Firma zgadza się całkowicie z wyrokiem sądu stwierdzającym nielegalność działań serwisu isoHunt, wyraża jednak swoje zaniepokojenie wykorzystaną argumentacją. Nie oznacza to jednak opowiedzenia się po którejkolwiek ze stron - Google broni przede wszystkim własnych interesów.
reklama
W grudniu 2009 roku kanadyjski sąd uznał, że serwis isoHunt działa w sprzeczności z prawem. Co ciekawe, właściciel złożył wcześniej wniosek, w którym chciał uznania działalności serwisu za zgodną z prawem. Zadecydował przede wszystkim brak wiedzy prawników w zakresie orzeczeń Sądu Najwyższego.
Pod koniec marca 2010 roku analogiczny wyrok zapadł także w Stanach Zjednoczonych. W maju decyzja sądu weszła w życie. Zgodnie z nią serwis powinien rozpocząć filtrowanie wyników wyszukiwania na podstawie słów kluczowych dostarczonych przez MPAA, tak by nie pojawiały się pliki z materiałami chronionymi prawami autorskimi. Mimo wcześniejszych zastrzeżeń mechanizm ten został wdrożony.
Właściciel serwisu - Gary Fung - szykuje się jednak do apelacji od decyzji sądu. W obronie ma zostać podniesiony, używany już wielokrotnie argument, że isoHunt działa niczym Google - jest zwykłą wyszukiwarką. Gigant bacznie obserwował kolejne batalie sądowe, mając świadomość, że i wobec niego mogą pojawić się podobne zarzuty. Do zeszłego tygodnia firma jednak nie zabierała głosu w żadnej tego typu sprawie.
Google przesłała do sądu swoje stanowisko, prosząc obie strony o zgodę na jego dołączenie do akt sprawy. Studia filmowe reprezentowane przez MPAA nie są do tego zbyt skłonne, isoHunt przeciwnie - informuje TorrentFreak. Ten ostatni nie ma jednak powodów do radości - Google nie staje w obronie serwisu. Firma zgadza się ze stanowiskiem sądu, który stwierdził, że isoHunt zachęcał do naruszenia praw autorskich. Nie podważa ona także ostatecznej decyzji wymiaru sprawiedliwości.
Co martwi firmę, to użyta przez sąd argumentacja. Zdaniem firmy idzie ona zbyt daleko i naruszać może równowagę między koniecznością zapewnienia niezbędnej ochrony prawnej a innowacyjnością. Temat ten był już podnoszony w Sądzie Najwyższym Stanów Zjednoczonych, a także przez Kongres. Google podnosi, że nie wzięto pod uwagę tego, czy zachęcanie faktycznie prowadzi do bezpośredniego naruszenia prawa czy też nie.
Firma podkreśla także, że isoHunt nie może być chroniony na podstawie zapisów Digital Millennium Copyright Act w zakresie wyłączenia odpowiedzialności dostawców usług. Chodzi o to, by firmy, których usługi zostały wykorzystane w celach niezgodnych z prawem, nie ponosiły za to odpowiedzialności - przykładem są wyszukiwarki, za pomocą których znaleźć można instrukcję stworzenia bomby, a także materiały naruszające prawa autorskie.
Summa summarum Google nie zgadza się z twierdzeniem, że usługi serwisów pokroju isoHunt są "niczym Google". Serwis z takiego obrotu sprawy na pewno nie może być zadowolony. Nie taka jednak była intencja firmy. Walczy ona bowiem przede wszystkim w obronie własnych interesów.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*