W Polsce każda zmiana struktury rządu może skutkować stworzeniem nowej strony rządowej, a to kosztuje. Może to także oznaczać porzucenie serwisu, który wcześniej sporo kosztował. Ten problem dałoby się rozwiązać... gdyby ktoś chciał.
reklama
Dziennik Internautów od dawna stara się zwracać uwagę na problem "pączkowania" rządowych stron internetowych. Wiele instytucji musi prowadzić strony BIP, a do tego dochodzą strony "oficjalne" i "tematyczne". Stworzenie każdego serwisu może pochłonąć dziesiątki lub setki tysięcy złotych. Kolejne setki idą na utrzymanie stron, modernizacje itd.
Wczoraj były zmiany w rządzie. Będzie nowy minister cyfryzacji i kilku innych nowych ministrów, ale ponadto dwa ministerstwa zostaną połączone w jedno nowe. Powstanie Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju, które będzie potomkiem Ministerstwa Rozwoju Regionalnego (MRR) oraz Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej (MTBiGM).
Obydwa znikające ministerstwa mają serwisy internetowe, oczywiście całkowicie różne. MRR posiada serwis w błękitach i z zaokrąglonymi rogami. Wśród polskich serwisów rządowych jest bardzo wiele nurtów artystycznych, a MRR reprezentuje "nurt gwiazdorski", w którym absolutną podstawę stanowi fotka szefa resortu w centralnym miejscu i z jakąś dewizą.
Drugie likwidowane ministerstwo - MTBiGM - ma serwis z nurtu minimalistycznego.
Teraz nasuwa się proste pytanie. Co się stanie z tymi serwisami? Czy któryś z nich zostanie porzucony, a może zostaną magicznie połączone?
Nie my pierwsi zadaliśmy to pytanie. Już wcześniej zrobił to Piotr Waglowski na łamach serwisu Vagla.pl. Waglowski nie jest optymistą i obawia się, że znów ktoś może wpaść na pomysł, by "zaorać" wcześniej powstałe serwisy i stworzyć absolutnie nowy serwis nowego ministerstwa. To będzie kosztować, ale kto by się tym przejmował?
Obecnie przejmują się tym obywatele, rzadziej media. Być może Dziennik Internautów znów będzie oskarżany o populizm, bo zdaniem niektórych mediów niewłaściwe jest pytanie o koszty i zasady cyfrowej komunikacji z obywatelem. Wielu ludzi powie, że mamy XXI wiek i rząd musi mieć jak najwięcej, najbardziej nowoczesnych serwisów i kont w social media. Zostaliśmy już oskarżeni o populizm, gdy pytaliśmy o bezsensowne wydawanie pieniędzy na "zniwelowanie opinii" na Facebooku.
Oczywiście nie sądzimy, że wszystkie wydatki na rządowe strony WWW są bezsensowne. To naprawdę potrzebne strony, ale tworzenie ich bez opamiętania jest po prostu wyrzucaniem pieniędzy obywateli na cyfrowe świecidełka.
Wspomniany wyżej Piotr Waglowski dobrze podpowiada, jak należałoby rozwiązać problem rządowych stron, aby było taniej i bardziej jednolicie. Wystarczyłoby stworzyć jeden serwis internetowy rządu, a w oparciu o niego tworzone byłyby strony poszczególnych ministerstw i instytucji. Naszym zdaniem powinna przy tym obowiązywać zasada, że jedno ministerstwo (instytucja) ma tylko jedną stronę (sic!). Struktura i wygląd tych stron powinny być ujednolicone.
Taki porządek w rządowych serwisach miałby dwie zalety. Wszystko byłoby tańsze, ale byłoby też bardziej przejrzyste. Przykładowo szukanie ustaw lub projektów ustaw na stronach wszystkich ministerstw wyglądałoby podobnie. Czemu nie mogłoby tak być?
Obecnie mamy po prostu mrowie różnych rządowych stron, których tworzenie i utrzymanie może kosztować miliony, a może nawet miliardy. Nikt dokładnie nie wie ile. Tylko od czasu do czasu słyszymy w newsach, że strona Sądu Najwyższego kosztowała pół miliona złotych, strona MSZ miała kosztować pół miliona euro, a utrzymanie naprawdę niepozornej strony Trybunału Konstytucyjnego mogło pochłonąć ponad 129 tysięcy złotych. Do tego wydatki na logotypy i zatrudnianie ludzi od Facebooka, niwelowanie opinii... tu trzydzieści tysięcy, tu sto, tam pół miliona i jest tak wesoło i nowocześnie.
Dziennik Internautów skierował do Ministerstwa Rozwoju Regionalnego pytanie o to, co się stanie z jego serwisem. Ujawnimy Wam również, że niedawno złożyliśmy wniosek o dostęp do informacji publicznej, a dzięki niemu chcemy się dowiedzieć, ile kosztowała strona www.prawoautorskie.gov.pl. Jest to świetny przykład absolutnie niepotrzebnej "rządowej strony tematycznej", której istnienie może co najwyżej utrudniać śledzenie prac ministerstwa w pewnych obszarach.
Czytaj także: Czy rządowe strony WWW kosztują miliardy?
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Winamp kończy żywot w grudniu. To przykład potencjału zmarnowanego po przejęciu
|
|
|
|
|
|