Wpadka UOKiK? Money.pl walczy o swoje dobre imię
Urząd wbrew przepisom prawa, informuje nie tylko o prowadzonych działaniach, ale pozwala sobie na ocenę, i to przed zakończeniem prowadzonego postępowania - uważa portal Money.pl, który rozważa zaskarżenie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta (UOKiK) do sądu. Chodzi o sugestię UOKiK, jakoby portal Money.pl dopuścił się wysyłania niezamówionej korespondencji oraz fałszowania nagłówków rozsyłanego przez portal elektronicznego biuletynu.
13 marca UOKiK wysłał do mediów komunikat zatytułowany "Niezamówiona korespondencja - to niezgodne z prawem". Przedstawiciele urzędu informują w nim, że mogło dojść ze strony Money.pl do fałszowania nagłówków e-maili rozsyłanych do prenumeratorów w ramach usługi E-gazety Money.pl:
"W stopce wysyłanych wiadomości zamieszczana była informacja, że nadawcą jest Money.pl., tymczasem treść wskazywała, że przesyłki zostały skierowane do odbiorców np. przez Bank BPH."
W przykładzie tym nie ma ani słowa o wysyłaniu niechcianej korespondencji mailowej, które to pojawiły się w nagłówku wczorajszego komunikatu prasowego. Tymczasem, z wyjaśnień Money.pl wynika, że chodzi po prostu o umieszczenie standardowej informacji o zleceniodawcy reklamy, którą umieszczono w biuletynie portalu Money.pl, albo też mailingu, który został rozesłany do prenumeratorów usługi, którzy wyrazili na to zgodę.
Umieszczenie takiej informacji jest zgodne nie tylko z regulaminem usługi, na który zgadzają się subskrybenci, ale przede wszystkim spełnia wymogi Ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną z dnia 18 lipca 2002 r. Jest to metoda od lat powszechnie stosowana na polskim rynku reklamy online.
- Jesteśmy oburzeni. Takie działania są niezgodne z prawem, nieetyczne, godzą w dobre imię Money.pl oraz nie przystoją urzędnikowi państwowemu, zwłaszcza reprezentującemu UOKiK - mówi Arkadiusz Osiak, prezes zarządu Money.pl Sp. z o.o. - Oznaczanie jako nadawcy listu faktycznego autora jego treści ma ułatwiać przeglądanie korespondencji internautom, a nie wprowadzać ich w błąd! (...) UOKiK nie dość, że nie zbadał dokładnie sprawy, to rzuca oskarżenia w kierunku jednego, wybranego portalu - Money.pl. Dodatkowo w kontekście określenia "spam", które oznacza zupełnie coś innego.
Przedstawiciele portalu twierdzą, że próba określania wspomnianej metody oznaczania listów jako "fałszowanie nagłówków e-mail" godzi nie tylko w dobre imię Money.pl, ale również w dobre imię pozostałych witryn i ich reklamodawców. Według portalu bezpodstawne sugerowanie dziennikarzom i opinii publicznej, tylko dla osiągnięcia efektu PR-owego, że Money.pl wysyła spam, jest wykroczeniem.
"Dlatego właśnie rozważamy zaskarżenie działań UOKiK do sądu." - pisze w dzisiejszym komunikacie prasowym Money.pl.