Jeśli zauważyłeś, że któryś z Twoich znajomych na Facebooku polubił reportaż na temat rzekomej śmierci Michaela Schumachera, powstrzymaj ciekawość i nie klikaj w odnośnik. To pułapka, która żerując na ciekawości internautów, zamienia facebookowe profile w reklamę wątpliwej jakości strony podszywającej się pod serwis informacyjny.
reklama
Wśród użytkowników Facebooka rozprzestrzenia się scam, który informuje o rzekomej śmierci wybudzonego niedawno ze śpiączki kierowcy Formuły 1 Michaela Schumachera - ostrzegają eksperci z firmy ESET. Kliknięcie odnośnika przenosi na stronę, która wygląda jak serwis z najważniejszymi informacjami z całego świata. Jej twórcy informują, że użytkownik może obejrzeć film na temat śmierci Schumachera, jeśli zgodzi się na wcześniejszą publikację materiału na swojej osi czasu.
Jak zwykle w tego typu oszustwach, nieopatrzne wyrażenie zgody nie skutkuje odtworzeniem filmu. Na osi czasu internauty zostaje tylko opublikowana widoczna powyżej wiadomość - w ten sposób materiał dociera do kolejnych potencjalnych ofiar, które zauważając kontrowersyjną treść na facebookowym profilu swego znajomego, mogą powtórzyć jego błąd.
To oczywiście nie pierwsza i nie ostatnia pułapka zastawiana na użytkowników popularnego serwisu społecznościowego - w Dzienniku Internautów informowaliśmy np. o 6 oszustwach na Facebooku, które trzeba umieć rozpoznawać. Co zrobić, jeśli przypadkiem klikniesz w opisaną wyżej pułapkę? Przede wszystkim usuń odnośnik do strony oszusta - w ten sposób nie wpędzisz swoich znajomych w kłopoty. Sprawdź również, czy w sekcji „polubienia” na Twoim profilu na Facebooku nie pojawił się kolejny niechciany serwis WWW.
Czytaj także: Jak nie zostać „klikaczem” na facebookowej farmie
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Firmy będą się starać o zamówienia publiczne w sieci, czyli eKatalogi. Jak to ma działać?