Ustawa o cyberbezpieczeństwie może ułatwić w USA przekazywanie informacji o internautach agencjom rządowym. Ten twór o nazwie CISPA miał nawet poparcie Facebooka, ale w obliczu oporu internautów twórcy ustawy zdecydowali się na poprawki.
reklama
Dziennik Internautów śledzi temat CISPA od początku kwietnia. Ta amerykańska ustawa ma wprowadzać nowe środki cyberbezpieczeństwa, ale została skonstruowana tak, aby praktycznie zwolnić z odpowiedzialności tych e-usługodawców, którzy przekazują dane o internautach agencjom rządowym.
CISPA mimo niebezpiecznych zapisów od początku miała ogromne wsparcie. Nawet Microsoft i Facebook były jej zwolennikami i nic dziwnego - ta ustawa nie groziła firmom, tylko prywatności zwykłych ludzi. Pod koniec kwietnia CISPA przeszła przez Izbę Reprezentantów w formie gorszej niż początkowe projekty. Dopiero pod koniec maja internauci zaczęli formować wyraźną opozycję.
Najwyraźniej politycy dostrzegli zagrożenie dla ustawy i postanowili ją poprawić. Wczoraj przedstawiono zdecydowanie przejrzaną wersję, która według polityków jest o wiele bardziej zrównoważona. Zainteresowana obroną praw obywatelskich organizacja American Civili Liberties Union (ACLU) przyjęła ją z umiarkowanym optymizmem.
ACLU uważa, że nowa ustawa ma zapewniać przekazywanie informacji o internautach przede wszystkim organizacjom cywilnym a nie wojskowym. Informacje te mają być niezbędne do opisania cyberzagrożenia i wykorzystane wyłącznie do celów związanych z cyberbezpieczeństwem oraz ze ściganiem przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu ludzkiemu.
Ustawa wymaga również przedstawiania rocznych raportów w zakresie tego, kto dostaje informację i co z nią zrobiono. Te raporty ma przedstawiać m.in. Departament Sprawiedliwości, Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Obrony. Jeśli prawo zostanie naruszone, osoby indywidualne będą miały możliwość pozywania agencji rządowych.
To tylko wstępna analiza ustawy. Cały jej tekst obejmuje ponad 200 stron, co samo w sobie jest niepokojące. Pytanie, co z tym ogromem ustawowego bełkotu zrobi Kongres.
Warto wspomnieć, że w Stanach Zjednoczonych obserwatorzy życia politycznego nie tylko są przeciwni CISPA, ale w ogóle wątpią w to, czy potrzebna jest kolejna specjalistyczna ustawa o cyberbezpieczeństwie. W USA istnieją inne przepisy, na podstawie których można walczyć z przestępstwami w sieci i przeciwstawiać się cyberatakom.
Amerykańscy politycy mają jednak fantazję. W czasie dyskusji nad cyberbezpieczeństwem senator Jay Rockefeller powiedział: Pomyślcie o tym, ilu ludzi może zginąć, jeśli cyberterroryści zaatakaują system kontroli lotów i samoloty się zderzą albo jeśli nastawnie kolejowe zostaną zhackowane. Te słowa dają pojęcie o poziomie dyskusji. Politycy starają się wzbudzać strach w ludziach, ale irracjonalność ich wizji jest porażająca. Jeśli systemy kontroli lotów są podłączone do internetu i są podatne na cyberatak, prawo takie, jak CISPA, nic tu nie da.
Złośliwi powiedzą, że rząd USA musi wiele wiedzieć o cyberbezpieczeństwie, skoro sam prawdopodobnie zaangażował się w cyberwojnę z Iranem za pomocą szkodników Stuxnet i Flame.
A tymczasem Komisja Europejska też chce tworzyć przepisy dotyczące cyberbezpieczeństwa. Jak się z tym czujecie?
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|