...chyba że chcesz zaprezentować swoje wdzięki atakującemu. Masz całkowitą pewność, że nikt nie przejął kontroli nad Twoją kamerą internetową? To prostsze niż myślisz.
W Dzienniku Internautów wielokrotnie pisaliśmy o clickjackingu, czyli „porywaniu” kliknięć. Użytkownik klika w niewinnie wyglądający element strony - to może być odnośnik, przycisk albo obrazek przykryty niewidoczną ramką. Kliknięcie aktywuje przygotowany przez atakującego skrypt. Może to skutkować zainfekowaniem komputera, a w przypadku likejackingu - Facebookowej odmiany tego ataku - nieświadomym „polubieniem” określonej strony.
Istnieje jeszcze camjacking - wystarczy nieopatrzne kliknięcie, by uruchomić aplet Flasha przechwytujący obraz z kamery internetowej użytkownika. Atak ten niedawno został opisany w Niebezpieczniku (zob. Camjacking: klikniesz na tej stronie i porywamy twoją kamerę - widzimy cię i słyszymy!). Tych, którzy na własnej skórze chcą się przekonać, jak to działa, odsyłamy na stronę z kodem proof-of-concept, który można uruchomić w Google Chrome. Twórca exploita raczej nie gromadzi przechwyconych obrazów, lepiej jednak nie ryzykować i nie odwiedzać tej strony, nie mając na sobie ubrania.
Kobieta z laptopem - zdjęcie z Shutterstock.com
Camjacking nie jest żadną nowością - już trzy lata temu informowaliśmy w Dzienniku Internautów o zatrzymaniu mężczyzny, który podglądał gimnazjalistki, uruchamiając za pomocą trojana ich kamery internetowe. Aplikacje typu RAT (ang. Remote Access Tool) od tamtego czasu wyewoluowały w zaawansowane hybrydy koni trojańskich i programów szpiegujących, wyposażone w dedykowany interfejs graficzny.
Jak podaje ESET, powołując się na wyniki śledztwa przeprowadzonego przez BBC, dostęp do tego interfejsu można kupić na czarnym rynku. W zamian za ustaloną kwotę nabywca uzyskuje m.in. dostęp do ekranu i dysku twardego ofiary oraz możliwość zdalnego korzystania z mikrofonu i kamery internetowej wbudowanej lub podłączonej do zainfekowanego komputera.
Wystarczy odrobina zdrowego rozsądku. Do potencjalnych ofiar wysyłane są e-maile, których treść skłania do kliknięcia w załączony plik lub odnośnik. Nieświadomi zagrożenia internauci sami instalują złośliwy program. Twórcy RAT polują przede wszystkim na kobiety - zainfekowane komputery są później wystawiane na sprzedaż na specjalnych forach internetowych, gdzie za równowartość 1 dolara można otrzymać dostęp do kamery wybranej ofiary.
Przed atakami RAT chroni większość rozwiązań typu Internet Security. Nie należy też zapominać o regularnym aktualizowaniu systemu i używanego oprogramowania (jeżeli ktoś nie zainstalował jeszcze łatek udostępnionych w tym miesiącu przez Microsoft i Adobe, radzimy to nadrobić).
Warto pamiętać, że większość kamer internetowych ma wbudowane diody informujące o aktywności urządzenia, dzięki czemu łatwo ustalić, kiedy któryś z programów korzysta z funkcji przechwytywania obrazu. Szczególnie ostrożnym sugerujemy zaklejenie kamery plastrem ;-)
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Średnio dostajemy 74% obiecanej prędkości internetu. Oto europejski broadband
|
|
|
|
|
|