Może się nim stać, jeśli parlament i rząd w Reykjavíku przyjmą zmiany w prawie dotyczącym ochrony dziennikarzy i ich informatorów. Mogłoby to nie tylko poprawić wizerunek kraju, ale także pomóc zrujnowanej gospodarce.
reklama
Dziennik Internautów poinformował na początku lutego, że serwis WikiLeaks musiał zawiesić swoją działalność. Powodem były problemy finansowe - z potrzebnych 200 tysięcy dolarów na opłacenie technicznej strony projektu udało się uzbierać jedynie 130 tysięcy. Kolejne 400 tysięcy byłoby potrzebne na opłacenie pensji pracowników. Kilka dni temu z kolei podaliśmy, że kwota niezbędna do przywrócenia życia serwisowi została zebrana.
Wydarzenia te skłoniły twórców serwisu do przedsięwzięcia dodatkowych kroków, które zwróciłyby uwagę świata na ten typ dziennikarstwa. WikiLeaks prowadzi bowiem działalność, która nie wszystkim jest w smak - w serwisie znaleźć często można dokumenty, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego.
Podobnie rzecz się ma ze zbyt dociekliwymi dziennikarzami - w przypadku serwisu internetowego nie ma jednak obaw, że z powodu nacisków politycznych czy ekonomicznych jakieś rewelacje mogłyby się nie ukazać. Jest on bowiem całkowicie niezależny od rządów czy firm. To jednak sprawia, że jego finansowanie stanowi pewien problem.
16 lutego w Althingu, parlamencie Islandii, znaleźć się ma propozycja zmiany prawa dotyczącego dziennikarzy autorstwa Icelandic Modern Media Initiative (IMMI) - jej celem jest prawne zabezpieczenie pracowników mediów oraz anonimowości ich źródeł. Powstała ona we współpracy z serwisem WikiLeaks - podaje BBC News. Jeśli zostanie zaakceptowana przez parlamentarzystów, rząd premier Jóhanny Sigurðardóttir będzie musiał rozważyć, czy stworzyć projekt ustawy i skierować go do parlamentu.
Nie wydaje się, by miała to być sprawa nagląca, gdyż Reykjavík ma znacznie poważniejsze sprawy do rozwiązania. Kryzys finansowy spustoszył bowiem sektor bankowy wyspy, sprowadzając ją na skraj bankructwa. Wysiłki rządu skierowane są więc głównie na stabilizację gospodarki i odbudowę zaufania do niej. Propozycja IMMI, jeśli zostanie zaakceptowana, może mieć jednak pozytywne skutki dla Islandii.
To, czego jej bowiem trzeba, to dywersyfikacja gospodarki - liberalne prawo wobec dziennikarzy mogłoby skłonić firmy z branży do przenoszenia swej działalności na wyspę. Podobnie jak tajemnica bankowa uczyniła ze Szwajcarii finansowe centrum świata. WikiLeaks, badając systemy prawne wielu państw, wzięła z nich to, co uważa za najlepsze, łącząc w jedną spójną propozycję.
Zdaje się ona mieć zwolenników nie tylko wśród przedstawicieli wszystkich partii, ale także w rządzie Islandii - minister edukacji, kultury i sportu Katrin Jakobsdottir powiedziała, że inicjatywa jest dobra i może liczyć na wsparcie.
W najbliższych dniach przekonamy się, czy Islandia jest gotowa na dokonanie zmian mogących pozytywnie wpłynąć na jej wizerunek.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*