieństwo autentycznych nazw, osób i firm do tych występujących w tekście jest zamierzone przypadkowe. Cdn.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Era: Szybsze przeglądanie internetu w blueconnect dzięki kompresji danych