Pomysł, by zaangażować większość polskich służb - jak ABW, CBA, kontrwywiad czy żandarmerię - do walki z e-hazardem jest powszechnie krytykowany. Urzędnicy zajmujący się telekomunikacją mówią, że blokowanie stron jest niezgodne z prawem.
reklama
Główne zarzuty do projektu walki z e-hazardem firmowanego przez ekipę Donalda Tuska to:
Wnioski o zablokowanie stron mają wysyłać nie tylko policjanci, ale też Straż Graniczna, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, Żandarmeria Wojskowa, CBA, wywiad skarbowy oraz Służba Celna. Według UOKiK instytucje te będą miały w zasadzie nieskrępowane możliwości kierowania żądania dokonania wpisu do Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych.
Wskazane przez służby strony i usługi mają natychmiast znikać z sieci. Wedle założeń witryny będą blokowane przez internetowych dostawców. Zdaniem Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej na "tak drastyczne środki" prawo UE zezwala w przypadku poważnych przestępstw. UKIE ma wątpliwości, czy można do nich zaliczyć nielegalny hazard.
Procedurę zgłaszania i blokowania stron skrytykowali również m.in. generalny inspektor danych osobowych, MSWiA i prezes UKE Anna Streżyńska. Kontrowersje budzą nie tylko techniczne możliwości blokowania stron, ale też brak skutecznego systemu odwoływania się od decyzji.
Szczegóły na Dziennik.pl
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*