Twórcy serwisu The Pirate Bay stanęli przed sądem. Komu szwedzki sąd przyzna rację w tej precedensowej sprawie? Wyrok może mieć ogromne znaczenie dla branży rozrywkowej oraz wielu internautów po naszej stronie Atlantyku.
reklama
W Szwecji rozpoczął się proces czterech mężczyzn, twórców The Pirate Bay - najpopularniejszego serwisu torrentowego w 2008 roku. Frederik Neij, Gottfrid Svartholm Warg, Peter Sunde Kolmsioppi oraz Carl Lundstorm zostali pozwani przez firmy z branży filmowej, muzycznej oraz gier komputerowych, w tym m.in. Sony oraz Warner Bros. Grozi im kara do dwóch lat pozbawienia wolności i grzywny w wysokości 143 500 dolarów.
Mężczyźni utrzymują, że są niewinni. Dowodzą, że nie mogą być sądzeni za naruszenie czyichkolwiek praw autorskich, gdyż żadnych nie naruszyli. Na ich serwerach nie było bowiem ani jednego filmu czy utworu muzycznego, który został pobrany za pośrednictwem The Pirate Bay (TPB). Prokurator Håkan Roswall jest jednak innego zdania. Oskarżył on Skandynawów o promocję naruszania praw autorskich przez osoby trzecie.
Poszkodowane firmy domagają się 115 milionów koron szwedzkich (ok. 10,6 milionów euro) tytułem zadośćuczynienia za poniesione straty w wyniku dziesiątek milionów pobrań plików, jakie miały miejsce z pomocą TPB.
Obrońca oskarżonych - Per Samuelsson - powiedział, że zgodnym ze szwedzkim prawem jest oferowanie usługi, która może być wykorzystana zarówno legalnie, jak i nielegalnie.
Monique Wadsted, reprezentująca interesy powodów dodała, że "nie jest to proces polityczny, nie jest to proces dotyczący zamknięcia zwykłej biblioteki i nie jest to proces, który ma zakazać dzielenia się plikami. Jest to proces, który dotyczy czterech osób, które stworzyły ogromne przedsięwzięcie komercyjne bazujące na wykorzystywaniu pracy innych" - podaje serwis BBC News.
Dzielenie się plikami przez internautów jest sprawą kontrowersyjną. Państwa unijne nie są w stanie dojść do porozumienia, jak należy traktować osoby pobierające i udostępniające pliki chronione prawami autorskimi. Włoski sąd uznał przykładowo, że blokowanie dostępu do wyszukiwarek torrentowych jest niezgodne z unijną dyrektywą dotyczącą e-handlu, a rząd Wielkiej Brytanii zrezygnował z pomysłu uchwalenia ustawy wymierzonej w takie osoby, gdyż byłaby ona zbyt skomplikowana.
Żadnych kroków wymierzonych w internautów nie chce także Parlament Europejski, choć Francja ustami swojego prezydenta mocno na to naciskała. Z kolei amerykański sąd uznał, że fakt pobrania zabezpieczonego pliku z sieci nie oznacza automatycznie straty dla posiadacza praw autorskich, gdyż nie może być pewności, że w sytuacji, gdyby pobranie danego pliku było niemożliwe, dana osoba zdecydowałaby się na jego kupno. Podważył w ten sposób podstawową zasadę ustalania wysokości odszkodowań przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości.
Proces twórców serwisu powinien potrwać około trzech tygodni.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*