Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Wyszukiwarki i agregatory zapłacą nawet za fragmenty newsów

13-03-2012, 10:21

Reformę prawa autorskiego, która wprowadzi opłaty dla wyszukiwarek i agregatorów za wykorzystanie treści prasowych, planuje niemiecka koalicja rządząca. Wydawcy popierają zmiany, licząc na nowe źródło przychodów, ale chyba zapomnieli oni o tym, że wyszukiwarki mogą po prostu zaprzestać promowania ich treści.

robot sprzątający

reklama


PC World podaje, że niemiecka koalicja rządząca wezwała ministerstwo sprawiedliwości do opracowania przepisów, które nałożą opłaty na wyszukiwarki i agregatory wiadomości, nawet za wykorzystanie małych fragmentów artykułów prasowych. Projekt nowego prawa może być gotowy na kwiecień, ale raczej wątpliwe jest, aby weszło ono w życie w tym roku (zob. PC World, Germany Wants Search Engines, Aggregators to Pay Publishers).

Bardziej szczegółowe informacje na temat założeń ustawy podaje serwis PaidContent.org. Z jego doniesień wynika, że opłaty za wykorzystanie treści mają trafiać do organizacji zbiorowego zarządzania (OZZ), które oczywiście mocno popierają zmiany. Artykuły mają być chronione przez okres jednego roku. Opłaty nie będą dotyczyły osób prywatnych, ale jedynie podmiotów zajmujących się sprzedażą treści na skalę komercyjną (zob. PaidContent.org Germany Wants To Charge Search Engines To Use News Excerpts).

Czytaj: Google nie stoi ponad prawem

Temat opłat za fragmenty tekstów w serwisach takich, jak Google News, nie jest nowy. W roku 2006 belgijski sąd uznał, że firma Google nie powinna ot tak publikować fragmentów tekstów prasowych w ramach swoich usług. Potem potwierdził to sąd apelacyjny. W Niemczech wydawcy też mogli się o to sądzić, ale obecny rząd może im dać coś lepszego - prawo, które jasno określa tę kwestię. 

Organizacje wydawców już się cieszą, bo wierzą w to, że Google będzie nadal korzystać z ich treści i będzie za to płacić. Podobnie powinny postąpić inne agregatory, ale czy nie jest to wizja zbyt idealistyczna?

Problem w tym, że wydawcy chcą uderzyć w maszynkę promującą ich treści i nierzadko napędzającą ruch na ich strony. Gazety z reguły chcą być w Google. Zatrudniają one specjalistów od SEO tylko po to, aby ich treści były jak najbardziej widoczne. Nawet bez niektórych artykułów prasowych wyszukiwarki będą atrakcyjnymi usługami, a to oznacza, że prędzej Google przetrwa bez treści od wydawców niż wydawcy bez Google.

Na ciekawą rzecz zwraca uwagę cytowany przez PC World Joe McNamee z organizacji European Digital Rights (EDRi). Jego zdaniem do polityki praw autorskich zostanie dodana "kolejna warstwa biurokracji". Potrzebni będą ludzie, którzy będą obsługiwać nowe należności, badać, czy nie doszło do naruszenia praw itd. Mówiąc bardziej obrazowo, można powiedzieć, że rozrośnie się narośl na przemyśle praw autorskich, którą są różnego rodzaju organizacje zbiorowego zarządzania.

Aż dziw bierze, że przemysł praw autorskich nie dostrzega problemów z tą naroślą. Jej utrzymanie kosztuje coraz więcej, psuje ona wizerunek całego przemysłu i nierzadko utrudnia promowanie treści, więc powoduje spadek przychodów. Ciekawie byłoby zobaczyć na przykładzie Niemiec, jak może skończyć się wprowadzenie proponowanego prawa. Niestety można się obawiać, że politycy z Polski szybko podchwycą pomysł, zanim wyniki eksperymentu dadzą o sobie znać.

Czytaj: Irlandia ma własną wersję SOPA?


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:








fot. Freepik



fot. Freepik



fot. Freepik