Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

9-10-11, czyli jak w 10 lat po 11.09 e-woluował terroryzm

Someday Interactive 10-09-2011, 11:04

Kiedy w 2001 roku samoloty wbiły się w nowojorskie Word Trade Center, cały świat wstrzymał oddech. To właśnie wtedy w pełni uświadomiono sobie, jakim zagrożeniem mogą być terroryści i do czego są zdolni, by zwrócić na siebie uwagę i osiągnąć własne cele. Czy obecnie - dekadę później - zamachowcy są tak samo niebezpieczni? Co zmieniło się przez te 10 lat?

Skok technologiczny, jaki dokonał się – a raczej ciągle się dokonuje – na początku XXI wieku, jest ogromny. Coraz więcej dziedzin życia przenosimy do internetu. Podtrzymywanie starych i nawiązywanie nowych kontaktów, robienie zakupów, szukanie informacji, zarządzanie firmami, a także – w pewnym stopniu – państwami: wszystko to robimy, wykorzystując sieć. Tak powszechna cybernetyzacja ma naturalnie wiele zalet, ale niesie ze sobą także duże niebezpieczeństwo.

– Po 11 września kwestia zagrożenia terrorystycznego nie znikała z nagłówków gazet. Ludzie nauczyli się być czujni: reagować na wszelkie podejrzane zachowania czy przedmioty pozostawione bez opieki, by jak najszybciej powiadamiać odpowiednie służby o możliwym zagrożeniu. Wtedy terroryzm kojarzył się przede wszystkim z wybuchami czy porwaniami. Dziś przestępcy, chcąc w jak najdotkliwszy sposób zaatakować, myślą się głównie o przejęciu danych i sparaliżowaniu cyberprzestrzeni kraju, który znajdzie się na ich celowniku – uważa Łukasz Nowatkowski, ekspert z firmy G Data Systems.

Czytaj także: Wpadka chińskiej armii - cyberatak w telewizji

Jako dowód rosnącej aktywności terrorystów na komputerowym froncie można przytoczyć choćby cyberataki propakistańskich przestępców na Indie czy próby paraliżu amerykańskich i południowokoreańskich witryn WWW inspirowane przez hakerów z Korei Północnej.

Do tej samej grupy działań należy także Stuxnet z 2010 roku. Wykorzystanie wirusa komputerowego jaskrawo pokazuje kierunek, w jakim będzie szedł cyberterroryzm. Uderzenia w gospodarkę i przemysł będą precyzyjne, a ich skutki – tragiczne! Wyobraźmy sobie przejęcie przez organizację przestępczą elektrowni jądrowych, rafinerii. Ciężko oszacować, jakie konsekwencje miałaby utrata kontroli nad tak strategicznymi obiektami. Dlatego właśnie ważniejszy staje się zaktualizowany program antywirusowy i uaktualniony system operacyjny niż armia uzbrojonych ochroniarzy przy bramie. Terrorystą XXI wieku kieruje ta sama fanatyczna motywacja, co wcześniej, z tą tylko różnicą, że zamiast umiejętności wojskowych musi mieć doświadczenie i wybitną wiedzę informatyczną. Terrorysta 10 lat po ataku na WTC nie siedzi już za sterami samolotu, tylko przed monitorem – podsumowuje Nowatkowski.

Czytaj także: Wojna w cyberprzestrzeni? O zagrożeniu zdecyduje prezydent


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *