Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Pierwszym członem powyższego tytułu chcemy wywołać bardzo prostą grę słów polegającą na przecięciu się dwóch obszarów skojarzeń. Po pierwsze chcemy zwrócić uwagę na szczególną w obecnych czasach „na-czasowosć” plakatu, innymi słowy bycie na czasie, zarówno instrumentalną jak i egzystencjalną przydatność plakatu jako sztuki i komunikatu. Po drugie, choć niejako komplementarnie, chcemy autotelicznie „rzucić na plakat” tematykę czasu. Tytuł niniejszych rozważań niech będzie zatem pierwszą propozycją takiego właśnie prostego a jednocześnie prowokującego tekstu rozrysowanego na płaszczyźnie plakatu: CZAS NA PLAKAT.

plakat na ścianę

Najbardziej znanym aforyzmem na temat czasu jest prawdopodobnie purytańsko-oświeceniowe amerykańskie hasło „czas to pieniądz”, w oryginale – „time is money”. Jego autor, najsłynniejszy w historii filadelfijczyk Ben Franklin (1706-1790), ostrzegał przy tym, iż straconego czasu nie jesteśmy w stanie odzyskać (lost time is never found again) oraz doradzał, iż wczesne wstawanie czyni człowieka mądrym, zdrowym i zamożnym (early to rise makes a man healthy, wealthy and wise). Ten mentorsko-dyscyplinujący dyskurs ma oczywiście bardzo długą tradycję, a za współczesną kodę może posłużyć tu choćby wyznanie Tadeusza Kotarbińskiego (1886-1981): „Nie mam na to czasu, żeby trwonić czas” czy sentencja francuskiego filozofa i teologa Jeana Guittona (1901-1999): „Czas jest miejscem spóźnień”. W przeciwieństwie do tej właśnie tradycji uważamy jednak, iż nie powinno się sprowadzać wymiaru i dynamiki czasu do tempus fugit, czyli konstatacji, że „czas ucieka” (i pochodnych: „czas nagli”, „już czas”, „nie mam czasu”, „spiesz się”, „nie zwlekaj”, „szkoda czasu”, „ale późno”, etc.). Zamiast frustrującego upływu i ubywania chcemy dostrzec w czasie i wokół czasu pozytywną ciągłość i życzliwe trwanie.

Nie mamy oczywiście zamiaru podejmować tutaj całej przeogromnej i wielowątkowej problematyki czasu. Chcemy jedynie odnieść się, choćby tylko pobieżnie, do tego, co można rozumieć przez „teraz”. Aby jeszcze bardziej zawęzić nasze rozważania, chcemy po prostu w obiegowym sytuacyjnym określeniu „tu-i-teraz” przenieść akcent na „teraz”. Chcemy dobitniej wyartykułować, że równie ważne jak „jesteś tutaj”, powinno być hasło „JESTEŚ TERAZ”. Pojęcie – a zwłaszcza egzystencjalne odczucie – tego, co teraz zbyt łatwo rozmywa się etymologicznie w znacznie szerszym, i cokolwiek niefortunnym, socjologiczno-historycznym pojęciu teraźniejszości. „Teraz” nie istnieje, rzecz jasna, bez przeszłości i przyszłości. Jakże często jednak jesteśmy do tego stopnia zaprzątnięci, a nawet przytłoczeni, tym co (nie) było i tym co (być może) będzie, iż nie zwracamy dostatecznej uwagi na TO CO JEST, właśnie teraz. Nie chcemy zatem zgodzić się z Lwem Tołstojem (1828-1910), iż czas jest faktycznie (już) poza nami i ewentualnie (dopiero) przed nami, a przy nas tak naprawdę nigdy go nie ma.

Niniejsze uwagi zdają się prowadzić do niezwykle popularnego horacjańskiego zawołania carpe diem. Niewątpliwie plakat takiej treści znajdzie wielu amatorów, może nawet w pełnym brzmieniu carpe diem quam minimum credula postero (chwytaj [skub] dzień, jak najmniej ufając przyszłości, [bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie]). Od „skubania” dnia jako oportunistycznego korzystania z nadarzającej się okazji znacznie lepsze wydaje się angielskie tłumaczenie carpe diem, a mianowicie SIEZE THE DAY – CHWYTAJ DZIEŃ. Nie chodzi nam o to, by hedonistycznie „żyć chwilą”, lecz raczej o to, by quasi-fenomenologicznie UCHWYCIĆ/POCZUĆ CHWILĘ. Idąc dalej, chodzi o ty, by za-chwycić się chwilą, zachłysnąć się teraźniejszością, zasmakować czasu. W miejsce powszechnie promowanego komercyjnego hasła „ciesz się przez chwilę” chcielibyśmy wprowadzić hasło „CIESZ SIĘ CHWILĄ’.

Ze swej istoty dyskurs plakatu jest propozycją fenomenologiczną par excellence. Tym, co odzwierciedlamy, rejestrujemy i opisujemy – dokonawszy wzięcia w fenomenologiczny„nawias” (dla naszych potrzeb niech będą to ramy plakatu) – nie jest rozciągły obraz świata płynący z teorii, nauki czy ideologicznej narracji, lecz za każdym razem jednostkowa cząstka świata, w którym realnie żyjemy na co dzień. Twórcy fenomenologii Edmundowi Husserlowi (1859-1938) chodziło o to, że u podstaw każdego stanu świadomości leżą oczywistości wypływające z bezpośredniego i naocznego (źródłowego) oglądania realnych, namacalnych stanów rzeczy. Husserl traktuje ten powrót do konkretu (Zu den Sachen selbst!) jako zwrot w stronę pierwotnego pojmowania świata, tu-i-teraz.

Obcowanie z plakatem to doskonałe fenomenologiczne ćwiczenie otwartości, koncentracji, stabilizacji uwagii i akceptacji bieżącego doświadczania świata. Idąc dalej tym tropem zobaczymy w dyskursie plakatu znakomite wprowadzenie do zdobywającej coraz większe uznanie autoterapeutycznej praktyki uważności (self-healing MINDFULNESS). W szerszym jeszcze wymiarze niż fenomenologia, UWAŻNOŚĆ promuje intencjonalność i zwyczajność ludzkiego „światowania”, bycie-w-świecie tu-i-teraz, codzienne dookolne prze-bywanie, innymi słowy aktywne, świadome i dogłębne doświadczanie rzeczywistości. A więc SLOW DOWN and TAKE A CLOSE LOOK, czyli po prostu zatrzymaj się i popatrz. Tak właśnie odzywa się do nas każdy (dobry) plakat na ścianę.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              





Ostatnie artykuły:


fot. DALL-E



fot. DALL-E



fot. Freepik



fot. DALL-E



fot. DALL-E


Tematy pokrewne:  

tag plakaty na ścianę