Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Firma zgadza się całkowicie z wyrokiem sądu stwierdzającym nielegalność działań serwisu isoHunt, wyraża jednak swoje zaniepokojenie wykorzystaną argumentacją. Nie oznacza to jednak opowiedzenia się po którejkolwiek ze stron - Google broni przede wszystkim własnych interesów.

robot sprzątający

reklama


W grudniu 2009 roku kanadyjski sąd uznał, że serwis isoHunt działa w sprzeczności z prawem. Co ciekawe, właściciel złożył wcześniej wniosek, w którym chciał uznania działalności serwisu za zgodną z prawem. Zadecydował przede wszystkim brak wiedzy prawników w zakresie orzeczeń Sądu Najwyższego.

>> Czytaj także: isoHunt: pozew o miliony z ciekawostką w tle

Pod koniec marca 2010 roku analogiczny wyrok zapadł także w Stanach Zjednoczonych. W maju decyzja sądu weszła w życie. Zgodnie z nią serwis powinien rozpocząć filtrowanie wyników wyszukiwania na podstawie słów kluczowych dostarczonych przez MPAA, tak by nie pojawiały się pliki z materiałami chronionymi prawami autorskimi. Mimo wcześniejszych zastrzeżeń mechanizm ten został wdrożony.

Właściciel serwisu - Gary Fung - szykuje się jednak do apelacji od decyzji sądu. W obronie ma zostać podniesiony, używany już wielokrotnie argument, że isoHunt działa niczym Google - jest zwykłą wyszukiwarką. Gigant bacznie obserwował kolejne batalie sądowe, mając świadomość, że i wobec niego mogą pojawić się podobne zarzuty. Do zeszłego tygodnia firma jednak nie zabierała głosu w żadnej tego typu sprawie.

Google przesłała do sądu swoje stanowisko, prosząc obie strony o zgodę na jego dołączenie do akt sprawy. Studia filmowe reprezentowane przez MPAA nie są do tego zbyt skłonne, isoHunt przeciwnie - informuje TorrentFreak. Ten ostatni nie ma jednak powodów do radości - Google nie staje w obronie serwisu. Firma zgadza się ze stanowiskiem sądu, który stwierdził, że isoHunt zachęcał do naruszenia praw autorskich. Nie podważa ona także ostatecznej decyzji wymiaru sprawiedliwości.

Sonda
isoHunt jest jak Google?
  • tak
  • nie
  • trudno powiedzieć
wyniki  komentarze

Co martwi firmę, to użyta przez sąd argumentacja. Zdaniem firmy idzie ona zbyt daleko i naruszać może równowagę między koniecznością zapewnienia niezbędnej ochrony prawnej a innowacyjnością. Temat ten był już podnoszony w Sądzie Najwyższym Stanów Zjednoczonych, a także przez Kongres. Google podnosi, że nie wzięto pod uwagę tego, czy zachęcanie faktycznie prowadzi do bezpośredniego naruszenia prawa czy też nie.

>> Czytaj także: Antypiracka cenzura Google działa wybiórczo

Firma podkreśla także, że isoHunt nie może być chroniony na podstawie zapisów Digital Millennium Copyright Act w zakresie wyłączenia odpowiedzialności dostawców usług. Chodzi o to, by firmy, których usługi zostały wykorzystane w celach niezgodnych z prawem, nie ponosiły za to odpowiedzialności - przykładem są wyszukiwarki, za pomocą których znaleźć można instrukcję stworzenia bomby, a także materiały naruszające prawa autorskie.

Summa summarum Google nie zgadza się z twierdzeniem, że usługi serwisów pokroju isoHunt są "niczym Google". Serwis z takiego obrotu sprawy na pewno nie może być zadowolony. Nie taka jednak była intencja firmy. Walczy ona bowiem przede wszystkim w obronie własnych interesów.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *