Najlepszą pomocą dla tych ludzi będzie... nauczenie się korzystania z mózgu! Jak można się nie ubezpieczyć albo jeszcze lepiej, budować dom w miejscu gdzie w 1997 była powódź? W większości Ci ludzie sami sobie są winni.
Od pomocy JEST rząd czyli Ci sami ludzie wybierani od 20 lat mający przygotować kraj do takich sytuacji. No ale ludzie wybierają tych, którzy najwięcej dają, nie zdając sobie sprawy, że skądś biorą, a biorą od wszystkich. Poza tym, ludzie wychodzą z założenia, że im się należy, że państwo da, że państwo pomoże. Wake up people! To już nie jest PRL. Albo sam sobie poradzisz albo zginiesz. A nie siedzisz na dupie z postawą roszczeniową!
Po pierwsze zaden powazny ubezpieczyciel nie podpisze umowy ubezpieczeniowej z osoba mieszkajaca na terenie zalewowym. Wiec slawne stwierdzenie cimoszewicza to mozna sobie w bajki wlozyc, w 1997 moze jeszcze mialo sens ale dzisiaj to juz inna bajka i firmy ubezpieczeniowe skalkuluja ci taka skladke ze zapomnij. A jesli nawet bedzie taka opcja, to za cholerna oplata - na ktora przecietnego czlowieka nie bedzie stac.
Po drugie ci ludzie powinni sie wyniesc z tych terenow. A same tereny nalezy objac zakazem zabudowy i oznaczyc jako zalewowe. Do wysiedlen powinny byc zachety finansowe w postaci doplat. Inaczej bedziecie miec co 5 lat taki cyrk i jeczenie. Geh ab!!
Rozwijając wypowiedz borgis'a, zakładam że nikt z "mądrego" rządu, nie wpadnie na to by ludzią którzy muszą domy odbudować od nowa, wymienić ziemie na jakąś w mniej niebezpiecznym terenie...;)
A co do wypowiedzi badboy'a, to nie jest do konca tak... po to płacimy podatki między innymi, by panstwo zadbalo że nam domu nie zaleje... A gdy panstwo nie zadbało, to chyba założenie że panstwo pomoże nie jest głupie nie? A to chyba nie mieszkancy powinni myśleć "budować sie tu czy nas zaleje" tylko od tego jest nadzór budowlany, mapy zagospodarowania terenu itd... Przynajmniej sprawiedliwe wg mnie...