Orzeczenie nieważności umowy kredytu we frankach wydaje się być bardzo korzystnym, z punktu widzenia klienta, rozwiązaniem. Niemniej jednak należy mieć świadomość, że wyrok ten pociąga za sobą konsekwencje, które zależne są tak naprawdę od momentu, w jakim kredytobiorca zdecydował się złożyć pozew o unieważnienie umowy.
Unieważnienie umowy kredytu we frankach wiąże się z koniecznością doprowadzenia do stanu sprzed dnia zawarcia kontraktu. W praktyce oznacza to wymianę płatności pomiędzy bankiem a klientem, tak aby kredyt bilansował się do zera. Jeśli klient nie spłacił całego kapitału, to będzie on musiał w trybie niemalże natychmiastowym oddać bankowi pieniądze. Wcześniej jednak należy dokonać odpowiednich przeliczeń, bowiem rata kredytu składa się z części odsetkowej oraz kapitałowej, tymczasem klient zwraca jedynie kapitał, a nie odsetki. Dla Frankowiczów, którzy zaciągnęli zobowiązanie na 20, a nawet 30 lat, unieważnienie umowy może więc oznaczać konieczność wypłacenia na rzecz banku sporych środków pieniężnych.
W przypadku, gdy klient znajduje się na końcu okresu kredytowania bądź nadpłacał kredyt w czasie trwania umowy, może dojść do odwrotnej sytuacji. Wtedy bowiem często okazuje się, że to bank powinien zwrócić klientowi nadpłaconą kwotę. Oczywiście, tutaj także należy dokonać stosownych przeliczeń. Taka sytuacja wydaje się najbardziej pożądana z punktu widzenia klienta, który może otrzymać zwrot gotówki. Z drugiej jednak strony zdarza się rzadko, ponieważ zwykle kredytobiorcy pozywają banki, jeśli do końca okresu kredytowania pozostało kilka, a nawet kilkanaście lat. Może mieć miejsce także inny przypadek, w którym, po dokonaniu stosownych przeliczeń, okazuje się, że klient spłacił kapitał, lecz nie odsetki. Wtedy też saldo bilansuje się niemalże do zera — jest to sytuacja idealna, ponieważ klient nie dokonuje zwrotu na rzecz bank, bank natomiast nie musi zwracać gotówki klientowi.
Wielu kredytobiorcom wydaje się, że unieważnienie umowy byłoby najkorzystniejszym rozwiązanie, jednak w praktyce nie zawsze tak jest. Wszystko dlatego, że czasami zachodzi konieczność wypłacenia bankowi sporej ilości pieniędzy, której kredytobiorcy mogą zwyczajnie nie posiadać. Co więcej, w przypadku wydania wyroku korzystnego dla klienta, banki ubiegają się o wynagrodzenie za korzystanie z pożyczonego kapitału. Choć Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Rzecznik Finansowy stoją na stanowisku, że bank nie może domagać się takiego wynagrodzenia, to w praktyce nie wiadomo, jak do ich roszczenia będą podchodzić sądy. Może więc okazać się, że unieważnienie umowy kredytowej to dopiero początek batalii sądowej, która czeka kredytobiorcę. Warto mieć na uwadze, że każda sytuacja jest inna, a każda umowa skonstruowana w różny sposób. Banki będą jednak domagały się jakiejś rekompensaty, bowiem unieważnienie umowy kredytowej z ich punktu widzenia jest bardzo niekorzystnym rozwiązaniem.
Więcej informacji znajdziesz na stronie https://kancelariafrankowicza.pl/
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|