Kontrowersyjna ustawa CISPA przepadła w Senacie, ale prezydent Obama może wydać akt wykonawczy (tzw. executive order), który wprowadzi w życie niektóre z jej zapisów. Demokratyczne procedury wydają się nie mieć szans z uporem władz, a upór może się brać ze strachu.
Dziennik Internautów wielokrotnie pisał o ustawie CISPA, która miała w USA regulować kwestie cyberbezpieczeństwa. Pierwszy projekt ustawy stanowił zagrożenie dla prywatności internautów, gdyż znacznie ułatwiał przekazywanie danych o internautach agencjom rządowym. W obliczu braku oporu społecznego ustawa przeszła przez Izbę Reprezentantów w formie gorszej niż pierwszy kontrowersyjny projekt.
Z czasem zaczęła się montować opozycja przeciwko CISPA. Ustawa została poprawiona, a potem poległa w Senacie. Trzeba tu zaznaczyć, że kontrowersyjne były nie tylko jej zapisy.
Krytycy CISPA wskazywali, że USA nie potrzebuje specjalnej ustawy dotyczącej cyberbezpieczeństwa, bo prawo już reguluje związane z tym kwestie. Poziom dyskusji w Senacie był jednak niski - trzeba to powiedzieć. Niektórzy senatorowie całkiem na poważnie straszyli wyborców i innych polityków spadającymi samolotami. Niektórzy chyba naprawdę wierzyli, że CISPA powstrzyma hackerów przed atakiem na systemy kontroli lotów (sic!).
Wczoraj natomiast gazeta The Hill poinformowała, że w Białym Domu pojawił się projekt aktu wykonawczego (executive order), który ma rozwiązać kwestie cyberbezpieczeństwa, z jakimi kongres sobie nie poradził.
Z informacji The Hill wynika, że akt może mieć do 5 stron i jego celem będzie ustanowienie rady działającej miedzy agencjami i prowadzonej przez Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DHS). Zadaniem rady będzie walka z zagrożeniami przeciwko krytycznej infrastrukturze. W ramach programu mają być też wypracowane najlepsze standardy praktyk cyberbezpieczeństwa (zob. The Hill, White House circulating draft of executive order on cybersecurity).
Biały Dom nie potwierdził tych informacji, ale jego rzecznik powiedział gazecie Washington Post, że "akt wykonawczy jest jedną z rzeczy rozważanych", która ma wypełnić cel prezydenta, jakim jest zapewnienie lepszej ochrony przed cyberzagrożeniami (czytaj: nie bądźcie zdziwieni, gdy już zobaczycie ten dokument).
Amerykanie mają powody, by nie cieszyć się z takiego obrotu sprawy. "Miękka regulacja" poprzez "wypracowanie najlepszych praktyk" może w praktyce oznaczać bardzo bliską współpracę firm i rządu. Kiedy pojawiły się pierwsze wątpliwości wobec CISPA, firmy takie, jak Microsoft i Facebook, otwarcie pochwalały ustawę. Możliwe, że władze USA, nie posługując się prawem, uzyskają od firm to, czego chcą. Taka regulacja poza prawem ma poważną wadę - trudniej ją krytykować i kontrolować w warunkach, jakie daje demokracja.
Z drugiej strony trzeba przyznać, że USA to kraj, który mógłby najbardziej ucierpieć z powodu cyberataku, a doniesienia dotyczące szkodników Flame i Stuxnet sugerują, że Stany już zamieszały się w pierwszą cyberwojnę. Barack Obama może być jedną z osób, które wiedzą wszystko o tej cyberwojnie, i możliwe, że ma on powody, by obawiać się o cyberbezpieczeństwo.
Pamiętajmy jeszcze, że prędzej czy później także władze UE wezmą się za cyberbezpieczeństwo.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Jak wygląda branża deweloperów gier w Polsce? Opowiada Lidia Janoszka z Ganymede
|
|
|
|
|
|