Nie ustają spekulacje na temat wejścia Facebooka do Chin. Wygląda na to, że chińska wersja będzie połączona z globalną, nie obędzie się jednak bez cenzury. Wydaje się jednak, że dla Zuckerberga jest to kompromis do zaakceptowania.
reklama
W kwietniu pojawiły się spekulacje na temat ewentualnego wejścia serwisu społecznościowego Facebook do Chin. Sam serwis te doniesienia zdementował. Wydaje się jednak, że coś jest na rzeczy. Siedmioletnia ekspansja serwisu do każdego prawie kraju na planecie nie była usłana różami. Jednak to, co czeka firmę przy wejściu do Państwa Środka, wydaje się być największym wyzwaniem. Przede wszystkim politycznym i moralnym.
Serwis All Things Digital, powołując się na swoje źródła, informuje, że przedstawiciele Facebooka prowadzą rozmowy z Chińczykami. Cel jest prosty - jak najszybsze uruchomienie wersji chińskiej. Jako partner w tym kontekście wymieniany jest powszechnie Baidu - lider na rynku wyszukiwarek. Inne firmy, jak Alibaba, Sina, Tencent czy China Mobile, zostały odrzucone. Sina i Tencent mają własne projekty społecznościowe, a Alibaba miała odmienną koncepcję współpracy.
Wygląda na to, że, wbrew wcześniejszym doniesieniom, nie powstanie zamknięty chiński Facebook. Wersja chińska połączona będzie z globalną siecią, jednak każdy użytkownik spoza Chin, który udostępni cokolwiek chińskiemu internaucie, będzie musiał zaakceptować ostrzeżenie, że wszelkie wpisy, filmy czy zdjęcia mogą być widoczne dla chińskich władz. Czyli cenzura, co jednak żadnym zaskoczeniem być nie powinno.
W tym momencie pojawia się jednak pytanie o to, czy za cenę ograniczenia swobody wypowiedzi Facebook powinien wchodzić do Chin. W tym momencie krok ten może zostać uznany za legitymizowanie władzy i jej działań. Z drugiej jednak strony możliwość potencjalnego przyłączenia setek milionów chińskich internautów mogłaby wprowadzić do kraju kolejną porcję otwartości. Pekin jednak doskonale zdaje sobie sprawę, że nie może ot tak pozwolić na swobodną komunikację z obcokrajowcami.
Rewolucja na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej wciąż trwa i nic nie wskazuje na to, by miała się szybko zakończyć. Mało prawdopodobne jest powtórzenie tego w Chinach, niemniej jednak Chiny wolą dmuchać na zimne, zwłaszcza że i bez ryzyka politycznej rewolucji państwo boryka się z napięciami społecznymi. No i nie można zapominać o tym, że serwisy społecznościowe, w tym m.in. Facebook, odegrały pewną rolę w organizacji społeczeństwa, która doprowadziła do upadku reżimów w Egipcie i Tunezji. Sam Facebook zaprzecza jednocześnie, by miał jakikolwiek bezpośredni udział w tych wydarzeniach.
Jak miałaby wyglądać potencjalna współpraca Facebooka z Baidu? Źródła All Things Digital twierdzą, że obie firmy podzieliłyby się kosztami zakupu i instalacji niezbędnej infrastruktury, a także przyszłymi zyskami. Baidu wzięłaby na siebie kwestie cenzury i kontaktów z władzami Chin.
Tak czy inaczej wejście do Chin pozostaje jedynie kwestią czasu. Liczba internautów w Państwie Środka jest już wyższa niż populacja Stanów Zjednoczonych, nie można więc obok tego potencjału przejść obojętnie. Poza tym ambicją Zuckerberga jest stworzenie autentycznie globalnego serwisu społecznościowego. A bez najludniejszego państwa świata plan ten się nie powiedzie.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*