Raczej byłby to dodatkowy dochód dla państwa. Mogliby wtedy sprzedawać więcej danych o nas tak jak ma to miejsce podczas spisów powszechnych.
Problem w tym że bez tych dowodów popularność "załatwiania" spraw z urzędami przez internet jest bardzo mała. Gdyby takie dokumenty już istniały to presja społeczna związana z ich wykorzystaniem była by na tyle duża że doczekali byśmy się zmian (na lepsze) w informatyzacji kraju znaczenie wcześniej. Ponadto jak to możliwe że wydanie dwóch podobnych dokumentów tj. karta NFZ-u oraz dowodu elektronicznego jest tańsza niż wydanie jednego a potem sukcesywne dodawanie/aktualizowanie informacji na dowodzie elektronicznym?
Kolejny problem to opieszałość rządu przy wprowadzaniu oszczędności z tytułu informatyzacji i automatyzacji zadań wykonywanych przez pracowników urzędów gdy trzeba obsłużyć jakiegoś petenta. Sama informatyzacja NFZ-u jest już opóźniona o 6 lat!!!
Dla mnie ten urząd nie ma racji bytu w tej formie w jakim obecnie się znajduje.
Jeżeli mbank ze swoją bogatą ofertą (ubezpieczenia, konta, rachunki maklerskie, wymiana walut i wiele innych) jest w stanie obsłużyć miliony polaków bez budowanie ogromnej infrastruktury, to dlaczego nie mogą tego zrobić urzędy podobne do NFZ, ZUS, US i wiele innych?
Opieszałość, głupota i chęć zatrzymania ciepłej posadki to są główne powody dla których nic tam się nie zmienia. Z drugiej strony trudno wymagać od rzeszy nauczycieli, politologów, lekarzy, filozofów oraz innych nie mniej fascynujących lecz nie przydatnych na stanowisku polityka zawodów, by potrafili przeprowadzić bezbłędnie przetarg, obliczyć straty i zyski z inwestycji, dokonać ekonomicznej oceny przydatności inwestycji, znaleźć na nią pieniądze itp. sprawy.
Dopiero co Ministerstwo Zdrowia szykanowało śląską elektroniczną kartę ubezpieczenia zdrowotnego (nie była formalnie wpisana do przepisów jako dokument potwierdzający prawo do leczenia i trzeba było nosić dodatkowo RMUA, paski wypłat, recepty drukowane z użyciem tego systemu były uznawane za nieważne, itp). Uzasadnienie szykan było takie, że przecież niedługo będą nowe dowody osobiste i karta i tak jest niepotrzebna.
Wydaje mi się, że i za sto lat Polacy ciąglę będą biegać z papierowymi świstkami...