Pierwszym członem powyższego tytułu chcemy wywołać bardzo prostą grę słów polegającą na przecięciu się dwóch obszarów skojarzeń. Po pierwsze chcemy zwrócić uwagę na szczególną w obecnych czasach „na-czasowosć” plakatu, innymi słowy bycie na czasie, zarówno instrumentalną jak i egzystencjalną przydatność plakatu jako sztuki i komunikatu. Po drugie, choć niejako komplementarnie, chcemy autotelicznie „rzucić na plakat” tematykę czasu. Tytuł niniejszych rozważań niech będzie zatem pierwszą propozycją takiego właśnie prostego a jednocześnie prowokującego tekstu rozrysowanego na płaszczyźnie plakatu: CZAS NA PLAKAT.
Najbardziej znanym aforyzmem na temat czasu jest prawdopodobnie purytańsko-oświeceniowe amerykańskie hasło „czas to pieniądz”, w oryginale – „time is money”. Jego autor, najsłynniejszy w historii filadelfijczyk Ben Franklin (1706-1790), ostrzegał przy tym, iż straconego czasu nie jesteśmy w stanie odzyskać (lost time is never found again) oraz doradzał, iż wczesne wstawanie czyni człowieka mądrym, zdrowym i zamożnym (early to rise makes a man healthy, wealthy and wise). Ten mentorsko-dyscyplinujący dyskurs ma oczywiście bardzo długą tradycję, a za współczesną kodę może posłużyć tu choćby wyznanie Tadeusza Kotarbińskiego (1886-1981): „Nie mam na to czasu, żeby trwonić czas” czy sentencja francuskiego filozofa i teologa Jeana Guittona (1901-1999): „Czas jest miejscem spóźnień”. W przeciwieństwie do tej właśnie tradycji uważamy jednak, iż nie powinno się sprowadzać wymiaru i dynamiki czasu do tempus fugit, czyli konstatacji, że „czas ucieka” (i pochodnych: „czas nagli”, „już czas”, „nie mam czasu”, „spiesz się”, „nie zwlekaj”, „szkoda czasu”, „ale późno”, etc.). Zamiast frustrującego upływu i ubywania chcemy dostrzec w czasie i wokół czasu pozytywną ciągłość i życzliwe trwanie.
Nie mamy oczywiście zamiaru podejmować tutaj całej przeogromnej i wielowątkowej problematyki czasu. Chcemy jedynie odnieść się, choćby tylko pobieżnie, do tego, co można rozumieć przez „teraz”. Aby jeszcze bardziej zawęzić nasze rozważania, chcemy po prostu w obiegowym sytuacyjnym określeniu „tu-i-teraz” przenieść akcent na „teraz”. Chcemy dobitniej wyartykułować, że równie ważne jak „jesteś tutaj”, powinno być hasło „JESTEŚ TERAZ”. Pojęcie – a zwłaszcza egzystencjalne odczucie – tego, co teraz zbyt łatwo rozmywa się etymologicznie w znacznie szerszym, i cokolwiek niefortunnym, socjologiczno-historycznym pojęciu teraźniejszości. „Teraz” nie istnieje, rzecz jasna, bez przeszłości i przyszłości. Jakże często jednak jesteśmy do tego stopnia zaprzątnięci, a nawet przytłoczeni, tym co (nie) było i tym co (być może) będzie, iż nie zwracamy dostatecznej uwagi na TO CO JEST, właśnie teraz. Nie chcemy zatem zgodzić się z Lwem Tołstojem (1828-1910), iż czas jest faktycznie (już) poza nami i ewentualnie (dopiero) przed nami, a przy nas tak naprawdę nigdy go nie ma.
Niniejsze uwagi zdają się prowadzić do niezwykle popularnego horacjańskiego zawołania carpe diem. Niewątpliwie plakat takiej treści znajdzie wielu amatorów, może nawet w pełnym brzmieniu carpe diem quam minimum credula postero (chwytaj [skub] dzień, jak najmniej ufając przyszłości, [bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie]). Od „skubania” dnia jako oportunistycznego korzystania z nadarzającej się okazji znacznie lepsze wydaje się angielskie tłumaczenie carpe diem, a mianowicie SIEZE THE DAY – CHWYTAJ DZIEŃ. Nie chodzi nam o to, by hedonistycznie „żyć chwilą”, lecz raczej o to, by quasi-fenomenologicznie UCHWYCIĆ/POCZUĆ CHWILĘ. Idąc dalej, chodzi o ty, by za-chwycić się chwilą, zachłysnąć się teraźniejszością, zasmakować czasu. W miejsce powszechnie promowanego komercyjnego hasła „ciesz się przez chwilę” chcielibyśmy wprowadzić hasło „CIESZ SIĘ CHWILĄ’.
Ze swej istoty dyskurs plakatu jest propozycją fenomenologiczną par excellence. Tym, co odzwierciedlamy, rejestrujemy i opisujemy – dokonawszy wzięcia w fenomenologiczny„nawias” (dla naszych potrzeb niech będą to ramy plakatu) – nie jest rozciągły obraz świata płynący z teorii, nauki czy ideologicznej narracji, lecz za każdym razem jednostkowa cząstka świata, w którym realnie żyjemy na co dzień. Twórcy fenomenologii Edmundowi Husserlowi (1859-1938) chodziło o to, że u podstaw każdego stanu świadomości leżą oczywistości wypływające z bezpośredniego i naocznego (źródłowego) oglądania realnych, namacalnych stanów rzeczy. Husserl traktuje ten powrót do konkretu (Zu den Sachen selbst!) jako zwrot w stronę pierwotnego pojmowania świata, tu-i-teraz.
Obcowanie z plakatem to doskonałe fenomenologiczne ćwiczenie otwartości, koncentracji, stabilizacji uwagii i akceptacji bieżącego doświadczania świata. Idąc dalej tym tropem zobaczymy w dyskursie plakatu znakomite wprowadzenie do zdobywającej coraz większe uznanie autoterapeutycznej praktyki uważności (self-healing MINDFULNESS). W szerszym jeszcze wymiarze niż fenomenologia, UWAŻNOŚĆ promuje intencjonalność i zwyczajność ludzkiego „światowania”, bycie-w-świecie tu-i-teraz, codzienne dookolne prze-bywanie, innymi słowy aktywne, świadome i dogłębne doświadczanie rzeczywistości. A więc SLOW DOWN and TAKE A CLOSE LOOK, czyli po prostu zatrzymaj się i popatrz. Tak właśnie odzywa się do nas każdy (dobry) plakat na ścianę.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|