W dyskusji o elektrowni atomowej ekologia ściera się z wielkimi pieniędzmi, a technologia walczy z zabobonami. Analizując przebieg tej dyskusji w mediach, można dojść do wniosku, że Polacy chcą elektrowni atomowej, byle nie znajdowała się ona zbyt blisko.
Instytut Monitorowania Mediów w ramach Kompasu Social Media zbadał przekazy internetowe z ostatniego kwartału 2011 roku, dotyczące elektrowni atomowych w kontekście Polski. Analiza objęła ponad 5,5 tysiąca materiałów. Okres badania nie jest przypadkowy: w tym okresie miało miejsce wiele wydarzeń związanych z "polskim atomem", była też kampania wyborcza.
Wyraźny jest strach przed katastrofą, co zresztą łatwo zrozumieć. W jednej piątej materiałów o elektrowniach jądrowych w kontekście Polski pojawiły się odwołania do katastrofy w Fukushimie, a w 730 publikacjach mówiono o Czarnobylu. Mimo to niepokojącą frazę „drugi Czarnobyl” zastosowano tylko 5 razy, a „powtórka z Czarnobyla” – 4 razy. W analizowanym okresie pojawiło się też 10 publikacji zawierających zwrot „Gąskobyl” – będący połączeniem Czarnobyla i Gąsek, czyli potencjalnej lokalizacji polskiej elektrowni.
Energia atomowa ma wielu przeciwników - Greenpeace, Zieloni, ale też na przykład Fundacja Anny Dymnej negują pomysł budowy elektrowni w Polsce. Co więcej, planom sprzeciwiają się także Niemcy i Austria. Sceptyczne opinie dochodzą również z miejscowości, w których inwestycje mają być realizowane.
Ekolodzy nalegają na wykorzystanie odnawialnych źródeł energii i wskazują turbiny wiatrowe na Bałtyku jako rozwiązanie lepsze niż atom. Wciąż żywe są obawy na tle zdrowotnym: promieniowanie, choroby, rak, a zwłaszcza problemy z tarczycą to wciąż wykorzystywane argumenty. Na korzyść budowy elektrowni przemawia jeden z koronnych w czasach kryzysu argumentów – nowe miejsca pracy. Na ten temat pojawiło się niemal 150 przekazów.
Dyskusja o potencjalnej lokalizacji polskiej elektrowni wywołała znaczne poruszenie w internecie, generując niemal 900 publikacji z tym związanych. Najczęściej w tych publikacjach pojawiały się trzy lokalizacje wskazane przez PGE: Żarnowiec (1289 razy), Gąski (1135) i Choczew (1024).
Kampania wyborcza skłoniła wszystkie partie polityczne do zabrania głosu w sprawie bezpieczeństwa energetycznego kraju, czyli między innymi planów budowy elektrowni atomowej. Najczęściej w tym kontekście informowano o stanowisku PO, następnie PSL i PiS. Popularnością cieszyło się też referendum – propozycja SLD.
W analizowanym okresie rozpoczął się przetarg dla wykonawców, a PGE uruchomił program edukacyjno-informacyjny „Świadomie o atomie”. Polska firma była też zaangażowana w atomowe plany Litwy. Rezygnacja z tego projektu bez porozumienia z rządem – według niektórych źródeł – stała się przyczyną dymisji Tomasza Zadrogi, prezesa PGE. Media informowały, że zainteresowanie budową polskiej elektrowni wykazały również firmy zagraniczne, np. francuska Areva czy rosyjski Rosatom.
Artykuł może zawierać linki partnerów, umożliwiające rozwój serwisu i dostarczanie darmowych treści.
|
|
|
|
|
|
|
|
Stopka:
© 1998-2025 Dziennik Internautów Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone.