4,8 mld dolarów warte są projekty, z których Yahoo zrezygnowała w ciągu ostatnich dwóch lat, czyli w czasie rządów Carol Bartz. Teraz pracę straci co 20. pracownik, kolejne projekty firmy są zagrożone.
Przed laty ikona internetu, wręcz jego symbol. Jednak brak pomysłu na działalność, a także rosnąca konkurencja ze strony innych serwisów internetowych, sprawiły, że stracił on znacząco na znaczeniu. Bezpośrednią konsekwencją tego było wyraźne pogorszenie sytuacji finansowej firmy, co szybko mogło doprowadzić do bankructwa. Wtedy na scenie pojawiła się Carol Bartz. Było to w styczniu 2009 roku, niedługo miną więc dwa lata jej rządów.
Jej cel był prosty - ustabilizować finanse firmy. Chciała tego dokonać, pozbywając się nierentownych przedsięwzięć. I faktycznie działania te zaczęły przynosić wymierne efekty. Yahoo udało się wypracowywać coraz większy zysk, choć o żadnej rewolucji w samym serwisie mówić nie można.
W ostatnim czasie słychać jednak głosy, sugerujące czas wielkich zmian w Yahoo. W połowie października pojawiły się pogłoski o możliwym przejęciu firmy przez AOL. Ze względów finansowych transakcja ta jest jednak niemożliwa do przeprowadzenia od ręki - Yahoo jest znacznie więcej warta od AOL-u.
Jest też umowa Yahoo z Microsoftem odnośnie wyszukiwarki. Obie firmy przestały de facto między sobą konkurować, widząc w tym szansę na przełamanie hegemonii Google'a - ten ma w Stanach Zjednoczonych 2/3 rynku, podczas gdy np. w Polsce około 97 procent. Jest więc, o co walczyć. Nie brak jednak krytyków tego mariażu, którzy wskazują, że Yahoo coraz bardziej traci swą odrębność.
Przed Bożym Narodzeniem Dziennik Internautów informował z kolei najpierw o możliwym zamknięciu serwisu Delicious, a później o jego sprzedaży. Wiadomo na razie, że na pewno zmieni on właściciela. Nie jest pewne, co stanie się z innymi serwisami, których Yahoo już nie chce - Yahoo Picks, Yahoo Bookmarks, Altavista oraz MyBlogLog.
Rok temu znikł też serwis Geocities - kolejny symbol internetu, który jednak nie odnalazł się w nowej rzeczywistości. Była to największa z inwestycji Yahoo, z której firma zrezygnowała - jej wartość to 3,6 mld dolarów. Jak podsumowuje Business Insider, Carol Bartz pozbyła się już projektów wartych 4,8 mld dolarów. Przeprowadzane przez nią cięcia są więc drastyczne. Nie widać też, by na tym miało się skończyć.
Firma potwierdziła w połowie grudnia zwolnienie 650 osób, czyli co 20. pracownika. To krok w kierunku obniżenia kosztów operacyjnych. Czy razem z pracownikami firma pozbędzie się także kolejnych projektów? Jest to bardzo prawdopodobne. Niedługo jednak te proste możliwości się skończą. I wtedy zamiast administratora potrzebny będzie wizjoner.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*