No tak... Kawalerka (klitka) za 300 tys. w Wawie na kredycie 25 lat o której "marzyłeś" kilka lat i przeprowadź się do nowego Miasta na wynajmowane. Opłać kawalerkę i wynajmuj nowe mieszkanie, gdzie rata za mieszkania = opłata za wynajem. Owszem, można kawalerkę wynająć, ale chyba nie po to kupuje się własne mieszkania, żeby mieszkać u kogoś i nie móc nawet gwoździa w ścianę wbić i urządzić wg naszego zmysłu estetyki bez krzywego spojrzenia właściciela, który w każdej chwili może Cię wyrzucić.
Jak już wyżej ktoś napisał, jak jesteś singlem, to możesz sobie o takich rzeczach rozmyślać, albo jak jesteś szczurem wyścigowym, który za podwyżkę 1000zł jest w stanie zostawić wszystko.
Jasne. Tylko, że w tych komentarzach zupełnie pominięto to, że ludzie mają rodziny. I jak się mają przeprowadzić, to nie sami. Pracę w nowym miejscu musi też dostać małżonek (lub małżonka), trzeba znaleźć tam miejsce w przedszkolu dla dziecka, wynająć mieszkanie, opłacić koszty przeprowadzki. Ilu ludzi w nowej pracy w innym miejscu w kraju zarobi tyle, by nie stracić na przeniesieniu tam całej rodziny?
Śmiem wątpić, że to jest znikomy procent. Takie wędrówki są realne tylko w wykonaniu młodych osób bez rodziny. Inni na nich tylko stracą.