Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Zespół Macierewicza sprzedaje "Raport smoleński" za 30 zł. Nie publikuje kopii cyfrowej

12-04-2013, 09:06

Raport smoleński przygotowany przez zespół parlamentarny jest sprzedawany w internecie za 30 zł sztuka. Tego dokumentu nie ma na stronach Sejmu i odpowiedzialnego Zespołu. To nie jest w porządku.

Dziennik Internautów już kilka razy opisywał problem, jakim w Polsce jest traktowanie informacji publicznej jako własności prywatnej, na której zarabiają wybrane podmioty. Tak było choćby ze wzorami znaków drogowych, co oburzyło wielu naszych Czytelników. Teraz znalazł się kolejny taki przypadek, nieco zabawny, ale jednak zastanawiający.

Raport smoleński za 30 zł

W księgarni internetowej Gazety Polskiej sprzedawana jest publikacja pt. Raport smoleński - stan badań. Z opisu na stronie księgarni wynika, że jest to po prostu  najnowszy raport Zespołu Parlamentarnego ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy TU-154M z 10 kwietnia 2010 roku.

Publikacja kosztuje 30 zł. Szczerze mówiąc, to dużo jak na 128-stronicowe wydanie tego typu dokumentu, w dodatku w oprawie broszurowej.

zrzut

Dziennik Internautów zazwyczaj stroni od tematów "smoleńskich", ale zawsze chętnie analizujemy różne sprawy pod kątem dostępu do informacji publicznej. Dlatego zainteresowała nas ta pozycja.

Gdzie jest darmowa kopia?

Sprzedawanie wydania "Raportu smoleńskiego" nie jest samo w sobie złe. Jakiś wydawca zechciał to wydrukować, księgarnia chce to sprzedawać i jeśli znajdą się nabywcy, to wszystko jest w porządku.

Jest tylko jeden problem. Wspomniany raport jest wynikiem prac zespołu parlamentarnego. Wydaje się więc, że powinien być udostępniony w internecie do pobrania za darmo.

Na stronie Sejmu możemy znaleźć stronę Zespołu Parlamentarnego ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy TU-154M z 10 kwietnia 2010 roku. Wygląda ona tak:

zrzut

Niestety na tej stronie nigdzie nie znajdziemy wspomnianego raportu. W ogóle nie ma tam żadnych dokumentów oprócz regulaminu zespołu, ale jest jeszcze link do "Strony własnej zespołu". Poniżej linka jest informacja, że za formę i treść na tej stronie odpowiadają autorzy... ach... to musi być to!

Klikam w link STRONA WŁASNA ZESPOŁU i niestety... nic się dzieje. Link odsyła pod adres http://www.smolenskzespol.sejm.gov.pl/, ale w chwili pisania tego tekstu dostajemy jedynie komunikat o tym, że nie można nawiązać połączenia.

Zespół nie chce oddać raportu

Co to oznacza? Zespół parlamentarny nie chce mi ułatwić dotarcia do raportu i pobrania go. Próbuję zatem skorzystać z Google i niestety po 15 minutach szukania i przeglądania różnych stron o katastrofie w Smoleńsku nie mogę trafić na kopię tego dokumentu. Wybaczcie, ale nie mam zamiaru poświęcać więcej czasu na szukanie tego dokumentu.

Chcąc nie chcąc jako zwykły obywatel zaczynam myśleć, że są ludzie, którzy chcieliby sprzedać mi ten raport za 30 zł, ale nikt nie chce go oddać za darmo, żebym poznał niezwykłe ustalenia parlamentarzystów.

Szczerze powiedziawszy, już lepiej radzi sobie Zespół Parlamentarny ds. Promocji Badmintona (sic!). Na jego sejmowej stronie można znaleźć przynajmniej sprawozdanie z działań, w którym ujęto m.in. daty turniejów badmintonowych. To już jest jakaś informacja! Tymczasem wspomniany zespół od katastrofy smoleńskiej nie publikuje żadnych dokumentów poza własnym regulaminem, czyli z punktu widzenia obywatela udostępnia równie niewiele jak Parlamentarny Zespół ds. Wędkarstwa (to nie żart).

Nie ma o co drzeć szat

Sonda
Ile zapłaciłbyś za Raport smoleński zespołu Macierewicza?
  • musieliby mi dopłacić, bym przeczytał
  • 0 zł
  • do 10 zł
  • dam te 30 zł
wyniki  komentarze

O ile znam Czytelników DI24.pl, to zapewne zaraz zaczną zadawać złośliwe pytania, np. kto otrzymuje wynagrodzenie ze sprzedaży papierowego wydania "Raportu smoleńskiego"? Ile się tych wynagrodzeń uzbiera? Te pytania wydają się złośliwsze w momencie, gdy Zespół będący autorem raportu nie chce go ot tak udostępnić w sieci.

Ja osobiście myślę, że nie ma się czym przejmować, bo ten raport i tak nie ma wielkiego znaczenia. W Polsce trzeba walczyć o dostęp do ważniejszych danych, jak mapy, dane meteo, rozkłady jazdy czy informacje na temat procesu tworzenia prawa. Niemniej chciałem odnotować, że udostępnianie dokumentów wyprodukowanych przez zespoły parlamentarne nie powinno się odbywać w taki sposób.

Czytaj także: Ministerstwo dało firmie prawa autorskie do znaków drogowych? Możliwe tylko w Polsce!


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca

              *              



Ostatnie artykuły:


fot. DALL-E




fot. DALL-E



fot. Freepik