"W roku 2006 belgijski sąd uznał, że firma Google nie powinna ot tak publikować fragmentów tekstów prasowych w ramach swoich usług"
Warto przypomnieć, jak to się skończyło: Google wykonało wyrok i usunęło czasopisma skarżącego wydawcy z wyników wyszukiwania. Skoro jednak gazety zniknęły z najpopularniejszej wyszukiwarki, zaczęły tracić przychody. Wreszcie "zwycięski" wydawca przyszedł potulnie do Google i grzecznie poprosił, by przywrócił usunięte treści. Ten epicki fail jest opisany u Vagli:
http://prawo.vagla.pl/node/9498
Mam szczerą nadzieję że to prawo wejdzie w życie, nie tylko w Niemczech - to rzadka i duża szansa dla niszowych i blogerskich serwisów, aby to ich nagłówki pojawiały się na pierwszych miejscach w Google ZAMIAST newsów od Axel Springer czy Bauer.