Teraz - nikt. Za 2 lata? Znając polskie standardy np. w walce z hazardem to boję się pomyśleć, jakie ciekawe rozwiązania nasi rządzący wypracują. "Bo jesteśmy zobowiązani", "Bo tak trzeba", "Bo musimy się dostosować". A potem to już tylko donosik rozeźlonego sąsiada i informacja "o podejrzeniu" gładko popłynie gdzie trzeba i gdzie nie trzeba.
"posiadacz praw obejmuje zrzeszenia i stowarzyszenia, które na mocy przepisów są uprawnione do dochodzenia praw własności intelektualnej" NIE TWÓRCY TYLKO KORPORACJE
@gimbus: nie że ZAIKS będzie to roztrząsał, tylko właściwe dla danego produktu stowarzyszenie czy grupa. W przypadku ZAIKS będą to utwory artystów w nim zrzeszonych. Choć patrząc kogo oni uważają za takowych to w praktyce będą się czepiali każdego. Nawet tych, którzy jawnie mówią, że nie mają i nie chcą mieć z jakimkolwiek OZZ do czynienia. Przypomnieć Ci, że ZAIKS pobiera przykładowo tantiemy za wszystko, ale kasę Ci "łaskawie" da jedynie jeśli po nią się zgłosisz? Jeśli nie - chowa do własnej kieszeni.
Za spodnie byłaby inna OZZ, więc nie wciskaj mi tu, że ZAIKSowi przypisuje sprawę spodni. Nigdzie takiego przykładu nawet nie wnosiłem. To już Twoje własne wciskanie mi czegoś nie wypowiedzianego. To samo się tyczy płyty z papierami. Też nie przytaczałem, ale jeśli już tak bardzo chcesz to owszem, ma prawo uznać ją za potencjalnie niebezpieczną jeśli wykryte zostanie na niej coś, co zostanie zinterpretowane jako naruszenie obowiązującego w ramach ACTA prawa. Przykładowo niedostępny dla danego rynku materiał audio-video. Przypuśćmy, że sprowadzam sobie z pominięciem oficjalnego dystrybutora materiał do Polski. Ot... Pocztą jakiś materiał świeżo wydany w Japonii, niedostępny na rynku polskim, a który być może wejdzie za pół roku albo i nigdy. Jakiś polski dystrybutor MA do niego prawo, a ja radośnie sobie go oglądam ze znajomymi czy rodziną (mam takie prawo, gdyż nie jest to odtwarzanie publiczne) oraz dzielę w necie informacją jaki on jest i takie tam drobiazgi nie kolidujące z obecnym prawem (w ramach prawa cytatu choćby). Dasz mi gwarancję, że ów dystrybutor nie zechce mnie "uciszyć", wcześniej materiał odbierając? Wszystko z mojej strony legalne, ale z racji mojego zachowania w przypadku przykładowo bardzo negatywnej oceny, mogę zostać pociągnięty do odpowiedzialności za potencjalne zmniejszenie przychodu dystrybutora, gdyż mam materiał "przedpremierowy" dla danego kraju. I co z tego, że w pełni legalny i zakupiony w innym kraju? ACTA chroni interesy korporacji i OZZ, nie obywatela. To teraz na mnie będzie ciążył obowiązek udowodnienia w jaki sposób zostałem posiadaczem tego egzemplarza. Jeśli zostałem nim w wyniku wymiany z fanem, a nie zakupu to nie mam zbytnio jak udowodnić, iż jestem jego legalnym posiadaczem. Na chwilę obecną prawo polskie pozwala mi na taką wymianę, jeśli zrzekam się wszystkiego i oddaję nabywcy wszelkie materiały związane z wydawnictwem (okładka, płyta, zawartość, klucz rejestracyjny itp).
@Mariusz: NIE muszą być. Ładnie jest napisane, że ACTA ma pierwszeństwo w przypadku jakichkolwiek wątpliwości. Prawo więc może być zgodne, ale jeśli nie jest, to ACTA jest ważniejsza. Jeśli zaś NIE ma procedur w prawie danego Państwa to muszą one zostać utworzone tak, by ACTA z nimi była zgodna. Innymi słowy to nie ACTA ma się dopasować do prawa, ale prawo do ACTA. Akt ten narzuca więc pewne ramy na ustawodawstwo i prawo ratyfikującego go kraju. Dlatego gdy pisze się, że ACTA ma być "zgodnie z prawodawstwem Strony" to jest to pustosłów, skoro sama ACTA pisze wprost, że jej zapisy mają pierwszeństwo przed ustawą, a zwróć uwagę, że ustawą jest także KONSTYTUCJA. Innymi słowy ACTA ma pierwszeństwo PRZED konstytucją w przypadku niezgodności. Trybunał konstytucyjny może przywalić się do ustaw, ale pytanie się rodzi nagle jedno... Skoro ACTA jest ponad Konstytucją to jeśli wchodzą ustawy zgodne z pierwszą i niezgodne z drugą co orzeknie TK w takim wypadku i kto ma rację? Jakoś tego punktu nikt nie podnosi w rozmowach... A co jeśli coś będzie zgodne z Konstytucją i niezgodne z ACTA? Czy można będzie uchwalić?
Jak to nikt? Ju teraz ACTA to wspomina. Mogą to zrobić dowolne stowarzyszenia czy OZZ. Innymi słowy, jeśli przykładowo ZAIKS stwierdzi, że ktoś mógł się dopuścić złamania prawa autorskiego, to policja na ich wniosek (nie ma wspomniane, że MUSZĄ być dowody) ma się tą sprawą zająć. W tym momencie mogą zająć podejrzane mienie (w przypadku danych cyfrowych nośniki, urządzenia itp) na czas nieokreślony na czas trwania ekspertyzy. Dodatkowo ACTA zrzuca obowiązek rekompensaty za straty tym spowodowane. Może ona zostać przyznana, ale nie musi. By było zabawniej, kwota zasądzona w przypadku udowodnienia Ci winy może być niebotyczna. Począwszy od jakiegoś ryczałtu, poprzez wartość licencji aż po domniemane straty wynikające z ilości produktu razy bliżej nieokreślona wartość podana przez powoda. Zapomniałbym... Jeśli się walną jednak i to Ty udowodnisz, że jesteś jednak niewinny, nikt nie jest pociągany do sankcji karnej, cywilnej czy materialnej, ponieważ ACTA nakazuje osoby wydające te decyzje każdemu Państwu chronić przed skutkami pomyłek.
To teraz poczytaj sobie dalej o Komitecie: Na początek mogą oni pchnąć łagodną wersję, ale potem używając zgodnie z zasadą consensusu, mogą dowolnie modyfikować dowolny punkt ACTA :) Na dodatek rząd pieprzy głupoty o nowelizacjach ACTA. Artykuł 42 wyraźnie mówi, że by strony mogą zgłaszać wnioski o zmianę i nie tylko, ale by została ona przyjęta, zgodę muszą wyrazić WSZYSCY i zdać papiery Depozytariuszowi, którym jest obecnie rząd Japonii. innymi słowy jeśli bedą chcieli to nigdy liberalne artykuły nie zostaną ratyfikowane.
A tak jeszcze propo systemu prawneg i praktyki to popatrz co robi rząd. Ślepy nie jestem i NIE WIERZĘ, że nagle się poprawią i wszystko będzie cud-miód przejrzyście prowadzone. Wszelkie zmiany, aktualizacje, cokolwiek, będą przemycane w taki sposób, by nikt się nie połapał co jest grane. Właśnie ta dowolność jeszcze bardziej zagrożenie podnosi.
Czytam kolejny raz i nadal nie widzę tu ograniczania praw nadanych przez demokrację, a wręcz jasno jest napisane, że są to prawa "święte" (paragraf 3. art. 27). Cała ta akcja przeciw zaczyna wyglądać na nadmuchaną przez właścicieli portali udostępniających pliki. To co jest zapisane w artykule 27 obowiązuje już w naszym prawie. ACTA wygląda mi na umowę międzynarodową i tyle. Żal, że pod innymi artykułami dotyczącymi ACTA jest wielka nie merytoryczna dyskusja, a pod źródłami tylko kilka wypowiedzi. Chcemy żyć w państwie prawa, a protestami popieramy kradzież. Czegoś tu nie rozumiem.
Po pierwsze ACTA WTO - produkty, podróbki z Chin i inne
Po drugie: zbyt słaby "gorset ochronny" internauty, gdzie mało precyzyjnie określono pojęcie właściciela strony /który za udostępnianie utworów,dzieł itd. winien ponosić całkowitą odpowiedzialność za naruszenie praw,a użytkownik co może o tym wiedzieć co legalne co nie legalne raczej mi sie wydaje, że strony powinny być rejestrowane z tzw. ceryfikatem poprawności internetwej
cyt: "ARTYKUŁ 41
Wycofanie
Strona może wycofać się z niniejszej Umowy na drodze pisemnego powiadomienia złożonego Depozytariuszowi. Wycofanie staje się skuteczne po upływie 180 dni od dnia otrzymania powiadomienia przez Depozytariusza."
wg mnie Polska w ogóle nie musiała tego podpisywać, a w każdym razie jeśli którekolwiek państwo będzie chciało się wycofać - może to zrobić bez żadnej dodatkowej komisji - problem obecnie widzę jedynie w traktacie lizbońskim, który obliguje Nas do modyfikacji prawodawstwa wg "widzi mi się" polityków wspólnoty, którzy w ogromnej większości lepsi od naszych "bambaryłów" nie są :( - szkoda, że jakoś ci ostatni zapomnieli o dostosowaniu zgodnie z tym traktatem zarobków do średniej unijnej...
Ale tez każde Państwo musi się dostosować, co z kolei oznacza zmianę prawa w każdym Państwie, tak aby umożliwiało egzekwowanie ACTA.