Ano właśnie. Jesteśmy liderem w Europie w wciskaniu na siłę technologii zbliżeniowej (jak się okazuje - mocno niedopracowanej i podatnej na ataki). Byłem kiedyś za bo myślałem że jest to ustandaryzowane i można z tego korzystać dobrowolnie.
A teraz okazuje się że w Polsce jest PRZYMUS posiadania kart NFC (tzn. ciężko uzyskać kartę bez NFC, a żeby było śmieszniej to nie da się tej funkcjonalności wyłączyć), a jak już ktoś ma np. NFC w smarthphonie to to nie będzie działać bo smartphone musi być certyfikowany, a zaraz się okaże że w ogóle smarthpona trzeba kupić w abonamencie od banku.
Na razie mam zwykłą kartę i nieaktywne NFC w smartphonie. Jeżeli mi bank przy wymianie karty za rok nie da możliwości wyłączenia NFC na karcie i nie umożliwi korzystania z bezpieczniejszego NFC w moim smarthphonie (bo na PIN i da się wyłączyć) - to ja bankowi podziękuję.
To mam kupić nowy portfel dla tego że bank wprowadza na siłę karty zbliżeniowe? Albo etui które potem nie zmieści się do przegródki portfela? Najlepsze jest to że kwoty do 3x 50zł dziennie nie są ubezpieczone. A ja nie patrze na rachunek codziennie.
Nie zamierzam korzystać ze zbliżeniówek. Takie wynalazki to kolejny krok to coraz to gorszej kontroli naszych pieniędzy. Kolejny krok: czipowanie ludzi.