"Czy ktoś z rodziny mógł pobierać ten film w 2013 roku?" Ludzie są wzywani na policję aby odpowiadać na takie pytania. Znów chodzi o sprawę "Drogówki" i nie mamy pewności, czy jest to stare czy nowe postępowanie. Jeśli jest nowe to... bardzo niedobrze.
reklama
Po ostatnich zatrzymaniach komputerów w Szczecinie polscy internauci znów mają pewne powody do niepokoju.
Różni ludzie dostają wezwania na przesłuchania w sprawie udostępniania filmu "Drogówka" przez BitTorrenta. O tych wezwaniach pisał m.in. Bezprawnik, ale wiem o nich również z własnych źródeł. Co ważne, osobom przesłuchiwanym nie zabrano sprzętu.
Przesłuchania miały miejsce m.in. we Wrocławiu. Spytałem KWP we Wrocławiu o postępowanie, w ramach którego prowadzono te przesłuchania. Dowiedziałem się, że policjanci jedynie udzielali pomocy funkcjonariuszom z Pruszkowa. Zwróciłem się zatem do Policji w Pruszkowie z pytaniem o to postępowanie. Jak dotąd nie dostałem odpowiedzi, ale będę pytał dalej.
Nie jest to pierwszy raz, gdy policja podejmuje jakieś działania w związku z udostępnianiem filmu "Drogówka". Bezprawnik sugeruje, że przesłuchania są elementem jakiegoś nowego postępowania, a nie echem tych starych i głośnych postępowań. Jeśli to naprawdę jest nowe postępowanie, to mamy problem. Wyjaśnię dlaczego, ale najpierw muszę przypomnieć wydarzenia z przeszłości.
Rzućmy okiem na historię działań "antypirackich" w sprawie Drogówki.
Teraz mamy przesłuchania. Wiemy, że te przesłuchania są prowadzone w ramach pomocy dla policjantów z Pruszkowa. Wiemy również - z własnych źródeł - że na przesłuchania były wzywane osoby, które wcześniej dostały pismo z kancelarii z wezwaniem do zapłaty. Pismo było z roku 2014, a teraz (koniec roku 2016) ludzie mają się stawiać na policji i wyjaśniać.
I tutaj nasuwa się pytanie...
Możliwe, że policja ciągle zajmuje się postępowaniem w sprawie udostępniania "Drogówki" jeszcze w 2013 roku. To oznaczałoby, że organy ścigania działają chaotycznie. Sama idea przesłuchiwania w takiej sprawie po wielu latach jest... kontrowersyjna. Części ludzi zabrano komputery (w Częstochowie), części ludzi nie zabrano sprzętu, ale wielu z nich zdążyło już zmienić komputer. Niektórzy nawet zmienili router, dostawcę internetu, miejsce zamieszkania, żonę i psa. To jednak dużo czasu! Niektórzy dostają wezwania na przesłuchanie i zwyczajnie nie wiedzą czy się śmiać czy płakać. Dziwaczne jest dla nich pytanie "Czy w roku 2013 pani syn mógł pobrać ten film"? Od tego czasu syn mógł dorosnąć i wylecieć z gniazda.
Jeśli jest nowe postępowanie to też niedobrze. Oznaczałoby to, że pokrzywdzony "recyklingował" adresy IP pozyskane wcześniej i zgłoszone w ramach innych postępowań. Być może nie wyszło w jednej prokuraturze i ktoś próbuje w drugiej? Albo zwyczajnie robi drugie podejście? To byłoby bardzo niepokojące.
Jak już wspominałem, potrzeba więcej informacji. Czekam na odpowiedzi policji z Pruszkowa. Dam znać jak tylko wszystkiego się dowiem.
Zakończę ten tekst pozytywnie. Z doniesień moich informatorów wynika, że policjanci są mili, nie chcą zajmować zbyt dużo czasu i nierzadko rozumieją czym jest copyright trolling. Podobno przesłuchania nie trwają długo i nie są stresujące. Policjanci to jednak rozsądni ludzie, w przeciwieństwie do niektórych osobników próbujących "spieniężać piractwo".
--
Skontaktuj się z autorem jeśli wiesz coś więcej o tej sprawie - mmaj@di24.pl
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Użyczenie e-booka można traktować jak użyczenie książki papierowej - wyrok TSUE
|
|
|
|
|
|