@Zygmunt: Mój Lark wytrzymał aż uwaga 2 tygodnie! (słownie: dwa tygodnie). Normalnie szok. Jakoś dziwnym trafem przestał się nagle włączać bez żadnego sensownego powodu. Wiem natomiast że mój przypadek na pewno nie odosobniony a urządzenia tej firmy słyną z bardzo dużej awaryjności. Ogólnie nie polecam tego badziewia.
no ja zawsze podziwiam ludzi co wydają po kilka tyś. na coś co dokładnie spełnia takie same oczekiwania urzytkownika przy wydatku klikusetek :)
To tak jakby kupić komputer za 5000 tylko do tego aby korzystać z WWW, przecierz wystarczy nawet jakiś za 1000 ;)
Po co mi w navigacji jakieś wifi, bluetooth.... i inne bajery, no chyba tylko po to aby móc się chwalić na prawo i lewo że jest się debilem ;) ;) ;)
według powiedzenia : "Skoro to jest to samo to po co przepłacać :P "
A ja napisze ze najprawdopodobniej awaria wynika zezlej implementacji "autozniszczenia pogwarancyjnego" ^^. Wszyscy wiemy nie od dzis ze urzadzenia elektryczne maja tendencje psucia sie zaraz po skonczeniu gwarancji. Najwidoczniej w tych modelach data "resetu" zostala ustawiona na jeden dzien przez pomylke ^^
ee tam co wy tam wiecie o GSPSach;) za 4tyś gps mozna miec filmy,muzyke ogladac zdjecia, tv, dzwonic do babci, zamawiac pizze, zmienić głos navigatora, wiec jak tu nie dołozyć troszke grosza dla tak zajebistego GPSa który choć ma tą samą mape co inne gpsy za 300zł, ale przebiją funkcjami wszystkie inne gpsy swiata;P
Problem wynika z wady urzadzenia:
mamy obecnie 512 tydzien co daje 9 bitów w postaci 100000000
do tej pory bylo 511 i nizsze co dawalo tylko 8 bitów 511 = 111111111
prawdopodobnie urzadzenie obcina najbardziej znaczacy bit i pogubilo sie bo dostalo same 0.
Od nastepnego tygodnia 513=100000001 byc moze bedzie dobrze, nastepny taki problem wystapi 7 kwietnia 2019 roku.
Płacicie za telefon, nawigację i inne. A nie lepiej kupić wszystko w jednym i to w miarę dobrej firmy, np. HTC?
Sprawdza się lepiej niż osobna nawigacja, można zabrać ze sobą w teren (nawigacja piesza, przydaje się za granicą podczas zwiedzania), nie trzeba nosić 3 urządzeń. Taki smartphone zastąpi też od biedy notebooka (można odbierać pocztę, nawet napisać coś od biedy w wordzie, przeczytać pdf'a) i modem (HSDPA).
Są modele z klawiaturami i dotykowe. W samochodzie wkładasz to w uchwyt i masz nawigację z prawdziwego zdarzenia (do wyboru automapa, tomtom, iGo, inne). Mniejszy ekran nie przeszkadza, w końcu i tak na niego nie patrzysz podczas jazdy.
To po co kupować osobną nawigację? (nie biorę tu pod uwagę tych co mają urządzenia do oglądania DVD w samochodzie itp.).
Ja polecam Navroad, tani i 'zgrabny' ;) Zresztą urządzenie to połowa sukcesu, dobra nawigacja i mapy - ważniejsze.
Odnośnie rozwiązania: klasyczna mapa (papierowa) + rozmowa z "tubylcami" - jeżdżąc po w miarę 'znanych' miejscach ok, ALE: mnie skłonił do zakupu Śląsk, którego nie znam i który (dla mnie) jest jednym z gorszych do poruszania się miejsc w PL, a po którym muszę czasem się poruszać - a do tego pojawiają się objazdy, roboty, zamknięte drogi i wtedy robi się jeszcze fajniej...
Druga sprawa - jadąc zagranicę, GPS jest niezastąpiony - jechałem z PL do Hiszpanii - o ile Niemcy się przelatuje autostradami, to Francję - chcąc jechać po drogach bezpłatnych, po mapie papierowej przejechałbym pewnie w kilkakrotnie dłuższym czasie! Do tego krążenie po miastach - to szczegółowe mapy każdego z nich, a GPS wszędzie Cię wyprowadzi, wjedziesz gdzieś źle - i tak zawsze dobrze wyjedziesz :)
No i od razu nie trzeba kupować lustrzanki cyfrowej bo smartphone ma też aparat a wszyscy wiemy że urządzenia all-in-one są lepsze pod każdym względem
Byłem 2 razy na pielgrzymce pieszej i na postojach musieliśmy się pytać tambylców jak dojść pod adres gdzie mieliśmy nocować.
Absolutnym standardem jest że na wsi nie znają nazw ulic i korzystają z takich fajnych wskazówek jak "Skręcicie przy pomniku w lewo" zapominając dodać że pomnik wyburzyli zaraz po upadku komuny bo przecież wszyscy lokalni i tak wiedzą gdzie był.