Ale tu nie chodzi o spozycjonowanie tylko o to, że oskarżony napisał coś w stylu "{a href=adresprezydenta}obraźliwe_słowo{/a}" i umieścił to na ogólnodostępnej stronie (na inne googlebot nie wchodzi). Czy to twoim zdaniem nie jest publiczne znieważenie? Czym to się różni od napisania "Prezydent to ***"?
Nie chodzi o to jakie skutki ten napis spowodował w wynikach wyszukiwania tylko o sam napis, który kwalifikuje się jednoznacznie.
Pierwsze miejsce w Google to nie jest miejsce publiczne???
No to chętnie obrażę tego prawnika sam na sam z kamerą TVP1 a "skutek w postaci powiązania jego osoby ze słowami obelżywymi" będzie zachodził tylko w głośnikach miliona telewizorów ludzi, którzy włączą ten kanał.
Kto by nie był prezydentem RP, są jakieś granice pokrętności wywodu, czyż nie??
Nie jestem fanem obecnego Prezydenta, ale publiczne opluwanie demokratycznie wybranej głowy Państwa, kimkolwiek by ona nie była, jest przekroczeniem zdrowej krytyki. Tu nie chodzi o personę, ale o coś więcej. Nikt mu nie każe salutować przed obliczem jego wysokości - w ogóle nikt mu niczego nie każe; może wyłączyć TV albo wyjechać z kraju i ma po problemie. Dostanie wyrok w tej sprawie i będzie miał okazję zastanowić się nad zasadą kontrastowych porównań negatywnych.