Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

...a to wszystko w ramach sprzeciwu wobec podpisania przez Polskę ACTA. Mimo zapewnień ministra Radosława Sikorskiego o efektywnym odpieraniu ataków, nie wszystkie rządowe strony wróciły do pełnej funkcjonalności. Ujawniono też hasła do e-maili pracowników organizacji rządowych (choć CIR twierdzi, że są fałszywe).

Na konferencji prasowej zorganizowanej we wtorek, 24 stycznia, Donald Tusk powiedział, że rząd "w żadnym wypadku" nie ustąpi wobec szantażu, za jaki uznaje działania polskich hackerów. Według jego słów nie ma na razie zagrożenia dla funkcjonowania państwa; ataki na rządowe strony internetowe premier określił jako dokuczliwe i skuteczne propagandowo. Przyjrzyjmy się, czym w ciągu ostatnich dwóch dni zdążyli pochwalić się rzekomi członkowie Anonymous.

Zdajemy sobie sprawę, że słowo "rzekomi" może urazić niektórych z nich. Faktem jest jednak, że to ruch zdecentralizowany, niemający przywódców (choć w ubiegłym roku niejaki Barrett Brown występował nawet w telewizji, twierdząc, że jest rzecznikiem Anonymous - niewielu w to uwierzyło). Na Twitterze działa kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt kont, które nazywają siebie oficjalnymi kanałami informacji o działaniach haktywistów. Podobnie dzieje się na Facebooku.

Upraszczając, byle nastolatek, który umie uruchomić LOIC (program używany do ataków DDoS), może uznać się za członka Anonymous, a jeśli jeszcze potrafi podmienić w sieci jakąś stronę, to już klękajcie narody. Ostatnie włamania dowiodły zresztą, że nie trzeba być wielkim ekspertem, by tego dokonać, przykładowo strona premiera była zabezpieczona hasłem "admin1". Paradoksalnie więc nie ma nic prostszego, niż podszyć się pod grupę Anonimowych. Albo inaczej - członkiem Anonymous może być każdy, ale inne osoby dokonują ataków np. w Stanach Zjednoczonych, a inne blokują polską infrastrukturę rządową, nikt tego odgórnie nie koordynuje.

Czytaj także: Atak Anonymous czy pospolite ruszenie przeciw ACTA?

Ataki Anonymous w naszym kraju prowadzone są pod szyldem sprzeciwu wobec ACTA. Do najbardziej spektakularnych wyczynów można zaliczyć ujawnienie adresów e-mail wraz z hasłami dostępu pracowników rządowych oraz fragmentów innych baz danych. Doszło do tego wczoraj na jednym z fan page'ów polskich Anonymous na Facebooku. Akcję zakończono stwierdzeniem: Lulz, to nie jest nasz wspomniany "as" z rękawa - zaledwie przedsmak. Rząd ma jeszcze okazję się wycofać z ACTA.

Centrum Informacyjne Rządu zareagowało zapewnieniem, że podane informacje są fałszywe. Po analizie zamieszczonych dzisiaj w internecie przez grupę Anonymous Polska danych zawierających m.in. loginy i hasła dostępu pracowników Kancelarii Prezesa Rady Ministrów stwierdzono, że podane hasła nie są hasłami do służbowych skrzynek mailowych tych pracowników - głosi oficjalny komunikat CIR.

Ujawnione w tym samym czasie fragmenty innych baz danych (m.in. Gazeta.pl i TVP) też budzą pewne wątpliwości. Opublikowane w sieci fragmenty kodu przypisywane Gazeta.pl zostały zweryfikowane i na pewno nie pochodzą z żadnej z baz danych portalu - zapewniają jego redaktorzy.

Ciekawostką jest włamanie na stronę szefa MSZ Radosława Sikorskiego, który najpierw przekomarzał się z "paniami i panami hakerami" na Twitterze, a potem - jak podaje Gazeta.pl - na konferencji prasowej po posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych państw UE powiedział: Monitorujemy sytuację na bieżąco. Nie zamierzam zapeszać i mówić, że jest bezpiecznie, bo to są bardzo skomplikowane technicznie sprawy i nie ma - o ile wiem - takiej witryny na świecie, która byłaby w stanie się oprzeć atakowi, jeśli ma on wystarczającą siłę. Ale MSZ ma jedne z nowocześniejszych systemów w naszej administracji.

Zhackowana strona ministra Sikorskiego
fot. - Zhackowana strona ministra Sikorskiego
Strona msz.gov.pl kilkakrotnie padała pod naporem hackerów, o czym ci ostatni skrupulatnie informowali na Twitterze, na profilu @AnonymousSoLiD. Z kolei w kodzie źródłowym strony radeksikorski.pl pojawił się w kilku miejscach dopisek "Fuck Acta", co zauważyli redaktorzy serwisu Niebezpiecznik.pl. W chwili pisania tego tekstu niecenzuralne dopiski wciąż były obecne, co pokazuje zrobiony przez redakcję DI zrzut ekranu.

Czytaj także: Polish Underground zhackowało strony premiera


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Następny artykuł » zamknij

AMD spodziewa się trudności