Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Sikorskiemu opłacało się ćwierkać na Twitterze

04-10-2011, 14:04

Minister Spraw Zagranicznych jest jednym z niewielu polskich polityków, którzy w dużym stopniu postawili na nowoczesne formy kampanii. Czy to mu się opłaca? Jego profil na Twitterze nie ma oszołamiającej rzeszy obserwatorów, ale istotne jest coś innego - jakość tych obserwatorów.

Może się wydawać, że zakładając konto na Twitterze, Sikorski utworzył kanał komunikacji bezpośredniej, dzięki któremu może docierać do wyborców z własnym przekazem, nieprzekształconym przez dziennikarzy. Minister ma nieco ponad 16 tys. śledzących na Twitterze i około 6,5 tys. fanów na Facebooku, co w kontekście wyborów powszechnych nie jest wynikiem oszałamiającym.

Mimo to konto na Twitterze ma duże znaczenie. Odbiorcami treści publikowanych za jego pomocą są bowiem osoby wpływające na opinie innych, w tym dziennikarze. Sikorski używa Twittera, aby pośrednio docierać z informacją do szerokiego odbiorcy.

Efekty takiej formy komunikacji będzie można ocenić dopiero po kampanii, ale już teraz staje się jasne, że minister zbudował sobie w tym obszarze przewagę nad konkurentami. Przemawiają za tym dane statystyczne.

Czytaj: Która partia ma najlepszy serwis wyborczy?

Firma Press-Service Monitoring Mediów w raporcie pod tytułem "Radosław Sikorski w kontekście Twittera" wykazała, że wpisy kandydata Platformy na popularnym portalu społecznościowym bezpośrednio wygenerowały w sierpniu ponad 20 proc. publikacji prasowych na temat osoby ministra. Łącznie ukazało się ich 524, natomiast w aż 112 pojawiła się wzmianka o Twitterze.

Statystyka ta nie uwzględnia treści, które zostały faktycznie zainicjowane poprzez wpisy na portalu, a w których nie pojawiła się nazwa "Twitter".

Na wpisy Twitterze w największej mierze powoływali się dziennikarze prasy regionalnej, ale wykorzystywały je również dzienniki i tygodniki opinii. Prasa ekonomiczna i specjalistyczna raczej nie prezentowała tego typu informacji.

Ekwiwalent reklamowy, a więc wartość publikacji w przeliczeniu zgodnym z cennikiem powierzchni reklamowych, wyniósł łącznie 15,6 mln złotych. Udział informacji powołujących się na treści z Twittera w tym wskaźniku wyniósł nieco ponad 3 mln złotych.

Cały raport powinien dać politykom do myślenia. Jest on dostępny na stronach Press-Service Monitoring Mediów.

Czytaj: Przedwyborczy ranking - Palikot na podium


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *