Czyli nikt nie będzie płacił np. za zdjęcia, bo dopiero jak go namierzą, to zapłaci należne wynagrodzenie... Po to jest teraz 2- lub 3-krotność wynagrodzenia, żeby zapobiegać wykorzystywaniu utworów bez zgody twórcy. Jeśli zostanie to zlikwidowane, na twórcach pozostanie ciężar monitorowania czy prace nie zostały gdzieś wykorzystane i ew. dochodzenie swoich praw.
@sss3
NIE.Kara ma być ADEKWATNA do winy !!
Żadne dwu,trzy czy wielokrotne odszkodowania (np za mój ulubiony "fragment mapy" od sławnej map1).
Miło,że Rzecznik zauważył problem - z gratulacjami powstrzymam się do momentu,gdy coś się w chorym prawie zmieni (od jakiegoś czasu przestałem wierzyć w słowa i obietnice)
Zapobiega? Nie. To znaczy, że ten pomysł nie działa. A poza tym skąd ktoś ma wiedzieć, że bierze czyjeś zdjęcie, za które powinno się zapłacić skoro można je znaleźć po prostu w necie i nie ma przy nim żadnego "copyright"?
Co "NIE"? Czy napisałem gdzieś, że kara ma nie być adekwatna do winy?
Jeśli Ci udowodnią, że fragment mapki od map1 był Ci niezbędny i że gdybyś go nie "ukradł" to byś na pewno zapłacił za niego xxxx zł (nie skorzystałbyś z innej, nie zrezygnowałbyś całkowicie z mapki) to znaczy, że spowodowałeś rzeczywistą stratę map1 w wysokości xxxx zł i kara w wysokości 2*xxxx zł wydaje mi się całkiem rozsądna. Tylko niech to właśnie udowodnią. Bo jeśli nie, to strata jest wirtualna.
Jeśli "utwór/fotka" nie posiada żadnych oznakowań to mozna korzystać wedle uznania ...
Sama zamieszczam fotki w necie i nie ma wymogu oznakowania jakąkolwiek licencją jesli tego nie chcę.
GPL czy CC jednak mimo wszystko narzuca ograniczenia co do sposobu wykorzystania ...
toteż nie pieprz bzdur ...gostek !;)
Moi szanowni przedmówcy chyba nie zauważyli drobnego aczkolwiek niezwykle istotnego w sprawie niuansu ...
Zasada ta powoduje, że deklarowane przez ustawodawcę (...) „naprawienie wyrządzonej szkody" przekształca się w swoistą karę cywilną
i dalej:
Ponadto RPO uważa, że opisany wyżej sposób ustalania wynagrodzenia dla twórcy jest niezgodny z:
unijną dyrektywą w sprawie egzekwowania praw własności intelektualnej, ponieważ treść dyrektywy wskazuje, że odszkodowanie powinno odpowiadać rzeczywistemu uszczerbkowi, jaki poniósł podmiot uprawniony;
konstytucją RP - Rzecznik nie dostrzega powodów przemawiających za koniecznością tego typu regulacji, tym bardziej że wprowadzone roszczenie o zapłatę wielokrotności wynagrodzenia obejmuje także przypadki, gdy do naruszenia praw autorskich majątkowych doszło niezależnie od winy osoby naruszającej.
i tu zgadzam się z ~cokolwiek
...Miło,że Rzecznik zauważył problem...
O bardzo miło z jego/jej strony ...:)
coś się jednak dzieje ... w Państwie [duńskim] Polskim ... czyżby efekt demonstracji internautów vs ACTA ...?
Państwo o ustroju inkasentów ma w du..pie interesy użytkownika a ma mieć tylko egzekutory do lichwiarskiego gnębienia społeczeństwa poprzez wykorzystanie "przywileju" ile się da! choćby był incydentalny a nawet jednorazowy. Obejrzyjcie się, to właśnie się dzieje w rzeczywistości, w tej aktualnej żydowskiej nomenklaturze!
Delikatnie mówiąc - mylisz się.
Po pierwsze: zdjęcia umieszczone w sieci, jeśli posiadają autora, podlegają prawu do dozwolonego użytku. Stąd taka walka o jego zakres. Przekroczysz zakres dozwolonego użytku - nie ma zmiłuj się...
Po drugie: to że utwór jest anonimowy, nie oznacza, że nikt nie ma do nich praw. Tym samym nie masz prawa do swobodnego manipulowania materiałem. Może się bowiem do Ciebie zgłosić autor zdjęcia/fotki i zażądać: zaprzestana naruszenia, usunięcia go i jeszcze odszkodowania/wynagrodzenia.
Powiem tylko tyle - jeśli używasz materiałów z sieci to tylko kwestia czasu, aż do tego dojdzie. Jeśli masz firmę to nie ryzykujesz z dwóch powodów: raz że kara i pewne konsekwencje, a dwa że tracisz opinię jako wiarygodny partner handlowy - a to bywa o wiele dotkliwsze niż sama kara.
"Nieznajomość prawa, nie zwalnia z odpowiedzialności" - tak więc nie siej bzdur Ty. Nie znasz prawa - nie pisz głupot. Brak jasnej i wyraźnej licencji? Staraj namierzyć autora, bo inaczej może być za jakiś czas mniej zabawnie jeśli przekroczyłaś dozwolony użytek.
Poza tym CC to nie od razu "róbta co chceta" - co zauważyłaś. CC ma swoje warianty i nie każdy zezwala na wszystko. Radzę lepiej się z tym tematem ludziom zapoznać zanim walną samobója sobie.
thek pisze:
Delikatnie mówiąc - mylisz się.
Po pierwsze: zdjęcia umieszczone w sieci, jeśli posiadają autora
każde zdjęcie umieszczone gdziekolwiek posiada autora , ... nie zawsze jest on jednak znany ...
oj theku, theku ... Ty jednak masz coś z głową ...
i dalej thek się "produkuje":
Po drugie: to że utwór jest anonimowy, nie oznacza, że nikt nie ma do nich praw. Tym samym nie masz prawa
do swobodnego manipulowania materiałem. Może się bowiem do Ciebie zgłosić autor zdjęcia/fotki i zażądać:
thek! jeśli anonim to jaki autor się zgłosi ? ... co ? Czy Ty wiesz co piszesz?
A tak a propos ... do dzisiaj mi nie podałeś ani jednego przykładu na uprawianie przez pannę seksu
pozamałżeńskiego ... nieładnie ... tu link jakbyś miał problem ze znalezieniem wątku ...
https://forum(...)%C5%82os
ta!/page3?highlight=kara+ch%C5%82osty
post #26
i dalej [autor thek]:
tak więc nie siej bzdur Ty. Nie znasz prawa - nie pisz głupot. Brak jasnej i wyraźnej licencji? Staraj namierzyć
autora
a co pisze rebecca2001 ... hmmm
samą siebie zacytuję ...
Sama zamieszczam fotki w necie i nie ma wymogu oznakowania jakąkolwiek licencją jesli tego nie chcę.
no właśnie ... jeśli uploaduję fotki to każdy serwis [w regulaminie] żąda oświadczenia , że "oswiadczam iż jestem
właścicielką i posiadam wszelkie prawa do zamieszczanych materiałów" ... natomiast nie ma wymogu abym fotki
sygnowała podpisem albo obwarowywała licencjami ...
jeśli jednak chcę ograniczyć ich upowszechnianie to muszę zamieścić stosowną licencję ... a nie moje dane
"autorskie" bowiem sam fakt zamieszczenia takich danych nie nakłada obowiązku na biorcę stosowania się do
jakichkolwiek ograniczeń ... ograniczenia wypływają z licencji a nie autorstwa ...
dlaczego tak jest ? no ...?
albowiem polskie prawo autorskie nie zna pojęcia zbycia praw autorskich [osobistych!!!]... są one wieczyste ...
dlatego wiele moich fotek nie ma autora ... aby inni mogli sobie do woli korzystać bez ograniczeń ...
poprawiłam gostka mih'a w kwestii licencji ,wymienił GPL i Public Domain [zamieniłam Public Domain na CC ]
bowiem polskie prawo autorskie nie zna pojęcia Public Domain ...
Toteż thek jak nie znasz się na czymś to się nie produkuj bo sie kompromitujesz ...
I znowu wylazło NIEUCTWO ... Ty to jednak masz pecha do mnie ... znowu wtopa ... daj se siana ... chociaż
przysłowie mówi do trzech razy sztuka ... :)
podałeś nieadekwatny przykład ... za jazdę bez biletu -jeśli Cię złapią- i tak musisz zapłacic za bilet a ustawodawca przewidział w takim przypadku karę grzywny ... czyli jak sam widzisz wyrównałeś wyrzadzoną krzywdę :) , bo gdybys musiał zapłacić za bilet [powiedzmy że kosztuje 3 pln ] 9 pln to byś powiedział a za co ? a tak płacisz te 3 pln i grzywnę .
w przypadku opisanym w artykule właśnie tak masz płacic ... WIELOKROTNOŚC wyrządzonej straty co kłoci się z zapisem o naprawieniu szkody ... i tyle ...
Zacznę od końca: Nie czuję się w obowiązku odpowiadać Ci publicznie w chwili gdy zignorowałaś prywatne PW w liczbie trzech z odpowiedziami w sprawie ACTA, choć w temacie od którego zrezygnowałem z pisania do Ciebie czegokolwiek na forum, atakowałaś mnie osobiście, a nie argumenty. Bo prościej znaleźć moich wpisów kilka z ogólnodostępnego forum i wyrwać je z szerszego kontekstu oraz pojechać. To jest właśnie Twoje podejście: po co argumentować - lepiej zmieszać z błotem. Każdy kto ma rozum widzi to nawet w Twoim poście do mnie powyżej. Zresztą co za problem znaleźć taki kawałek w sieci gdy osoba na celowniku podpisuje się tym samym nickiem od ponad dekady :D
Czemu o fakcie PW i braku odpowiedzi nie napiszesz? A może administratorzy mają potwierdzić moje słowa? Ja nie widzę problemu. Mam je wciąż zapisane w Wysłanych z datą 14 lutego 2012 godzina 16:10, 16:11 i 16:12 o tytułach "Zgodnie z obietnicą... PW a nie wpis" oraz kolejne z przyrostkami część2 i część3, bo była za długa dla systemu wiadomości i musiałem ją podzielić. W temacie bowiem wyraźnie napisałem, że na forum jedyny kontakt z Tobą przez PW będę prowadził. Kto chce może sobie prosto sprawdzić. Tak samo jak daty przy postach w podrzuconym przez Ciebie temacie. Nie widziałem byś śpieszyła się z odpowiedzią tam także ;) A że zaczęłaś atakować mnie w sposób daleki od kulturalnego, to nie czułem i nie czuję się zobowiązany do udzielenia odpowiedzi w żadnym z tematów gdzie się razem udzielaliśmy. Może gdy skończysz z pyskówką na poziomie gimnazjum będzie możliwa jakaś dyskusja - w tej chwili nie jest to realne.
Tak więc nadal uważam, że Twoje pisanie jest tylko i wyłącznie z perspektywy: "napiszę tak by wybierać co mi wygodne i mogę pewne rzeczy niewygodne pomijać". A wytykanie mi tu i teraz nie podjęcia rękawicy uważam za zwykły przejaw próby dokopania mi publicznie, z pominięciem faktów nie zawsze znanych osobom postronnym. Z Tobą argumentacja nie ma sensu. Sprowadzić chcesz rozmówcę do Twojego poziomu dyskusji, który jest zwykłą pyskówką. W PW było między o NLP i nadal to podtrzymuję.
I proszę nie wyjeżdżać z tekstami "masz coś z głową". Jeśli nie umiesz utrzymać poziomu dyskusji bez sięgania do argumentum "ad personam" to już świadczy o Tobie. Ja takiej pyskówki nie zamierzam uskuteczniać. Chcesz tak pisać? To znajdź sobie osobę na swoim poziomie kulturalnym.
A teraz do meritum...
To że autor nie jest znany w pierwszej chwili, nie oznacza automatycznie, iż jest on całkowicie anonimowy. Istnieją narzędzia do wyszukiwania materiałów w sieci i przy odrobinie dobrej woli oraz cierpliwości można namierzyć nieraz potencjalnego autora.
Idąc dalej tym tropem, autor może ich użyć do znalezienia kopii swojej pracy w sieci i co wtedy? Pomyślałaś o tym? Tak autor anonimowy może dla używającego określonego materiału przestać być anonimowy. Zwłaszcza gdy stanie się to w momencie otrzymania pozwu o naruszenie autorskich praw majątkowych.
Przyrównałaś siebie? Proszę bardzo... Nie rób z siebie jednak jedynie słusznej wyroczni. Nie każdy kto jest w sieci robi tak jak Ty. To, że Ty tak robisz nie oznacza, że podobnie czyni większość, a to właśnie próbujesz forsować. Poza tym patrzysz jedynie z perspektywy osoby prywatnej w tym momencie, a nie tylko takie funkcjonują w sieci. No ale to przecież dla Ciebie drobiazg... Zrób jakieś sensowne statystyki przekrojowe pośród nie tylko użytkowników indywidualnych ale także firm wszelakich i wyciągnij wnioski. Będą bardziej wyważone. Zwłaszcza, że jak wspomniałaś, masz wykształcenie prawnicze. Ale w świetle tego co piszesz jak na dłoni widać, iż traktujesz to prawo bardzo instrumentalnie i wybiórczo. Tu coś napiszę i pogrożę tym, ale przemilczę trochę o wyjątkach lub wariantach :D Typowo prawniczy bełkot mający straszyć nieuświadomionych i nie znających prawa. Dlatego jako skwitowanie tego zachowania idealnie pasowałby tu jeden mem, znany powszechnie jako: "Bi.ch... Please..." lub też powiedzonko "Bujać to my, a nie nas!"
Obowiązku nie ma, ale z reguły regulamin sensownego serwisu określa jak są traktowane materiały użytkowników i sam narzuca licencję, ale pozwala ją zmienić. Na tej zasadzie działają zarówno stocki jak i choćby youtube. Brak określenia licencji i autorstwa tylko na pierwszy rzut oka wydaje się "zbawienny". Z takich materiałów jednak nie mogą i tak korzystać firmy. One się do Ciebie zgłoszą w razie chęci użycia, by mieć wszystko czarno na białym. Twoje "ułatwienie" tyczy bowiem tylko określonej grupy użytkowników. Są takie licencje, o których wielu nawet nie słyszało a są tak liberalne, że większość znanych jako liberalne przy nich wygląda na surowe. Przykład - beerware :)
Co do praw autorskich to widać, że wybierasz wygodnie dla siebie... To prawda, że prawa autorskie osobiste są niezbywalne... ale są także prawa autorskie majątkowe, o których po prostu "zapomniałaś wspomnieć". Jeśli jestem autorem i sprzedam swoje prawa majątkowe komuś, to mimo iż nadal jestem autorem, nie posiadam prawa do swego dzieła. Przykład? Malarz. Zrobi obraz, sprzeda. Jest autorem? Jest. Ma prawo do obrazu? Nie, bo go sprzedał.
A tu mamy właśnie z taką sytuacją do czynienia gdy ktoś udostępnia swoje dzieło, ale jest ono nieraz powielane bez uzyskania "zezwolenia" na jego dalsze rozpowszechnianie wykraczające poza dozwolony użytek. A ja się nieraz natknąłem w sieci na materiały graficzne niby darmowe, ale po chwili wyszukiwania okazywały się produktem objętym jakąś licencją. Ktoś kupił i puścił dalej w obieg, już za free, choć licencja na to nie pozwalała. Albo zwinął grafikę z jakiejś strony i też pchnął dalej.
I tak postępuje wielu użytkowników indywidualnych. Udowodnisz mi że się mylę? Ja dopóki nie widzę licencji - nie wierzę w darmowość. Poza tym mając źródło i licencję wprost, jestem kryty w razie gdyby mnie oszukano. Radzę się zapoznać z choćby zwrotem "działaniami w dobrej wierze", które w polskim prawie funkcjonuje jak najbardziej.
W Polsce nie obowiązuje co prawda Public Domain, ale jest własność publiczna państwa (odsyłam do Konwencji Berneńskiej), poza tym coraz częściej stara się wspominać o CC0. No i istnieje także problem dzieł osieroconych.
Jeśli więc z mojej strony wytykasz nieuctwo, to ja radzę czytelnikom Twoich postów sprawdzać rzetelność i kompletność Twoich informacji, gdyż są zwyczajnie wybranymi strzępkami, które mają za zadanie dopasowanie teorii do, z góry ustalonego, punktu widzenia. Ja mam swój rozum, znam prawo w tej materii, bo mnie obowiązuje w życiu zawodowym od lat i wiem kiedy zwyczajnie czegoś nie dopowiadasz, przemilczasz.
Inna sprawa to szafowanie CC już raz Ci wytknięte. Nie istnieje CC samo w sobie... Zawsze ma dodatkowe uściślenia Najbardziej "wolna" jest CC0, każda inna zawiera zawsze CC-BY, czyli uznanie autorstwa. Dlatego właśnie wracając do Twojego zdania wcześniejszego to "ograniczenia wypływają z licencji a nie autorstwa", ale brak licencji na część użytkowników także nakłada ograniczenia. Więc proszę zanim zarzucisz mi nieznajomość tematu, przeanalizuj więcej niż tylko swój egocentryczny światopogląd. Nie każdy robi jak Ty, nie każdy też ma Cię za wyrocznię prawną, którą wszak nie jesteś.
Tak jeszcze dodatkiem dla tych, którzy wolą coś treściwszego z całości. Rebecca w moim odczuciu podejmuje kontrowersyjne tematy by sobie odreagować na innych. Dopóki rozmowa dzieje sie publicznie, może sobie pluć żółcią i odpisuje nieraz w sposób urągający kulturalnej argumentacji, sięgając do wrzutek osobistych byle oczernić tych, którzy nie zgadzają się z jej zdaniem. Jeśli ktoś decyduje się odpowiedzieć prywatnie, z pominięciem kanału ogólnodostępnego, jego odpowiedź jest ignorowana i nie otrzyma na nią odpowiedzi.
Między innymi z tych powodów uznaję ją za trolla. Jej nie zależy na merytorycznej i kulturalnej argumentacji. Kto nie wierzy, niech popatrzy na jej komentarze oraz posty forumowe. I niech sobie dopowie sam, dlaczego z nią nie chce się pisać ludziom oraz jakakolwiek forma dialogu jest niemożliwa. Można przeciez odpowiadać normalnie albo sięgać po nieczyste zagrania.
Rzucając argumenty chamskie w stylu pokazywanie jaki to jestem "zły" na jednym z for nie podała szerokiego kontekstu, którego zresztą nie znała. Dała link do jednego czy dwóch postów, ale nie wiedziała, że z osobą z owego posta rozmawiałem także prywatnie jako zwykły użytkownik (przez PW właśnie) a nie moderator i mimo możliwości, nie używam swoich uprawnień. Do tego owych kilka postów to zaledwie promil spośród kilku tysięcy moich innych na tamtym forum i gdzie kilkaset razy więcej niż "złych" jest tych, które zostały uznane przez autorów tematu jako pomagające w rozwiązaniu problemu. A dodam, że takie uznanie jest dobrą wolą autora i nie ma on obowiązku tego robić. Powiem więcej. Jako moderator sam sobie zdejmowałem te punkty, które uznałem za niesłuszne i ani jednego nie dodałem sobie. Skala różnic po prostu jest więc przytłaczająca.
Jeśli więc ktoś ma zamiar z rebeccą pisać, niech od razu założy płaszcz przeciwdeszczowy i będzie gotowy na przyjmowanie opluwania siebie oraz obrzucanie błotem. Ta osoba po prostu tak ma i nie waha się tak postępować. I niech każdy próbujący z nią pisać zapomni o innej formie dyskusji niż publiczna. Na prywatną nie odpowiada, gdyż wtedy nie ma okazji się wykazać swoją "zajebistością" przed szerokim gronem. Tym samym jakikolwiek argument, że zależy jej na wyjaśnieniu sprawy można spokojnie włożyć między bajki. Łączcie śmiało te i inne cechy jej charakteru a sami dojdziecie do wniosku, że nie ma sensu pisanie z nią.
A tak dla Twojej informacji Rebecca... Skoro uważasz, że jesteś taka super, to może platforma G+ i pisanie pod prawdziwym imieniem i nazwiskiem? Ja tak robię od ładnie ponad pół roku (konto jeszcze z okresu startu bety na zaproszenie) i nie waham się wchodzić tam w polemikę z osobami, które także tutaj publikują artykuły. Jeszcze żadna nie potraktowała mnie choć w części tak jak Ty to robisz tu. A pisuję tam także w sprawach kontrowersyjnych z osobami na o wiele wyższym poziomie merytorycznym i o znacznie szerszej oraz głębszej wiedzy (także prawnej) niż Twoja.
Uprzedzając pytanie... Nie mam FB i nie zamierzam posiadać. Jedna społecznościówka mi wystarcza to raz, a dwa, że FB mi nie odpowiada jako miejsce zalewu spamem i folwark speców od PR czy marketingu.