Związek pomiędzy sprzedażą płyt a piractwem może być bardziej złożony - uważa badacz z Queens University. Piractwo może napędzać sprzedaż cyfrową, ale ten efekt będzie różny w zależności od popularności artysty.
reklama
Czy piractwo naprawdę szkodzi sprzedaży muzyki? Przemysł rozrywkowy od lat publikuje dane o swoich gigantycznych stratach, wyliczając je w prymitywny sposób (każde pobranie = strata o wartości ceny detalicznej). Obiektywne badania naukowe od lat mówią, że prawda jest nieco bardziej skomplikowana. Piractwo może pomagać pewnym artystom w zdobywaniu popularności. Są też badania sugerujące, że piractwo stymuluje twórczość, a piraci są bardziej skłonni do wydawania pieniędzy na kulturę.
Wciąż nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy piractwo szkodzi czy pomaga. Kolejni badacze podejmują ten problem. Jonathan Lee z Queens University opublikował ciekawy raport pt. Purchase, Pirate, Publicize: The Effect of File Sharing on Album Sales.
Jonathan Lee przeanalizował 2251 albumów sprzedawanych w USA oraz dane dotyczące pobierania tych albumów z sieci od roku 2008. Badacz korzystał z danych Nielsen SoundScan, które obejmują zarówno sprzedaż fizyczną jak i cyfrową. Dane na temat pobierania były uzyskane z prywatnego trackera BitTorrenta, który oferował pobieranie 250 tysięcy różnych albumów i notował 4,8 mln pobrań. Użytkownicy tej strony musieli spełnić określone warunki w zakresie udostępniania, aby móc z niej korzystać (można dyskutować o tym, czy było to właściwe źródło danych do badań).
Co ustalił badacz w wyniku porównania danych?
- Wnioskuję, że aktywność w udostępnianiu plików ma statystycznie istotny choć ekonomicznie skromny wpływ na legalną sprzedaż muzyki. Ten związek różni się w zależności od medium: dzielenie się plikami obniża sprzedaż kopii fizycznych, ale napędza sprzedaż cyfrową - stwierdza badacz.
fot. chriszak (lic. CC)
Lee dodaje, że efekt ekonomiczny piractwa jest zależny od popularności artysty. Czołowi artyści tracą sprzedaż płyt, ale strata jest częściowo wynagradzana wzrostem sprzedaży cyfrowej i ogólne efekt ekonomiczny jest mały. Średniej klasy artyści zyskują na pobieraniu, natomiast najmniej znani artyści najczęściej tracą. Badacz uważa, że piractwo może pomóc mało znanym artystom, jeśli wykazują oni duży potencjał.
Jonathan Lee wskazuje również elementy, których jego badanie nie mogło uwzględnić. Zostało ono przeprowadzone w latach, gdy piractwo było już dość popularne i ludzie mieli technologie do wygodnego pobierania całych albumów. W latach jeszcze wcześniejszych ludzie częściej pobierali pojedyncze piosenki, co częściej mogło dawać efekt podobny do "try before you buy".
Z drugiej jednak strony wiele się zmieniło od roku 2008 np. w kwestii dostępności i popularności usług cyfrowych. Dziś mogłoby się okazać, że wpływ ekonomiczny związany ze wzrostem sprzedaży cyfrowej jest inny. Można też zadawać pytania, czy badacz postąpił słusznie porównując dane z prywatnego trackera.
Dziś inni są nawet konsumenci, bo przecież ludzie będący kiedyś dziećmi stają się nieuchronnie dorosłymi, którzy głosują swoim portfelem. Należy też mieć na uwadze, że piractwo to nie tylko muzyka. Tu również filmy, programy telewizyjne czy książki. Wyniki badań mogłyby być inne dla każdego z tych rodzajów treści, ponieważ inne są sposoby konsumowania tych treści.
Jonathan Lee dostrzega niekompletność swoich badań, a jednak ostatecznie formułuje pewną poradę dla przemysłu rozrywkowego. Powinien on starać się o to, aby konsumpcja cyfrowa była jak najłatwiejsza. Wtedy mamy największe szanse na to, że ludzie w końcu coś kupią.
Dodajmy jeszcze, że przemysł rozrywkowy nigdy nie zlikwidował piractwa pomimo inwestowania ogromnych środków w walkę z tym zjawiskiem. Jednocześnie sam przemysł rozrywkowy tworzy bariery na drodze do cyfrowej konsumpcji. Przypomnijmy, że w tym tygodniu Parlament Europejski przyjął rezolucję przeciwko terytorialnym blokadom w dostępie do treści. Ciągle jest problem z takimi rzeczami jak różnice w datach premier albo DRM. Przemysł rozrywkowy blokuje więc ten kanał sprzedaży, który dzięki piractwu mógłby zyskać. Jest to również kanał sprzedaży najbardziej naturalny dla młodych pokoleń.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Twoje prywatne rozmowy z Facebooka posłużą do badań oglądalności. Co ty na to?
|
|
|
|
|
|