Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Twórca gry McPixel zarobił dzięki piratom, a mógł z nimi walczyć...

19-09-2012, 11:38

Twórca gry McPixel najpierw dziękował społeczności The Pirate Bay za dostrzeżenie jego gry, potem sprzedawał tę grę w modelu zapłać-ile-chcesz. Zarobił ponad 7,7 tys. dolarów, co na polskie warunki jest całkiem przyzwoitym przychodem. Mówimy właśnie o wyczynie Polaka.

Wielcy wydawcy zazwyczaj alergicznie reagują na piractwo i P2P, ale Dziennik Internautów już kilkakrotnie pisał o pozytywnych reakcjach niezależnych twórców gier na to, że ktoś udostępnił efekty ich pracy w sieci BitTorrent

Bohaterem najnowszej takiej historii jest Sos Sosowski, polski niezależny deweloper gier, który jest twórcą gry McPixel. Kiedy ta właśnie gra pojawiła się na The Pirate Bay, Sosowski postanowił podziękować piratom. W komentarzu na TPB wyraził radość z tego, że dostrzeżono jego twórczość, a do podziękowań dołączył kody podarunkowe.

Cieszcie się grą!

- Przede wszystkim cieszcie się grą, powiedzcie o niej znajomym i rzućcie trochę monet w moim kierunku, jeśli (gra) wam się podoba - czytamy we wpisie Sosa na TPB.

Postawę dewelopera dostrzegli administratorzy The Pirate Bay, którzy postanowili promować jego grę w ramach swojej platformy. Warto bowiem wiedzieć, że The Pirate Bay oferuje promocję wybranym twórcom na stronie głównej i jest to promocja niezwykle cenna, o którą starały się już tysiące twórców. Koszt tej promocji jest bardzo przejrzysty - trzeba udostępnić w sieci jakąś swoją twórczość za darmo.

Czytaj: The Pirate Bay: 5 tys. artystów chce promocji na tej stronie

W okresie promocji Sosowski udostępnił grę w modelu zapłać-ile-chcesz. Teraz na jego stronie możemy poczytać o efektach akcji. Gra McPixel zarobiła 7788,07 dolarów, sprzedając 3043 kopii gry w średniej cenie 2,56 dolarów za kopię. Dwie najbardziej szczodre osoby zapłaciły za grę 140 i 133 dolary. Trzy osoby dały ponad 60 dolarów - tak przynajmniej wynika z opisu efektów akcji, który znajdujemy na stronie stronie McPixel.

Jak już wspominałem, nie po raz pierwszy deweloper gry zdecydował się na współpracę z piratami. Już w roku 2009 firma ACE Team zwróciła się do użytkowników The Pirate Bay, aby kupili ich grę, jeśli ta im się spodoba po ściągnięciu z sieci P2P. Firma nie zrobiła natomiast nic, aby usunąć grę z TPB.

W roku 2010 gry ze studia Wolfire Games dało się kupić za jednego centa. Mimo to 25% pobierających nie chciało zapłacić. Współzałożyciel Wolfire Games Jeffrey Rosen napisał wówczas na blogu studia, że 79 tys. ludzi wpłaciło jakąś kwotę za gry, a ci, którzy nie zapłacili, najwyraźniej nie działali z pobudek finansowych. Wolfire Games nie miało zamiaru ścigać tych osób.

W ubiegłym miesiącu Mike Masnick z serwisu TechDirt udowodnił na przykładzie własnej książki, że ludzie zapłacą za treści niezależnie od tego, czy będziesz zmuszać ich do płacenia. Większość nie zapłaci, ale po prostu nie da się ich do tego zmusić. Warto zatem ułatwić zakup tym, którzy chcą zapłacić. Masnick sprzedał swoją książkę w modelu zapłać-ile-chcesz i co trzeci kupujący zdecydował się zapłacić przeciętnie 5 dolarów.

Sonda
Czy płaciłbyś, gdyby znane filmy i gry były dostępne w modelu zapłać-ile-chcesz?
  • tak
  • nie
  • trudno mi powiedzieć
wyniki  komentarze

Pirat czy nie, grunt, by płacił

Najnowszy wyczyn Sosowskiego również opiera się na założeniu, że za grę zapłaci ten, kto spełnia dwa warunki:

  • może zapłacić (tzn. posiada środki i dostęp do danej opcji płatności),
  • chce zapłacić.

To założenie jest przeciwieństwem absurdalnej filozofii wielkich wytwórni filmowych i muzycznych, które wierzą, że zmuszając kogoś do płacenia, możesz wyciągać od niego pieniądze nawet wielokrotnie. Efektem tej właśnie filozofii jest tzw. okienko pomiędzy poszczególnymi premierami filmów. To okienko tylko frustruje ewentualnych nabywców, co napędza piractwo, ale przemysł rozrywkowy nie chce tego dostrzec.

Dawno temu pod jednym ze swoich tekstów natknąłem się na komentarz Czytelnika, który stwierdzi, że pobiera filmy z P2P, ale nie kupiłby ich, gdyby nie było możliwości pobrania. Można przecież zaczekać te 5 lat i zobaczyć film w telewizji... prawda? Nie zmienia to jednego - ten, kto nie chce płacić, nie zapłaci. Zapłaci ten, kto chce i może.

Czytaj: Przemysł filmowy napędza piractwo, ale nie chce tego dostrzec


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:




fot. Freepik