Grupa Anonymus odpowiedziała na zarzuty Sony sformułowane w liście do Kongresu Stanów Zjednoczonych. Jednocześnie otwarte pozostają pytania o straty, odpowiedzialność za ich pokrycie, a także wpływ ataków na sprzedaż i wyniki finansowe.
W liście wysłanym do amerykańskiego Kongresu koncern Sony zarzucił grupie Anonymus pośrednią odpowiedzialność za ostatnie ataki na serwery, w wyniku których w ręce przestępców dostały się dane ponad 100 milionów graczy. Włamanie zostało już okrzyknięte największym w historii, podsycając dyskusję na temat bezpieczeństwa danych przechowywanych przez inne firmy. Sama Sony po pierwszym ataku zapewniała, że podjęła odpowiednie kroki celem zabezpieczenia systemów. Jak widać na darmo.
Oskarżenia w kierunku Anonymous spotkały się z szybką reakcją. Na blogu grupy pojawiło się oświadczenie, w którym podkreślono, że nigdy nie brała ona udziału w kradzieżach danych kart kredytowych. Podkreślono także, że jej działania są niezwykle przejrzyste - dziennikarze mają możliwość obserwowania pracy poszczególnych członków Anonymous.
Pozostawiony rzekomo na serwerach plik o nazwie "Anonymous" ze sloganem grupy "We are Legion" miał przenieść odpowiedzialność na grupę. A tylko na tym Sony bazuje swoje oskarżenia względem haktywistów.
Anonymous jednocześnie wystosowała groźby pod adresem Viacom Inc. - firma wycofała wszystkie materiały z serwisu YouTube i oskarżyła go o naruszenie praw autorskich. Haktywiści domagają się oświadczenia, w którym firma przeprosiłaby za popełnione przestępstwa.
Jednocześnie w Japonii trwa szacowanie strat, jakie mogły spowodować ataki na Sony. Mówi się nawet o 2 miliardach dolarów. Dan Race, rzecznik Sony, powiedział agencji Reuters, że firma posiada różnego rodzaju ubezpieczenia, z których zamierza skorzystać, by pokryć straty. Niektórzy ubezpieczyciele zostali już poinformowani o możliwych wnioskach o wypłatę.
Wcale nie jest jednak powiedziane, czy ostatecznie to sama Sony nie będzie musiała pokryć wszystkich bądź większości strat. Firmy ubezpieczeniowe na pewno tak łatwo nie będą chciały wypłacać pieniędzy, zwłaszcza że ich sytuacja po marcowym trzęsieniu ziemi i tsunami jest bardzo trudna. Z łatwością mogą zarzucić Sony niedbalstwo - mimo zapewnień o poprawie zabezpieczeń doszło do drugiego ataku. Coś więc działało nie tak w firmie, a za to ubezpieczyciel nie może już brać odpowiedzialności.
Jak ostatnie wydarzenia odbiją się na reputacji firmy, pozostaje niewiadomą. Sony nie podaje żadnych informacji odnośnie tego, czy doszło do likwidacji kont chociażby w PlayStation Network. Trudny do oszacowania jest także wpływ na sprzedaż konsol do gier. Zapewne jakieś dane poznamy dopiero, gdy firma ogłaszać będzie kwartalne wyniki finansowe.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|