Kilkaset sklepów internetowych mogło zostać pozwanych przez sześć osób, które dopatrzyły się w umowach klauzul niedozwolonych. Pozywający mogą odstąpić od sprawy za "jedyne" 2160 zł + VAT. Sprawa wzbudza duże kontrowersje, bo podobnie jak w starym żydowskim kawale tutaj wszyscy mają rację.
reklama
Jeśli ktoś chce szybko zrozumieć, o co chodzi w najnowszej megaaferze e-handlu, powinien zajrzeć na ForumPrawne.org. Autor wątku, do którego prowadzi link, jest małym przedsiębiorcą prowadzącym swój e-sklep. Otrzymał on pismo od radcy prawnego (Tomasza Bilskiego) występującego w imieniu sześciu osób. Te osoby domagają się od sklepu pieniędzy, a za co?
Radca prawny twierdzi, iż jego klienci dopatrzyli się w regulaminie lub umowie sklepu tzw. klauzuli niedozwolonej, czyli zapisu uznanego wcześniej przez sąd za niezgodny z prawem. Rejestr takich klauzul znajdziemy na stronie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Skoro klauzule niedozwolone znajdują się we wzorcach lub umowach, właścicielowi sklepu grozi z tego tytułu odpowiedzialność. Radca prawny straszy kosztami rzędu 12 tys. zł. W dalszej części pisma czytamy:
Jednocześnie na polecenie moich Klientów pragnę zaznaczyć, iż istnieje możliwość zapobieżenia zapadnięciu tychże wyroków. Moi Klienci gotowi są bowiem cofnąć pozwy lecz jedynie pod warunkiem niezwłocznego zaprzestania stosowania niedozwolonych klauzul oraz szybkiej i dobrowolnej zapłaty przez Was kosztów zastępstwa procesowego obciążających Moich Klientów w łącznej kwocie 2160 zł + VAT.
Wynika z tego, że pozwy zostały już złożone, ale za ponad 2 tys. zł można mieć spokój. Mamy zatem polską inicjatywę typu "zapłać albo czeka Cię niemiły proces".
Z wątku na ForumPrawne.org wynika, że podobne pisma mogły dostać setki sklepów, może nawet ponad 2 tysiące, ale rzekomo pozwani nie otrzymali jeszcze oficjalnych informacji o wniesieniu pozwu. W niektórych przypadkach sumy proponowane za odstąpienie od sprawy są wyższe. Ogólny charakter pism, jakie dostały e-sklepy, wskazuje na masową akcję.
Sprawa jest gorąco komentowana na blogach i forach. Komentujący podzielili się na dwa obozy.
Można powiedzieć, że obie strony mają rację. Tego typu konflikty są zresztą nie do uniknięcia, kiedy mamy rozbieżności między literą a duchem prawa.
Po co jest spis klauzul niedozwolonych? Dlaczego można pozywać przedsiębiorców stosujących takie klauzule? Otóż po to, aby chronić konsumentów. Warto zresztą zwrócić uwagę na to, co na swojej stronie o klauzulach niedozwolonych pisze UOKiK.
...jeśli umowa, którą już podpisaliśmy, zawiera niedozwolone postanowienia to – zgodnie z definicją określoną w kodeksie cywilnym – takie klauzule nie wiążą nas z mocy prawa. Jeżeli przedsiębiorca nie przychyli się do tego stanowiska, należy zwrócić się do sądu powszechnego (rejonowego lub okręgowego) o uznanie danego postanowienia za niewiążące.
Powinniśmy zatem zapytać - czy osoby reprezentowane przez Tomasza Bilskiego są konsumentami? Czy osoby te zostały pokrzywdzone przez setki sklepów? Czy działają po to, aby bronić praw konsumentów? Są poważne powody, aby na te pytania odpowiedzieć "nie". To znaczy, że prawo stworzone do ochrony słabszych uczestników rynku zostało wykorzystane w innym celu.
Z drugiej strony trzeba przyznać, że e-przedsiębiorcy czasem zbyt lekko podchodzą do regulaminów i umów, a z tego robią się problemy. Opisana wyżej afera powinna mieć zatem charakter mocno uświadamiający, choć można wątpić w to, czy uświadamianie przedsiębiorców powinno się wiązać z wysoką opłatą na rzecz osoby prywatnej.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|