Google planuje dokładnie to samo, co Facebook - zmianę swoich regulaminów tak, by móc wykorzystywać wizerunek użytkownika w reklamie. Obie firmy udają, że to błaha sprawa, ale tak naprawdę dwóch gigantów chce ustalić niepokojący trend w social media.
reklama
Pod koniec sierpnia Dziennik Internautów informował, że Facebook chce zmienić zasady korzystania ze swoich usług w taki sposób, aby zyskać prawo do wykorzystania nazwisk i obrazków profilowych internautów w emitowanych reklamach.
Przedstawiciele Facebooka przekonywali, że to taka nieważna drobnostka, zaledwie doprecyzowanie brzmienia regulaminu. Mimo to propozycja oburzyła wiele osób.
Niestety teraz Google szykuje się do podobnej zmiany. Osoby odwiedzające w ostatnim czasie strony Google mogły zobaczyć u góry strony niebieski pasek z informacją o zmianie warunków korzystania z usług.
Wiele osób kliknie przycisk Zamknij, aby po prostu pozbyć się niebieskiego paska. Jeśli jednak poczytamy o warunkach dotyczących zmian, szybko zorientujemy się, w czym rzecz. Google chce wykorzystywać nazwę profilu i zdjęcie użytkownika w reklamach. To dokładnie to samo, czego chciał Facebook.
- Twoi znajomi, rodzina i inni użytkownicy mogą zobaczyć Twoją nazwę profilu oraz zdjęcie, a także treści, takie jak Twoje opinie lub kliknięcia +1 przy reklamach. Dzieje się tak wyłącznie wtedy, gdy podejmujesz konkretną czynność (klikasz +1, komentujesz lub obserwujesz), a rezultat widzą jedynie ludzie, którym chcesz udostępnić dane treści - czytamy w propozycji Google.
Użytkownicy usług Google będą kontrolować wykorzystanie swojego wizerunku poprzez ustawienia rekomendacji społecznościowych. Nie gwarantuje to jednak, że wszystkie osoby będą świadome istnienia tej opcji oraz będą wiedziały, jak Google może wykorzystać ich wizerunek. Dlatego propozycja giganta mimo wszystko jest kontrowersyjna.
Nowe warunki korzystania z usług Google wejdą w życie 11 listopada.
Jak wspomnieliśmy wyżej, zarówno Google, jak i Facebook starają się przedstawić te zmiany jako błahostki, mało istotną formalność. Google sugeruje nawet, że jest to zmiana korzystna dla użytkowników, bo przecież dowiemy się automatycznie, jakie produkty poleciliby nam znajomi.
Niestety z punktu widzenia użytkownika sprawa wygląda inaczej. Wielu internautów założyło konto na Facebooku lub Google+, aby kontaktować się ze znajomymi, a nie po to, by być żywą reklamą. Poza tym użytkownicy social media często mają poczucie, że opublikowany wpis ma charakter jednorazowy, chwilowy. Nie chcemy zazwyczaj, aby wszystko, co opublikujemy, trwale wiązało się z naszym wizerunkiem.
Załóżmy, że kiedyś poleciłeś na Google+ jakiś sklep. To nie oznacza, że chciałbyś występować zawsze w jego reklamie. Zauważ, że jeśli w tym sklepie zmieni się właściciel i zacznie on oszukiwać swoich klientów, Ty nadal możesz wystąpić w jego reklamie!
Google pozwala na wyłączenia możliwości wykorzystania wizerunku, ale zadajmy sobie proste pytanie - czy firma nie powinna raczej zdobyć wyraźną zgodę na coś takiego? Jest duża różnica między modelem opt-in i opt-out.
Być może w tej sprawie zareagują władze bądź politycy. Warto tu przypomnieć, że Facebook po ogłoszeniu podobnych zmian natknął się na trudności. W USA koalicja sześciu organizacji pozarządowych wystąpiła do Federalnej Komisji Handlu (FTC) z prośbą o podjęcie działań w sprawie nowych zasad Facebooka. Społecznościowy gigant zapowiedział, że lepiej przyjrzy się komentarzom użytkowników. W praktyce oznaczało to, że sam nie był pewien, czy proponowane zmiany są zgodne z prawem.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|