Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Uczestniczył w oficjalnym konkursie na remiks, więc... naruszył prawo autorskie! - AWI

20-07-2015, 14:34

Zespół One Direction zorganizował konkurs na remiks swojej piosenki, ale niestety nie zapewnił, by mechanizmy antypirackie dały uczestnikom spokój.

robot sprzątający

reklama


To kolejny tekst z cyklu Absurdy własności intelektualnej (AWI).
* * *

Jednym z często omawianych absurdów własności intelektualnej jest istnienie różnego rodzaju mechanizmów antypirackich w sieci. Te mechanizmy służą do wykrywania praw autorskich i niestety służą również do ich egzekwowania. Internauta może być ukarany przez automat i często nawet nie ma możliwości odwołania się od decyzji bezdusznej maszyny. 

Ciekawym przykładem takiego pokrzywdzonego internauty jest Lee Adams, który postanowił wziąć udział w konkursie zorganizowanym przy udziale popularnego zespołu One Direction. W sieci znajdziecie jeszcze stronę konkursu. Zadaniem uczestników było zremiksowanie piosenki "Steal My Girl" i można było do tego użyć ścieżek dźwiękowych udostępnionych w serwisie SoundCloud. Uczestnicy konkursu mieli przesłać swoje prace również na SoundCloud.

Antypiracki robot nie odpuścił

Lee Adams wziął udział w konkursie i przesłał swoją pracę w przewidziany regulaminem sposób. Niestety jego remiks wykryły mechanizmy antypirackie i plik został zablokowany. Autor remiksu zwrócił się do SoundCloud ze swoim problemem, ale usłyszał tylko tyle, że nie posiada pełni praw autorskich do utworu. Na nic zdały się wyjaśnienia, że przecież konkurs, że One Direction sama opublikowała ścieżki itd. 

Lee Adams zwrócił się do organizatora konkursu, ten wyjaśnił sprawę z SoundCloud i utwór został przywrócony. Konkurs już minął, sprawa przycichła i remiks "leżał" sobie na SoundCloud kilka miesięcy, ale niestety w ubiegłym tygodniu Lee znów dostał powiadomienie o tym, że naruszył prawo autorskie i jego utwór został zablokowany. Nic dziwnego, że Adams trochę się zdenerwował. Oto wytwórnia muzyczna zorganizowała konkurs, zachęciła ludzi do nadsyłania prac, a potem potraktowała ich jak piratów. Sprawę opisał TorrentFreak w tekście pt. ONE DIRECTION REMIX COMP ENTRY IS COPYRIGHT INFRINGING, SONY SAYS.

Właściwie Adams powinien się tego spodziewać. W opisie konkursu napisano wyraźnie, że "prawa do materiałów utworzonych przez uczestników (...) przynależą Sony Music". Tylko kto by się spodziewał, że Sony wykorzysta te prawa, by po prostu wyrzucić remiksy do kosza po konkursie?

Zrób dla nas remiks... ty piracie!

Dlaczego jest to absurd godny opisania? Nawet duże wytwórnie muzyczne z pewnością rozumieją, że nie jest najlepszym pomysłem zachęcanie fanów do remiksowania, by później potraktować ich jak piratów. Wydaje się, że w tym przypadku wytwórnia nie zapanowała nad antypirackimi mechanizmami. One po prostu żyją własnym życiem i nie potrafią odróżnić konkursowego remiksu od piractwa, nie potrafią też odróżnić dzieła chronionego od dzieła z domeny publicznej, nie potrafią nawet odróżnić śpiewu ptaków od pirackiej muzyki

Na pierwszy rzut oka doszło tylko do tego, że jakiś twórca został pozbawiony możliwości publikowania dzieła zależnego w SoundCloud. Tak to wygląda z boku, ale całkiem inaczej widzi to człowiek, który nie jest piratem, a mimo to otrzymuje informację o dokonanym przez siebie naruszeniu. Ten człowiek został wręcz zaproszony do dokonania tego, co potem okazało się naruszeniem. Ta historia powinna być przestrogą dla wszystkich, którzy w przyszłości będą uczestniczyć w konkursie na remiks organizowany przez dużą wytwórnię. 

Czytaj także: Mruczenie kota narusza prawa autorskie EMI? No bez przesady... (AWI)


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:







fot. Freepik



fot. Freepik



fot. Freepik